Młodzi nie chcą startować w wyścigu szczurów

Wypalenie zawodowe, uwięzienie w jednej pracy, chroniczny stres, czyli pojęcia tak charakterystyczne dla millenialsów, to coś, co pokolenie Z odrzuca. Młodzi zmieniają rynek pracy ku niezadowoleniu pracodawców. Okazuje się, że pieniądze dla nich są ważne, bo chcą zarabiać dużo ale nie za wszelką cenę. Chcą od życia więcej niż wakacje raz w roku, pragną żyć inaczej niż ich rodzice, którzy przecież wszystko robili dla tych właśnie dzieci. Czy ciężka praca odchodzi do lamusa? 

Za pokolenie Z uznajemy osoby urodzone w latach 1995-2015, czyli dzieci i młodzież wychowana praktycznie w dobie internetu, co naznaczyło różnice miedzy nimi a millenialsami. Zetki żyją w globalnej wiosce, wiedzę i idoli w których wierzą mają w telefonach. Często oskarżani są o lenistwo, roszczeniowość, brak dopasowania do panujących warunków i taki panuje stereotyp gdy o nich myślimy. Czy słusznie? – pyta ekspertka Sylwia Szwed, doradczyni strategiczna, przewodniczka biznesowa, mentorka przedsiębiorców, kreatorka biznesu.

- Sama mam dzieci, które wpisują się w to pokolenie, widzę także jak zachowują się nowi pracownicy w firmach jakimi kieruję. Uważam, że to stereotypowe myślenie o Zetkach jest bardzo krzywdzące. Oni po prostu mają inne priorytety niż my i mają do tego prawo. Pamiętajmy, że ich dzieciństwo było inne niż nasze, często naznaczone nieobecnością ciężko pracujących rodziców, życiem w sieci, transformacjami w szkołach. Ich ostatnie lata to zmiany wymuszone przez pandemię i wojnę. Są to rzeczy, które zostaną z nimi na zawsze. Nauczyli się życia w niepewności, ale mają też wymagania. Bardzo często denerwują nas młodzi kandydaci, którzy już na początku chcą zarabiać tyle samo, co doświadczeni pracownicy po wielu latach. Ale czy przy obecnych cenach dziwimy im się, że nie chcą godnego życia? Oczywiście, muszą się nauczyć, że nie wszystko dostaje się od razu na tacy, ale nie odmawiajmy im ambicji, ambicji innej niż nasza, bo oni już nie chcą się ścigać, szukają balansu - mówi Sylwia Szwed, doradczyni biznesowa i mentorka przedsiębiorców.   

Jak zaznacza ekspertka, łączą pracę ze studiami, chcą wykonywać obowiązki w nienormowanym systemie pracy, a często nie z biura a wręcz z innego miejsca na świecie. Pokazują nam, że w ich świecie to jest normalne i tak będzie wyglądała przyszłość – podkreśla Sylwia Szwed. 

- Ostatnio zauważalny był trend narzekania przez pracodawców na pracowników zdalnych i mamy też powrót do biur nawet, gdy tak naprawdę nie jest to potrzebne. Okazało się, że Zetki nie chcą tak pracować. Chcą być mobilne, przy czym gwarantują wykonaną pracę. Nie chodzi im o przesiedzenie 8 godzin. Jest to całkowicie inny etos niż znany nam do tej pory. Ostatnie kilka lat pokazało nam jednak, że się da i coraz więcej osób ceni sobie takie rozwiązania, ceni sobie elastyczność (także millenialsi to zauważyli, że da się inaczej!). Młodzież z tego pokolenia zmienia także często pracę, nie ze względu na zarobki, ale gdy tylko okaże się, że coś im nie pasuje. Jednych to oburza, ale słyszę, że coraz częściej im zazdrościmy odwagi i tego, że nie robią nic wbrew sobie. Bo Zetki, nie godzą się na mobbing, na niewłaściwe traktowanie, na przemoc w pracy. Nie chcą też pracować non stop, bo muszą mieć czas na odpoczynek, na spotkania ze znajomymi, na podróże. I przecież nie ma w tym nic złego – dodaje Sylwia Szwed. 

Warto też zaznaczyć, że elastyczność jest mocną cechą pokolenia Z. Nie boją się żyć inaczej. 

- Cieszę się, że ta odwaga i elastyczność jest w młodych widoczna. Ja sama namawiam do tego, aby nie bać się próbować nowych rzeczy także w biznesie. Nie poszło CI na maturach? Nie dostałeś się na wymarzone studia? To nie jest koniec świata! Może to znak, że warto wyjechać, spróbować popracować, sprawdzić, co nam się podoba. Pozytywnie oceniam fakt, że Zetki nie boją się takich kroków i widzą, że nie muszą iść tylko jedną drogą – podsumowuje ekspertka.

Źródło

Skomentuj artykuł: