Minielektrownia jądrowa ogrzeje domy

Pewek, położone w północno-wschodniej części Syberii miasteczko, posiada własną miniaturową elektrownię jądrową, która wytwarza ogrzewanie dla tamtejszych domów, co może być sposobem na łagodzenie skutków zmian klimatycznych - podał "the New York Times".

Atomowe ogrzewanie domów, jak zauważ nowojorski dziennik, jest rzadko spotykanym rozwiązaniem i zostało wprowadzone w Peweku w 2020 r. Tamtejsze źródło energii nie jest typowym reaktorem z wielkimi wieżami chłodniczymi, tylko jego mniejszą wersją, umieszczoną na pokładzie barki pływającej w pobliżu Oceanu Arktycznego. Dla władz rosyjskich miniaturowa elektrownia jądrowa może być potencjalnym sposobem na łagodzenie skutków zmian klimatycznych oraz zyskania przewagi na rynku.

Bezpośrednie ogrzewanie budynków mieszkalnych przy wykorzystaniu energii jądrowej różni się od m.in. ogrzewaczy wody, zasilanych prądem generowanym ze źródeł nuklearnych - przechodzi wodą z elektrowni do domów przynosząc ciepło wytworzone bezpośrednio z rozszczepionych atomów. "NYT" zauważył, że ten sposób jest korzystny dla środowiska, ponieważ zapobiega marnowaniu ciepła, które wieże chłodnicze tradycyjnych elektrowni jądrowych wypuszczają w powietrze w postaci pary.

Jacopo Buongiorno, profesor nauk i inżynierii jądrowej na Massachusetts Institute of Technology w mieście Cambridge w amerykańskim stanie Massachussets, zauważył w rozmowie z "NYT", że wykorzystanie energii jądrowej przy ograniczaniu zmian klimatycznych będzie wymagało używania jej nie tylko do wytwarzania energii elektrycznej, która jest źródłem około jednej czwartej emisji gazów cieplarnianych.

- Dekarbonizacja sieci elektrycznej to raptem ćwierć drogi. Reszta to inne źródła - zaznaczył.

Ocenił też, że dostarczanie ciepła bezpośrednio z energii jądrowej może "nie zadziałać, jeśli ludzie nie będą się czuli komfortowo z tą technologią".

Niektórzy eksperci zaniepokojeni są potencjalnymi zagrożeniami, jakie mogą się z tym wiązać. Wskazują m.in. na wycieki i wypadki, do jakich dochodziło na radzieckich i współczesnych okrętach podwodnych i lodołamaczach, które korzystały z podobnych reaktorów. Dziennik przypomniał o atomowych okrętach podwodnych, które zatonęły w 1989 i 2000 r.

- To technologia jądrowa i na wstępie trzeba pamiętać, że jest niebezpieczna. To jedyny sposób, by o tym myśleć - powiedział Andriej Zołotkow z norweskiej grupy ekologicznej Bellona

Źródło

Skomentuj artykuł: