Lokatorzy w Warszawie czują się oszukani

Lokatorzy dwóch bloków na stołecznym Tarchominie od niemal 20 lat walczą o możliwość wykupu swoich mieszkań od miasta. Władze stolicy obiecały im sprzedaż lokali z bonifikatą, a następnie się z tego wycofały. W czwartek ich sprawą zajmie się rada Warszawy.

W dwóch dziesięciopiętrowych blokach przy ul. Świętosławskiego i Van Gogha na osiedlu Tarchomin mieszka ok. 600 osób.

"Od 2002 r. walczymy o możliwość wykupu mieszkań. Nie chcemy nic więcej tylko realizacji zapowiedzi władz miasta"

mówi mieszkanka Zofia Sułkowska.

Historia "wieżowców" z Tarchomina sięga lat 80. ubiegłego wieku. Wówczas państwowa Dyrekcja Budowy Wodociągu Północnego i Oczyszczania Ścieków m. st. Warszawy, która realizowała te dwie inwestycje, budowała również mieszkania zakładowe dla swoich prawników przy ul. Świętosławskiego i Van Gogha.

W 1991 r. przy zawieraniu umów najmu pracownicy, którzy dostali tam mieszkania, wpłacili kaucję w wysokości stanowiącej wielokrotność wysokości czynszu najmu. Ponadto każdy z najemców do 1994 r. wpłacał pieniądze na Zakładowy Fundusz Mieszkaniowy. Sułkowska podkreśla, że kwoty te były porównywalne do tych, które wpłacali ludzie na mieszkania spółdzielcze.

MPWiK, który stał się właścicielem budynków oraz m.st. Warszawa rozpoczęły w drugiej połowie lat 90. procedurę sprzedaży lokali, z zachowaniem prawa najemców do zakupu lokali z bonifikatą w wysokości 90 proc.

W 2002 r. mieszkańcy wieżowców wodociągów, który wyraził chęć wykupienia lokalu, otrzymali jego wycenę i spraw ucichła. Jednak MPWiK, który został przekształcony w spółkę, przekazał bloki miastu.

Po czterech latach zniecierpliwieni mieszkańcy napisali pismo do miasta, w którym domagali się uruchomienia dalszych procedur związanych z wykupem lokali. W odpowiedzi otrzymali informację, że w świetle nowych przepisów mieszkań nie można sprzedać.

"Poczuliśmy się oszukani" – wspomina Suska. "Mieliśmy przyrzeczenie, że wykupimy mieszkania, to każdy inwestował jak w swoje, remontował je, poprawiał standard. Gdybyśmy wiedzieli, że mieszkania nie będą sprzedane, to byśmy postępowali inaczej. Zamiast wkładać pieniądze w dotychczasowe mieszkania, każdy zbierałby na kupno innego, nowego"

dodaje.

"A tak mieszkamy tu i nie jesteśmy pewnymi jutra"

wskazuje.

 Zwraca uwagę, że wielu pierwotnych najemców już nie żyje. A miasto wielokrotnie próbowało pozbyć się ich rodzin z zajmowanych mieszkań. Podkreśla, że po śmieci męża w 2014 r. "nie mogła przejść żałoby", bo musiała walczyć o to, aby pozostać w mieszkaniu, które mąż dostał, jako pracownik wodociągów.

"Nawet syna mi wymeldowali"

mówi.

Podkreśla, że choć miasto szykanowało wielu mieszkańców chcąc się ich pozbyć, to oni nadal walczyli o możliwość wykupu mieszkań.

"To ewidentna niesprawiedliwość. Trzeba ją w końcu naprawić"

mówi radny Wiktor Klimiuk (PiS), z którego inicjatywy Rada Warszawy ma się zająć w czwartek projektem uchwały dotyczącym sprzedaży mieszkań w dawnych budynkach wodociągów.

W ocenie Klimiuka mieszkańcy mają prawo do wykupu mieszkań z bonifikatą, bo przed laty wpłacili kaucje, których wysokość była porównywalna do wpłat ponoszonych przez członków spółdzielni mieszkaniowych i którzy ostatecznie mogli się uwłaszczyć.
 

"Te budynki zostały wybudowane po części z pieniędzy lokatorów, miasto nie poniosło żadnych kosztów. Dlatego uważamy, że bezpośredni najemcy mieszkań i ich spadkobiercy powinni mieć możliwość wykupu lokali z bonifikatą"

wyjaśnia radny.
Źródło

Skomentuj artykuł: