Miliony z kryptowalut trafiają do Rosji. Kluczową rolę odgrywają „giełdy wysokiego ryzyka”

Jak wynika z raportów firm badających rynek kryptowalut, od początku inwazji na Ukrainę, do grup wspierających stronę rosyjską trafiło ok. 4 mln USD w walucie cyfrowej. Pieniądze te wykorzystywane były do zakupy sprzętu oraz amunicji. Kluczową rolę mają odgrywać tutaj „giełdy wysokiego ryzyka”, hostowane w Rosji oraz krajach azjatyckich.

Już w pierwszych tygodniach po rosyjskiej inwazji na Ukrainę zwracano uwagę na rolę, jaką wokół konfliktu odegrać mogą kryptowaluty. Z jednej strony argumentowano, że pieniądz cyfrowy może stać się alternatywą dla sankcjonowanego rubla rosyjskiego i przyspieszyć odpływ kapitału z Rosji, z drugiej zaś strony wskazywano, że może służyć transakcjom, które ominą obowiązujące systemy sankcyjne wprowadzone przez państwa Zachodu wobec rosyjskich instytucji, firm i osób.

Teoretycznie kryptowaluty mogą być wykorzystywane do nielegalnych celów, takich jak unikanie sankcji, ale w praktyce bariery technologiczne, struktury rynkowe i ograniczona płynność sprawia, że trudno będzie rosyjskim podmiotom omijać sankcje na dużą skalę z wykorzystaniem krypto - oceniali w marcu 2022 r. eksperci z Center for Strategic & International Studies (CSIS).

Wśród barier technologicznych wskazywano samą technologię blockchain i możliwość identyfikacji stron transakcji kryptowalutowych. Zagadnienie struktury rynku dotyczy przede wszystkim faktu, że większość transakcji dokonywanych jest na scentralizowanych giełdach przestrzegających "reguł gry". Jednocześnie wskazano, że "rosyjskie zasady wymiany kryptowalut są łagodniejsze", choć giełdy zadeklarowały ostrzejsze kontrole wobec możliwych podmiotów sankcjonowanych. 

Alternatywą dla scentralizowanych wymian są zdecentralizowane lub bezpośrednie transakcje P2P - wskazywali eksperci CSIS, podkreślając jednocześnie, że "ich użycie rośnie" i jest to metoda "częściej wykorzystywana do nielegalnych transakcji".

Kilka dni temu portal wired.com przedstawił wyniki śledztwa prowadzonego przez firmy badające obrót kryptowalutami - Chainalysis, Elliptic, TRM Labs oraz Binance - według których od 24 lutego grupy wspierające rosyjską agresję zebrały ok. 4 mln dolarów w kryptowalutach. Adresatami są grupy wojskowe i paramilitarne. Jak notują analitycy, proceder przyspiesza i w ciągu ostatnich dwóch miesięcy zebrano sumę ok. 1,8 mln dolarów. W porównaniu - w ciągu wcześniejszych 5 miesięcy udało się zgromadzić ok. 2,2 mln USD. Środki te mają przede wszystkim służyć do zakupu wyposażenia oraz amunicji.

Raporty śledcze firm analitycznych wskazują, że proceder rozpoczynał się od zamieszczenia wpisu w komunikatorze Telegram dotyczącego zbiórki na potrzebne wyposażenie. Posty o wsparcie za pośrednictwem kryptowalut zamieszczały m.in. rosyjskie portale informacyjne Southfront oraz Rybar, grupa MOO Veche, a także skrajnie nacjonalistyczna grupa "Rusicz", związana z tzw. grupą Wagnera, grupa Save Donbas czy producent broni „Lobaev”. Chainalysis opisuje sytuację, w której na rzecz milicji we wschodniej Ukrainie próbowano zlicytować także NFT, jednak zostało to zablokowane przez platformę sprzedażową.

Proceder zbiórek kryptowalutowych był zupełnie jawny, więc w jaki - uwzględniając wprowadzone ograniczenia – do Rosji trafiło ostatecznie 4 mln USD środków pochodzących z krypto? Chainalysis wskazuje, że kluczową rolę odegrały tutaj hostowane w Rosji "giełdy wysokiego ryzyka", nie korzystające z żadnych mechanizmów ani procedur przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy, na których kryptofundusze zamieniane są na walutę fiducjarną. Wcześniej kilka takich giełd zostało już obłożonych sankcjami. Co więcej, okazuje się, że giełdy wspierające proceder hostowane były nie tylko w Rosji, ale również w Indiach oraz Chinach. Eksperci sądzą, że proceder będzie narastał i wykorzystywane będą tzw. „mosty” oraz „coin swapy” w celu zatajenia pochodzenia i odbiorców środków. Metody już wykorzystywane przez beneficjentów krypto-wsparcia, jak podkreślają analitycy, przypominają te z procederu prania brudnych pieniędzy.

Ari Redbord z firmy TRM Labs, w rozmowie z cnbc.com wskazał, że sposób wykorzystywany obecnie przez grupy praktycznie uniemożliwia "działanie na dużą skalę".

- Oczywiście [giełd] będzie więcej. Ale czy będą to miliardy dolarów? Wysoce nieprawdopodobne - wskazał.

Dla porównania, od początku wojny, według wskazań Elliptic, Ukraina za pośrednictwem kryptowalut otrzymała wsparcie o wartości ok. 77 mln USD.

Chainalysis zauważa jednak, że w związku z wprowadzonymi sankcjami i obostrzeniami przy transakcjach kryptowalutowych, w ostatnich miesiącach w całej Europie Wschodniej istotnie wzrosła liczba transakcji określanych jako „wysoce ryzykowne” lub „nielegalne”. Szacuje się, że takie cechy może nosić niemal co piąta transakcja kryptowalutowa w tym rejonie świata, a są to przede wszystkim aktywności związane ze wspomnianymi „giełdami wysokiego ryzyka”.

Źródło

Skomentuj artykuł: