Mieszkań na rynku mniej niż chętnych do ich zakupu

W lipcu bieżącego roku w budowie pozostawało prawie 245 tys. mieszkań deweloperskich.  Jak wynika z szacunków HRE Investments opartych o dane GUS to historyczny rekord. Najnowszy odczyt jest aż o 26% lepszy niż przed rokiem.

Polacy kupują mieszkania na potęgę - zarówno za gotówkę, jak i z pomocą kredytów. Gdyby tego było mało, to z i tak już wykupionego rynku całe bloki i osiedla skupują fundusze inwestycyjne. Rekordowy popyt przekłada się na wzrost cen i to pomimo tego, że deweloperzy robią wszystko co mogą, aby zaspokoić potrzeby kupujących. Niestety szybko rosnące ceny mieszkań są najlepszym dowodem na to, że to wciąż za mało.

Liczba mieszkań, którą budują deweloperzy to różnica pomiędzy liczbą mieszkań, których budowę deweloperzy rozpoczęli oraz lokali oddanych do użytkowania. Dane na temat lokali, których budowę rozpoczęto eksperci HRE Investments sumują za pięć ostatnich lat, a liczbę lokali oddanych do użytkowania z trzech ostatnich lat. 

Rosnąca liczba mieszkań budowanych przez deweloperów, to przede wszystkim pokłosie bardzo dobrych danych na temat rozpoczynania nowych inwestycji. W ostatnim roku miesięczne dane raportowane przez GUS bardzo często biły rekordy mniejszego lub większego kalibru. W sumie w ciągu ostatnich 12 miesięcy (od sierpnia 2020 do lipca 2021) koparki wjechały na place budów, na których powstanie aż 167,1 tysięcy nowych mieszkań deweloperskich. 

W sumie okres epidemii sprzyjał oszczędzaniu, a w portfelach Polaków pojawiły się dodatkowe środki w kwocie około 150-200 mld zł. Część z tych pieniędzy trafia na rynek nieruchomości w formie inwestycji.

Od początku 2021 r. na sile przybrał też jeszcze jeden ciekawy trend. Chodzi o nadrabianie zaległości przez osoby, które w 2020 r. nie mogły sobie pozwolić na zakup mieszkania - na przykład ze względu na ograniczenia w dostępie do hipotek. Bariery stawiane przez banki były jednak znoszone - szczególnie na początku 2021 r. Trudno się więc dziwić, że w ostatnich miesiącach chętnych na kredyty było nawet kilkadziesiąt tysięcy więcej niż normalnie. Mieliśmy po prostu do czynienia z realizacją odroczonego popytu. Ostatnie dane BIK sugerują jednak, że ten trend wytraca impet i sytuacja się normalizuje.

Gdy do tego dodamy wcześniej wspomnianych inwestorów instytucjonalnych, którzy przy okazji epidemii postanowili odważniej budować w Polsce portfele mieszkań na wynajem, to uzyskamy obraz rynku, na którym nawet największa ofensywa inwestycyjna deweloperów okazuje się zbyt skromna. W efekcie mieszkań na rynku jest mniej niż chętnych do ich zakupu. Trzeba przy tym mieć świadomość, że deweloperzy zbliżają się do granic możliwości - firmom trudno jest znajdować kolejne działki pod budowę, rosną też koszty materiałów i stawki dyktowane przez firmy budowlane.

Źródło

Skomentuj artykuł: