- Strategia kontraktowa ze Stanami Zjednoczonymi na gaz skroplony uwzględnia fakt, że my możemy ten gaz dalej odsprzedawać. Stąd interkonektory z Czechami, Słowacją, z Litwą. To właśnie realizuje stabilność i bezpieczeństwo innych krajów, ale tutaj trzeba zwrócić uwagę też na ciekawą rzecz, bo ta strategia powoduje, że kraje Trójmorza z naszego regionu stają się również coraz bardziej niezależne od Niemiec - mówi portalowi FilaryBiznesu.pl prof. Zbigniew Krysiak, przewodniczący Rady Programowej Instytutu Myśli Schumana, profesor finansów w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.
PKN Orlen ogłosił 25 stycznia br. podpisanie kontraktu na dostawy gazu skroplonego z Sempra Infrastructure – spółką z amerykańskiej grupy Sempra, będącej jednym z największych dostawców energii na amerykańskim rynku. Dzięki temu, począwszy od 2027 r., Amerykanie będą dostarczać do Polski 1 mln t LNG rocznie. W jakim stopniu fakt, że udało się stworzyć koncern multienergetyczny Orlen-Lotos-PGNiG, ułatwia zawieranie tego typu kontraktów?
Dostrzegam w tym trzy pozytywne, ważne aspekty tego kontraktu. Po pierwsze powstanie koncernu multienergetycznego po połączeniu Orlenu z Lotosem i PGNiG. Ale też to, czego dokonał Orlen już wcześniej. Chodzi np. o znakomitą pozycję naszego koncernu w naszym regionie na rynku stacji paliw - w samych tylko Niemczech posiada obecnie ponad 600 takich obiektów. Także w Czechach (430), na Litwie (ok. 30), Słowacji (39), czy na Węgrzech (na podstawie zawartych umów będzie właścicielem łącznie 140 - do 2024 r.). Oczywiście, połączenie Orlenu z Lotosem i PGNiG odgrywa ważną rolę. Jednocześnie amerykańska percepcja jest taka, że podpisali kontrakt z koncernem, który w tym regionie Europy jest kluczowy. Dla Amerykanów jest to też ważne z perspektywy bezpieczeństwa, tj. stabilności militarnej. Jest przecież u nas dużo wojsk amerykańskich. To zabezpieczenie energetyczne w gaz jest ważne również z perspektywy silniejszej ekspansji amerykańskich firm w naszym regionie w odniesieniu do realizacji inwestycji.
Na czym to polega?
Z jednej strony w grę wchodzi pozycja naszego koncernu, którą przez ostatnie lata świetnie stworzono, a z drugiej - koncern multienergetyczny to również efektywność: wiele aktywów, zasobów, działań, zostaje skoncentrowanych w jednym miejscu, co redukuje koszty Jednocześnie wydaje się, że Amerykanie patrzą na to, że weszliśmy przecież w program budowy elektrowni jądrowych. A dla partnerów z USA istotne jest sprzedawanie gazu do stabilnego regionu - bo jednak, co by tu nie powiedzieć, mimo wojny na Ukrainie, jesteśmy regionem bardzo stabilnym. A dodatkowo, w procesie transformacji energetycznej wiadomo, że wszystkie te „zielone” źródła energii, typu słońce czy wodór, nie zapewniają pełnej ciągłości dostaw. Wobec tego gaz będzie jeszcze w perspektywie 20-letniej funkcjonował - jako stabilne źródło energii. A przy tym w ostatnim czasie widzimy, że Niemcy - w desperacji, nieumiejętności działania - sięgają po węgiel.
Co prawda osobiście nie mam nic przeciwko węglowi. Wręcz uważam, że trzeba nasze kopalnie eksploatować do końca. Bo przecież w elektrowniach węglowych istnieją takie technologie, dzięki którym emitowane jest tam tyle samo CO2, elektrownie gazowe. A ponadto stabilność gazu jest ważna z perspektywy rosnącego zapotrzebowania na energię w naszym kraju. Można by wręcz powiedzieć, że redukujące się zasoby naszego węgla, mimo zwiększenia potrzeby jego wydobycia, będzie powodowało, że zapotrzebowanie na energię będzie rosło, a zatem także zwiększy się zapotrzebowanie na dostawy gazu.
Na ile ta umowa jest ważna nie tylko dla Polski, ale również dla naszego regionu Europy?
Takie umowy są faktycznie w stanie zabezpieczyć bezpieczeństwo energetyczne, także naszego regionu Europy. Od początku strategia kontraktowa ze Stanami Zjednoczonymi w odniesieniu do dostaw gaz skroplonego uwzględniała fakt, że my możemy ten gaz dalej odsprzedawać. Stąd interkonektory, dzięki którym gaz może być przesyłany dalej - za granicę z Czechami, Słowacją, i z Litwą. To właśnie realizuje stabilność i bezpieczeństwo innych krajów. Ale tutaj trzeba zwrócić uwagę też na ciekawą rzecz, bo ta strategia powoduje, że kraje Trójmorza stają się również coraz bardziej niezależne od gospodarki Niemiec.
Czym groziłoby dalsze utrzymywanie zależności gospodarek krajów Trójmorza od niemieckiej?
Nie chodzi o to, żeby zrywać handel czy współpracę z Niemcami, ale o fakt, że gospodarka Trójmorza, w tym Polski, jest obecnie za bardzo uzależniona od Niemiec. To odbija się w przeróżnych wstrząsach czy problemach gospodarki niemieckiej, które przekładają się na nasze kraje.
W odniesieniu do dostaw ropy i gazu, to jeszcze w 2015 r. ówcześnie rządząca koalicja PO-PSL zapewniała, że nie da się uniezależnić od importu tych surowców Rosji. Okazuje się, że jednak można, że właściwie w ciągu tych ostatnich 7-8 lat udało się uniezależnić w zakresie bezpieczeństwa energetycznego Polskę od Rosji. W 2015 r. rosyjska ropa stanowiła 99,5 proc. wolumenu importu Orlenu, w br. ma spaść do 10 proc.
Trzeba po prostu być dobrym gospodarzem i menedżerem, specjalistą i fachowcem. Jeśli ktoś się na czymś nie zna, to zawsze mówi, że to jest niemożliwe. Proszę zauważyć, że już w latach 2005-2007, kiedy przez dwa lata rządził PiS, przygotowywano gazoport w Świnoujściu i myślano o przekopie Mierzei Wiślanej. Trzeba zwrócić uwagę, że model tak zwanej transformacji po wejściu do Unii, a nawet jeszcze przed wejściem do niej, był tak skonfigurowany, żeby ekspansja biznesu niemieckiego, francuskiego czy holenderskiego mogła mieć charakter eksploracji w stylu kolonialnym.
Jakie były rezultaty przyjęcia takiego modelu transformacji?
Polska się jakoś obroniła, ale spójrzmy na Rumunię czy Węgry: wszędzie w tych krajach widzimy, jak oni są mocno uzależnieni od dostaw surowców energetycznych z kierunku rosyjskiego. To nie tylko kwestia uniezależniania się od Rosji, ale kwestia równowagi relacji i potencjału gospodarczego w samej Unii Europejskiej, przechylonego na stronę Niemiec. Efektem tego przechyłu jest m.in. fakt, iż gospodarka unijna jest coraz mniej konkurencyjna na tle gospodarki światowej.