Nasz wywiad: „Bezpieczna przystań” czyli w co inwestować

Przy obecnym poziomie inflacji, inwestowanie w lokaty i obligacje rządowe realnie przynosi jedynie straty. Tymczasem złoto od zawsze było „bezpieczną przystanią” - z Leszkiem Koprowiczem, ekspert rynku metali i kamieni szlachetnych, FlyingAtom.Gold, rozmawia Maciej Pawlak.


W ostatnich latach popularnym przedmiotem inwestowania były lokaty i obligacje rządowe. Jednak ich atrakcyjność w ostatnim czasie zbladła. Pod jakimi warunkami te formy inwestowania mogłyby wrócić do łask?

Obecnie banki, które przyjmują depozyty, płacą za nie bardzo niewielkie kwoty – najczęściej rzędu poniżej 1 proc. rocznie, w porywach do 2 proc. Oprocentowanie obligacji Skarbu Państwa jest na podobnie niskim poziomie. Oznacza to, że przy obecnym poziomie inflacji, inwestowanie w tego typu instrumenty realnie przynosi jedynie straty. Aby więc powyższe formy lokowania oszczędności mogły wrócić do łask - konieczne jest znaczące podniesienie stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Nic jednak nie wskazuje, by miało do tego dojść. 

Co w takim razie wpływa na wysoką atrakcyjność inwestowania w złoto?

Złoto to tysiące lat historii. Przetrwało ono niejedno królestwo, niejeden ustrój, niejednego prezydenta. Znane jest od najstarszych dziejów i przetrwało do dziś. Złoto było zawsze synonimem bogactwa. Wszystkie trony, korony, berła władców wysadzane były tym kruszcem. Niegdyś pieniądze, znajdujące się w obiegu, miały odzwierciedlenie w złocie. Trwało to przez wiele stuleci, a skończyło się dopiero w XX wieku. Kiedy waluty zostały uwolnione od wymienialności na złoto, automatycznie pozwoliło to na dodrukowywanie pustych pieniędzy. Jeśli przeanalizujemy kształtowanie się cen złota, to widzimy, że zawsze były one stabilne. I od czasów, gdy stało się ono instrumentem finansowym i tym samym pojawiła się możliwość inwestowania w złoto, jego wartość rosła w długim okresie czasu powyżej poziomu inflacji. Złoto przenosi wartość nabywczą naszych oszczędności w czasie. Jeśli dziś zamieniamy złotówki czy dolary na złoto, a za pięć lat będziemy rozważali ruch odwrotny, to z pewnością złoto będzie droższe. Przy tym wszystkim jest ono nazywane „bezpieczną przystanią”. To właśnie złoto zachowuje się najbardziej stabilnie, zwłaszcza w trudnych czasach - wojen, kryzysów, zawirowań gospodarczych. Stąd właśnie w sytuacji podobnej do obecnej, a więc początku kryzysu gospodarczego, kapitał jest przesuwany z bardziej ryzykownych instrumentów finansowych - typu akcje, właśnie w najprostsze i bezpieczne aktywa, a więc w złoto czy srebro, bądź diamenty.

Jakich minimalnych warunków dla inwestora do spełnienia wymaga inwestowanie w złoto?

Podstawową jednostką rozliczeniową, dotyczącą tego kruszcu, jest uncja, która stanowi odpowiednik 31,1 grama. Obecnie jej cena wynosi ponad 1700 dolarów. A to, w przeliczeniu na złote, równe jest około 7350 zł. Jeśli inwestujemy w złoto, to dobrym rozwiązaniem jest robić to regularnie. Ustalić sobie jakiś cykl. I co miesiąc (kwartał, pół roku itd.) kupować, w zależności od możliwości finansowych, jedną czy więcej uncji złota. Możemy też sobie kupić nawet małą, złotą monetę o wartości 1/10 uncji, w cenie poniżej 1000 zł. Ziarnko do ziarnka i uzbiera nam się całkiem pokaźny kapitał, który możemy na coś w przyszłości przeznaczyć, bądź np. odkładać na emeryturę, czy po prostu na realizację własnych marzeń. 

Czy można bardziej precyzyjnie określić, ile można zarobić na złocie w jakimś konkretnym czasie, np. w ciągu roku?

Tego nigdy nie jesteśmy w stanie precyzyjnie przewidzieć. Nie wiemy, co się będzie działo na świecie, jak się potoczy sytuacja w globalnej gospodarce. Możemy jedynie odwołać się do doświadczeń historycznych. Jeśli ktoś kupił złoto, to dziś giełdowa wartość jego jednej uncji wynosi ok. 7350 zł. A rok temu, kiedy jeszcze gospodarka świetnie funkcjonowała, nie było żadnych symptomów, że może wydarzyć się cokolwiek złego, a społeczeństwo zapomniało, że istnieje cykl koniunkturalny w gospodarce, cena złota wynosiła nawet poniżej 5 tys. zł za uncję. Podkreślę, że to ponad 50 proc. mniej niż obecnie. Jeśli więc ktoś złoto kupił rok temu, przewidział, że w bieżącym roku może się coś złego wydarzyć i chciałby je obecnie spieniężyć, byłby na sporym plusie. Zadać sobie jednak przy tym trzeba pytanie: na co przeznaczyć pieniądze, które pochodziłyby ze sprzedaży złota? W co zainwestować w obecnej chwili, jeśli na każdym kroku odmieniane są słowa: niepewność, kryzys, problemy gospodarcze, rosnące bezrobocie itd.? Tak czy inaczej, inwestowanie w złoto byłoby jednocześnie dobrym sposobem na przetrwanie, przeczekanie tego trudnego czasu i szukanie jakiejś okazji do reinwestowania. A kiedy ewentualnie taka okazja się pojawi - wówczas własny kapitał można lokować np. częściowo w złocie, a częściowo w innych aktywach dostępnych na rynku.

Co Pan sądzi o również popularnym sposobie inwestowania - tj. kupowania mieszkań na wynajem, lub inwestowania w nieruchomości komercyjne? Czy kryzys bardzo mocno dotknie tego segmentu gospodarki?

Wracając do kryzysu z 2008 r., przypominam, że wówczas ceny mieszkań były bardzo mocno wygórowane. Podobnie to wygląda i dziś. Ceny nieruchomości stoją na bardzo wysokim poziomie. Jednocześnie polskie miasta rozbudowują się wciąż na naszych oczach - powstają nowe osiedla, stawiane są nowe biurowce. Tymczasem bardzo wiele osób zdecydowało się na inwestowanie w nieruchomości. Niektóre firmy miały dla inwestorów bardzo atrakcyjne oferty, ale uwzględniały one czasy ostatniej prosperity, kiedy gospodarka rosła, pieniądze wciąż były w obiegu, ludzie je mieli – mogli wynajmować mieszkania. Wówczas na tym wynajmie sporo się zarabiało. Tymczasem w tym roku przyszedł kryzys, ceny najmu są negocjowane. Przy tym wiele osób ma problemy z regularnymi płatnościami. Część z nich musi rezygnować z najmu. I okazuje się, że na nieruchomościach kupowanych pod wynajem wiele osób przestaje zarabiać. A przecież koszty utrzymania takich nieruchomości pozostają, a obecny czas może jeszcze długo potrwać. To pokazuje, że kupowanie nieruchomości pod wynajem, nie jest już obecnie wcale tak świetnym rozwiązaniem, jak było to reklamowane w czasie, kiedy gospodarka funkcjonowała jeszcze na normalnych obrotach. 
Należy mieć świadomość, że jednocześnie z biegiem czasu, w miarę pogłębiania się obecnego kryzysu, ceny nieruchomości powinny zacząć spadać. Bo wiele osób, wiele firm będzie miało problemy z zachowaniem płynności finansowej i trzeba będzie szukać sposobu, by ją poprawić. A jednym z takich pierwszych rozwiązań, w czasie, gdy dostępność kredytów staje się utrudniona, może okazać się sprzedaż majątku firmy, bądź indywidualnego - typu mieszkania i inne nieruchomości. W tym przypadku inwestorzy będą mogli się rozglądać za nadarzającymi się okazjami i pomyśleć o przesunięciu kapitału ze złota, które będzie drożeć, w kierunku nieruchomości, które będzie prawdopodobnie można nabywać po coraz bardziej okazyjnych cenach. Jednak to bezpieczne aktywa, jak nazywa się złoto inwestycyjne, są właśnie najczęściej pierwszym wyborem w czasach, w jakich przyszło nam dziś funkcjonować.

Źródło

Skomentuj artykuł: