[NASZ WYWIAD] Pączka: Wpływ inflacji będzie rzutował na wyniki sprzedaży detalicznej w tym roku

„W wypadku wybuchu konfliktu rosyjsko-ukraińskiego część Ukraińców może przyjechać do Polski. To są z naszego punktu widzenia także potencjalni pracownicy. Musimy jako kraj być przygotowani na tę falę i stworzyć tym ludziom warunki, by w dłuższej perspektywie pozostali na naszym rynku pracy”. - z Arkadiuszem Pączka, wiceprzewodniczącym Federacji Przedsiębiorców Polskich, rozmawia Maciej Pawlak

Jakie są szanse wyjścia z polsko-czeskiego pata dotyczącego kopalni w Turowie?

Jest to z pewnością trudny problem w kontekście rozwiązania tego sporu, bo widzimy, ile energii wkłada w to ministerstwo środowiska. Ale to wciąż rzutuje nie tylko na nasze relacje z Czechami, ale też z Komisją Europejską. Trudno w tym wszystkim pominąć aspekt finansowy, choć pomimo tego, że nasz rząd mówi, że tej kary nie zapłaci, musimy pamiętać, ze z każdym dniem ta kwota do zapłacenia wzrasta. I rzeczywiście można się spodziewać, że ten pat (nie wiem, na ile są tu jeszcze inne okoliczności polityczne, ale mam wrażenie, że ten pat jest tu komuś na rękę) - w przypadku takich sporów, między dwoma krajami, mógłby się zakończyć dosyć szybko, ale widzimy, że to trwa już co najmniej drugi miesiąc. W tym kontekście widać, że cała ta sytuacja pozostaje ze stratą nie tylko dla naszych relacji dwustronnych, ale też relacji z Komisją Europejską. Bo mam wrażenie, że wszystko to wpisuje się nie tylko w kontekst kolejnego sporu z Brukselą o praworządność, ale także środków z puli Krajowych Planów Odbudowy. Myślę, że to jest szczególnie istotne w kontekście naszych aspiracji do pozyskania środków z KPO. Dostrzegam tu jednocześnie potencjalnie istotny wpływ w tym obszarze i budowę relacji z Brukselą, ale też z Francją, czy z Ameryką, ze strony ministra rozwoju i technologii, Piotra Nowaka. Choć wiadomo, że to szefowa resortu środowiska, minister Moskwa, jest główną osobą, która koordynuje po stronie polskiej sprawę rozwiązania tego sporu. Ale może wzmocnienie jej przez jeszcze inny resort byłoby na tyle potrzebne, aby w jakiś sposób ten spór rozwiązać.

To co dalej w tej sytuacji?

Jak mówię, to nie rzutuje tylko i wyłącznie na to, że w tle występuje kara do zapłacenia, choć ma to znaczenie w kontekście finansów, ale rzutuje także na nasze relacje z Komisją Europejską. I w ogóle w kontekście braku znalezienia recept na rozwiązanie tej sytuacji. Bo wiemy, że strona polska przedkłada nowe rozwiązania, Czesi z jakichś względów tego nie akceptują. Mam więc obawy, że może dość do zabrnięcia w tej sytuacji w sztywny spór, który będzie bardzo trudny do rozwiązania. 

Jakie są szanse wyjścia z polsko-ukraińskiego problemu dotyczącego polsko-ukraińskiego tranzytu kolejowego?

Wiemy, że to ma szczególne znaczenie z punktu widzenia kierunków transportowych i logistycznych w kontekście naszego handlu zagranicznego. Trzeba pamiętać o istnieniu 400-km odcinka szerokich torów po naszej stronie granicy (PKP LHS). Dla nas - obok terminala w Małaszewiczach - ma szczególne znaczenie połączenie kolejowe z Ukrainą. A w przypadku zatrzymania kierunków transportowych, zwłaszcza kolejowych, po naszej stronie cierpi szereg przedsiębiorstw, nie tylko Grupa PKP Cargo. Na to nakładają się napięte relacje Ukrainy w sporze z Rosją. Wydaje mi się, że ten kontekst może się kłaść cieniem bardzo mocno. Bowiem w przypadku, gdyby doszło do wybuchu konfliktu, granica wschodnia będzie z pewnością dla przepływu towarów w obu kierunkach w dużym stopniu zamknięta. Jednak jestem optymistą. Liczę na to, że jednak uda się przełamać istniejący impas. Bo dla nas ma to poważne znaczenie - z jednej strony funkcjonuje Nowy Jedwabny Szlak i wszystkie towary sprowadzane z Chin za pomocą transportu kolejowego. A z drugiej strony szereg przedsiębiorców, którzy pracują przy granicy, w obszarze usług celnych, akcyzy, przeładunków, magazynowania czy transportu. I tak istnieją problemy w dostępie do niektórych towarów w Polsce (m.in. z branży samochodowej, czy elektronicznej). Większy optymizm widzę w działaniach dyplomatycznych dla rozładowania problemów na granicy ukraińskiej niż wobec Turowa. Tutaj może przesądzać sytuacja geopolityczna związana z ewentualnych wybuchem wojny rosyjsko-ukraińskiej. Nasi przedsiębiorcy biorą to pod uwagę. Wielu z nich ma już opracowane programy ewakuacji w przypadku wybuchu konfliktu, po to by móc ochronić pracowników. A zatem to jest bardzo duże wyzwanie dla przedsiębiorców - pamiętajmy, że po stronie ukraińskiej dużo polskich firm ma zakłady produkcyjne.

Liczba bezrobotnych, według danych GUS, w grudniu 2021 wynosiła 895,2 tys., tym samym bezrobocie osiągnęło poziom 5,4% bezrobotnych. Jak będzie się kształtować sytuacja na rynku pracy w br.?

Pamiętajmy o wyzwaniach w zakresie rynku pracy. Obecnie z powodu pandemii na kwarantannie i w izolacji przebywa około 1 mln osób - to powoduje, że istnieje bardzo duży deficyt na rynku pracy. Z drugiej strony istnieją wyzwania demograficzne, bo trzeba pamiętać o tym, że duża część z grupy osób 55+ jest długotrwale bezrobotnych i nie podejmuje inicjatywy podjęcia pracy. Trzeba ich do tego pobudzić. Kolejna część osób to seniorzy 60+, którym trzeba stwarzać zachęty do pozostawania na rynku pracy. A ponadto dużą rolę na tym rynku odgrywa polityka imigracyjna. W wypadku wybuchu konfliktu rosyjsko-ukraińskiego część Ukraińców może przyjechać do Polski. To są z naszego punktu widzenia także potencjalni pracownicy. Musimy jako kraj być przygotowani na tę falę i stworzyć tym ludziom warunki, by w dłuższej perspektywie pozostali na naszym rynku pracy. Pamiętajmy też, że na rynku niemieckim, jak ostatnio pokazał minister pracy tego kraju, w dłuższej perspektywie istnieje zapotrzebowanie na bardzo dużą liczbę pracowników - nawet 20 mln osób. To powoduje, że o tych pracowników będzie trzeba walczyć. Wyniki bezrobocia nie są zaskakujące, na pewno jednak nasi przedsiębiorcy będą sygnalizować, w kontekście przedłużającej się pandemii, narastający brak rąk do pracy. Rzecz jasna wiele się mówi o robotyzacji, automatyzacji - to jest jeden z elementów, które biorą pod uwagę przedsiębiorstwa, ale przecież nie zawsze można automatyzacją czy robotyzacją zastąpić wakaty.

W grudniu 2021 r., według danych GUS, sprzedaż wzrosła r/r o 8,1%. Jak będzie się kształtować sprzedaż detaliczna w br.?

To faktycznie miało miejsce, ale ekonomiści szacowali, że może to być nawet wzrost o ok. 9,5%. W danych o sprzedaży detalicznej, musimy pamiętać, że widać w ich kontekście bardzo silny wpływ inflacji, co będzie rzutowało na wyniki sprzedaży detalicznej w tym roku. To jest element, który będzie musiał być brany pod uwagę przy danych w kolejnych miesiącach tego roku. Jestem tu pesymistą. To będzie z pewnością miało wpływ na wyniki w tym roku. Pamiętajmy przy tym, że w ostatnich miesiącach nastąpił spadek m.in. sprzedaży samochodów, co jest spowodowane m.in. brakiem części do nich, o czym wcześniej mówiliśmy. Jest to też spowodowane wstrzymywaniem się przez część potencjalnych klientów z decyzjami zakupowymi. Tak więc w tym kontekście wysokiej dynamiki wzrostów sprzedaży detalicznej w tym roku się raczej bym nie spodziewał. Bowiem, jak mówiłem, polski konsument coraz bardziej odczuwa skutki inflacji, patrzy na ceny w sklepach, czego skutek znajduje odzwierciedlenie w wynikach statystycznych.

Średnie zarobki rosną. Według GUS przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w 2021 r. wyniosło 5889,84 zł. Czy sądzi Pan, że inflacja w tym roku przewyższy dynamikę wzrostu płac?

Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. Z jednej strony musimy pamiętać, że istotna część pracowników otrzymuje w dużej mierze niższe pensje z powodu wejścia w życie Polskiego Ładu. I to mocno wpływa na potencjalne rozmowy w firmach na temat wzrostu wynagrodzeń. Jestem pesymistą w tym względzie. Pracodawcy nie wyrównają osobom, które tracą na Polskim Ładzie, obniżonych wypłat z tego powodu. Natomiast presja co do wzrostu wynagrodzeń w kolejnych miesiącach będzie i tak duża. Także dotyczy to zatrudnionych w administracji publicznej czy w sferach budżetowych, które zawsze co roku wnioskują o zwiększone wynagrodzenia. Tak więc - powtórzymy - na ten problem rzutują dwa czynniki: po pierwsze inflacja, w kontekście której pracownicy będą argumentować swoje potencjalne uzasadnienie do rozmów nt. podwyżek. Zaś drugim czynnikiem jest Polski Ład. Trzeba przy tym pamiętać, jak to wygląda od strony pracodawców. Muszą oni przecież uwzględniać sytuację gospodarczą, także patrząc na wyniki finansowe swojej firmy, muszą także widzieć je w dłuższej perspektywie - całego roku, także biorąc pod uwagę urzędowy wzrost płacy minimalnej. 

Źródło

Skomentuj artykuł: