Maski zostaną z nami na stałe? Pandemia początkiem rewolucji w wielkich miastach

Francuskie media, omawiając projekty rządu i władz miejskich, które zakładają m.in. poszerzenie chodników oraz wybudowanie dziesiątek kilometrów dróg rowerowych, zastanawiają się czy epidemia koronawirusa będzie początkiem rewolucji urbanistycznej. Zmieć się może również styl życia Francuzów. - Maska stanie się stałym atrybutem Francuzów - ostrzega mer Bordeaux Nicolas Florian.

Na rozwój i promowanie roweru jako środka lokomocji rząd Francji przeznaczy 20 mln euro. Środki te mają pomóc w rozwijaniu kultury rowerowej w momencie wychodzenia z kończącej się 11 maja kwarantanny i mają zapobiec zwiększeniu się ruchu samochodowego wraz z powrotem ludzi do pracy.

Jak wyjaśniła w czwartek w telewizji C News minister ds. transformacji ekologicznej Elisabeth Borne, celem dotacji jest nadanie rowerowi roli "króla wyjścia z izolacji sanitarnej".

Borne tłumaczyła, że Francuzi rzadziej niż mieszkańcy innych krajów jeżdżą na rowerze, chociaż "60 proc. przejazdów w kraju odbywa się na odległość mniejszą niż 5 km". Dodała, że pieniądze zostaną przeznaczone na dofinansowanie zakupu i naprawy używanych rowerów, tworzenie tymczasowych parkingów rowerowych, kursy doszkalające oraz współfinansowanie wraz z samorządami rozwoju sieci dróg rowerowych.

Władze państwowe i samorządowe starają się uniknąć sytuacji, w której osoby dojeżdżające do tej pory do pracy komunikacją publiczną, z obawy przed zakażeniem koronawirusem przesiądą się do swoich samochodów - pisze dziennik "Le Monde".

"Higieniczna transformacja miasta nie ogranicza się do promowania roweru" - tak publicysta "Le Monde" Denis Cosnard skomentował wtorkowe obrady paryskiej rady miejskiej.

Paryskie merostwo zapowiedziało poszerzenie kosztem miejsc parkingowych zbyt wąskich, według obecnych wymogów związanych z epidemią i koniecznością zachowania odległości między ludźmi, chodników.

"Jeśli trzeba będzie zachować 1,2 metra odstępu między dwoma stolikami, to dwie trzecie paryskich bistro nie oprze się temu kryzysowi" - przyznał zastępca mera Paryża ds. urbanistyki Jean-Louis Missika.

"Automaty z maskami i dozowniki żelu dezynfekującego na każdym rogu, bardzo oddalone od siebie stoliki w kawiarnianych ogródkach, chodniki poszerzone tak, by nikt się o nikogo nie ocierał, mniej budynków, mniej mieszkańców, więcej szpitali. (...) W najbliższych tygodniach, miesiącach i latach, na skutek fali uderzeniowej Covid-19 Paryż może się zmienić do głębi" 

przewiduje Cosnard.

Po zniesieniu kwarantanny obowiązek noszenia maski ochronnej ma obejmować pasażerów transportu zbiorowego oraz pracowników i uczniów szkół. Niezależnie od tych rządowych regulacji, wielu merów francuskich miast promuje ten sposób ochrony przed wirusem.

Mer Paryża Anne Hidalgo powiedziała, że po 11 maja wśród mieszkańców stolicy zostanie rozprowadzonych 2,2 mln wielorazowych maseczek. W czwartek mer Lyonu Gerard Collomb poinformował w radiu France Info, że wprowadzi obowiązek noszenia w przestrzeni publicznej masek po zakończeniu okresu kwarantanny.

W tej samej rozgłośni mer Bordeaux Nicolas Florian ostrzegł, że noszenie maski "będzie obowiązkowe w najbardziej uczęszczanych sektorach miasta", wyraził też przekonanie, że podobnie jak wśród mieszkańców krajów azjatyckich "maska stanie się stałym atrybutem Francuzów".

W ten sposób "troski higieniczne na stałe zmienią kształt miasta, szczególnie jeśli Covid-19 nie będzie traktowany jako kilkumiesięczny kryzys, ale jako przedsmak innych katastrof" - kończy swoje rozważania Cosnard.

Źródło

Skomentuj artykuł: