W 2021 r. Polska wpłaciła do budżetu UE ok. 7 mld euro, natomiast otrzymała z budżetu wspólnoty 18,5 mld euro, co oznacza saldo dodatnie w wysokości 11,5 mld euro. Taki szacunek nie obejmuje jednak korzyści ekonomicznych wynikających z członkostwa – zaznacza Tygodnik Gospodarczy Polskiego Instytutu Ekonomicznego nr 3/2023.
Komisja Europejska w 2019 r. oceniała, że rocznie korzyści z uczestnictwa w jednolitym rynku europejskim odpowiadają za 10,6 proc. polskiego PKB. Oznacza to, że w samym 2021 r. zyskaliśmy ponad 60 mld euro. To wyliczenie oparte jest na tzw. grawitacyjnych modelach
handlu międzynarodowego, oceniających potencjalne straty w handlu, gdyby ten był obwarowany cłami i innymi barierami transakcyjnymi.
Według szacunków PIE, ogół korzyści ekonomicznych z członkostwa tylko w 2021 r. wyniósł 113 mld euro. O tyle niższe byłoby polskie PKB, gdyby Polska nie wstąpiła do UE.
W przeliczeniu na jednego mieszkańca oznacza to PKB wyższe o 3010 euro, a w ujęciu realnym - polskie PKB per capita jest obecnie o 31 proc. wyższe niż byłoby, gdyby Polska nie
przystąpiła do UE.
Metoda synthetic control zastosowana do tych obliczeń służy ocenie całościowego wpływu członkostwa Polski w UE, a więc nie tylko transferów, ale i reguł jednolitego rynku, unii celnej i strefy Schengen. Polega ona na porównaniu z państwami, które nie weszły do UE, a przed 2004 r. struktura ich gospodarek i poziom rozwoju były podobne do gospodarki polskiej. Dodatkowo, według szacunków PIE, 3,324 mln miejsc pracy w Polsce istnieje dzięki popytowi państw unijnych na towary zawierające polską wartość dodaną.
Bilans korzyści dodatkowo wzmocni uruchomienie Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności (KPO). KPO obejmuje inwestycje w gospodarkę w ramach części grantowej (22,5 mld euro dla Polski) i pożyczkowej (11,5 mld euro dla Polski). Wkład Polski w finansowanie części grantowej programu odbudowy będzie odpowiadał udziałowi polskiego dochodu narodowego w całości gospodarki UE. Wynosi on ok. 4,3 proc., co oznaczać będzie konieczność wpłaty ok. 14,5 mld euro.
Natomiast część pożyczkowa, która będzie spłacana w latach 2028-2058, oprocentowana będzie na korzystnych dla Polski warunkach. Obecna cena obligacji o długim terminie zapadalności sprzedawanych przez Komisję Europejską wynosi bowiem nieco powyżej 2 proc. Z kolei polskie „dziesięciolatki” osiągają rentowność powyżej 6 proc. Oznacza to, że w przybliżeniu odsetki płacone od części pożyczkowej będą wynosiły około 1 mld zł rocznie, zamiast 3 mld zł w przypadku, gdyby Polska samodzielnie pozyskiwała środki.