Kredyt bez wkładu własnego ratunkiem dla młodych

Niemal połowa Polek i Polaków w wieku od 25 do 34 lat mieszka z rodzicami - wynika z raportu Eurostatu. Wpływ na to mają wysokie ceny mieszkań i trudności z otrzymaniem kredytu hipotecznego. Bardzo możliwe, że kredyt bez wkładu własnego będzie ostatnią szansą na usamodzielnienie się dla wielu dzisiejszych trzydziestolatków. 

Możliwość otrzymania kredytu hipotecznego bez wkładu własnego powinna być dostępna pod koniec drugiego kwartału 2022 roku. Czy to rozwiązanie faktycznie rozwiąże problem młodych ludzi z posiadaniem mieszkania? Część młodych ludzi z pewnością skorzysta. 

47,5 proc. Polek i Polaków w wieku od 25 do 34 lat mieszkało z rodzicami. Rok wcześniej był to poziom 44 proc. Tak szybkiego wzrostu jeszcze nie było w historii pomiarów Eurostatu. Oznacza to, że w zaledwie rok liczba osób młodych, którzy na stałe mieszkają z rodzicami zwiększyła się o 172 tys. osób. 

Widać wyraźnie, że młode pokolenie ma duży problem z usamodzielnieniem się w obecnej sytuacji gospodarczej. Na taki stan rzeczy ma niewątpliwie wpływ wysoka cena nieruchomości (te wzrosły od 2019 o ok. 30 procent) oraz wymóg posiadania wkładu własnego. 

Od 2017 r., każdy ubiegający się o kredyt hipoteczny musi posiadać 20-procentowy wkład własny. Jego wprowadzenie miało ustrzec banki przed udzielaniem kredytów osobom, które nie będą w stanie ich spłacić. 

Do 2018 r. pomocną dla gospodarstw domowych, które nie posiadały wkładu własnego był program Mieszkanie dla Młodych, który zwłaszcza w ostatnich latach funkcjonowania cieszył się dużą popularnością. Prawie cztery ostatnie lata to jednak okres, w którym młodzi Polacy są pozostawieni sobie. 

Odmienić ich los może najnowszy pomysł rządu PiS, czyli możliwość otrzymania kredytu hipotecznego bez wkładu własnego. Warto nadmienić, że zaproponowane rozwiązanie to nie przekazanie środków pieniężnych, a zaoferowanie gwarancji. Jest to dość znacząca różnica między pomysłem, na którym opierał się program MDM. 

- Od dawna jestem zwolennikiem wprowadzenia gwarancji kredytowych. Proponowałem publicznie to rozwiązanie na długo przed epidemią. Uważam, że gwarancje są znacznie bardziej efektywne niż bezpośrednie dopłaty do kredytów, nie wpływają one znacząco na wzrost cen (nie dostajemy darmowych pieniędzy budżetowych do ręki, a jedynie możliwość zadłużenia się na zakup mieszkania), a do tego potrafią skrócić drogę do własnego „M” o kilka jeśli nie kilkanaście lat - tłumaczy Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.

- W mojej ocenie rozwiązanie zaproponowane przez rząd jest dobre i potrzebne - szczególnie po ponad roku epidemii - dodaje.

Eksperci przestrzegają przed skutkami ubocznymi wprowadzenia takiego rozwiązania. Przede wszystkim, ze względu na szerszy dostęp do kredytu, bez wątpienia zwiększy się podaż, a to przełoży się na wyższe ceny mieszkań. Ponadto, wprowadzenie możliwości zawarcia finansowania na 100 procent wartości nieruchomości, obniży zdolność kredytową kredytobiorców oraz sprawi, że sama wartość kredytu będzie zdecydowanie wyższa. Ale zdaniem eksperta Bartosza Turka, te istotne wady nie przysłaniają zalet. 

- Ktoś kto dzięki gwarancji będzie mógł zrezygnować z najmu mieszkania często będzie ponosił niższe koszty, a do tego będzie budował własny majątek, poczuje się wreszcie u siebie i będzie miał np. większe szanse na założenie rodziny. Nie jest jednak tajemnicą, że jeśli zadłużymy się na 100 procent ceny mieszkania, to ratę będziemy mieli wyższą niż przy zadłużeniu się na 80 proc. czy 90 proc. ceny. W mojej ocenie korzyści i szanse jakie daje ten program z nawiązką przeważają nad ewentualnymi kosztami - tłumaczy Turek.

- Nowa możliwość kredytowa nie rozwiązuje jednak problemu wszystkich. Osobom bez stabilnej pracy, albo z niewielkimi dochodami - kredyt bez wkładu, nie pomoże. Trzeba pamiętać, że wśród młodych odsetek zatrudnionych na tzw. umowach śmieciowych jest najwyższy.  Zwraca na to uwagę jeden z analityków nieruchomości - Marcin Krasoń z serwisu Obido.pl.

Skomentuj artykuł: