Nasz wywiad: "Wiele polskich firm uzależnionych od ukraińskich pracowników"

Z Krzysztofem Inglotem, prezesem Personnel Service, ekspertem ds. rynku pracy, rozmawia Maciej Pawlak.

Jak wielu Ukraińców pracuje legalnie w Polsce? 
Opierając się na szacunkach związanych z liczbą aktywnych telefonów komórkowych użytkowanych w Polsce i obsługiwanych przez ukraińskich operatorów, można przyjąć, że przebywa u nas ok. 1,2 mln obywateli Ukrainy. Przy czym średnio ponad 2 mln rocznie pozwoleń wydają im nasze władze na przyjazd do Polski. Przyjmując, że przeciętny okres pobytu Ukraińców w naszym kraju trwa 6 miesięcy, tyle ile maksymalna długość pozwolenia na pracę, oznacza to, że każdego tygodnia do nowej pracy w miejsce tych, którzy wyjeżdżają, przyjeżdża nawet kilkanaście tysięcy osób. Legalnie w naszym kraju w szczytowym momencie pracowało 640 tys. - tylu Ukraińców było zarejestrowanych w ZUS. Ta liczba czasami rośnie, czasami maleje. Można ocenić, że tylko około połowa Ukraińców w naszym kraju przebywa legalnie. Wielkość szarej strefy jest więc duża. 

Jakie to niesie konsekwencje?
Niewątpliwym minusem jest to, że dla pracujących u nas na czarno Ukraińców epidemia koronawirusa nie jest prawdopodobnie największym problemem. Przypuszczam, że gdy granica zostanie otwarta ci ludzie prawdopodobnie będą woleli pracować na czarno, ale w Niemczech, a nie – w Polsce.

Jakich prac się najczęściej podejmują Ukraińcy? Ile zarabiają?
Są to przede wszystkim pracownicy produkcyjni. Ich wynagrodzenia kształtują się średnio na poziomie 14-15 zł/godz netto. W rolnictwie i ogrodnictwie zarabiają podobnie. Wynika to z tego, że pracują na umowach cywilnych. Ostatnio, zwłaszcza mężczyźni z Ukrainy, są poszukiwani i dlatego mogą zarabiać nawet 16-18 zł/godz. na rękę. Wielu pracuje w usługach, logistyce, także w przemyśle ciężkim, jak również w centrach usług wspólnych. Wielu zatrudnianych jest jako kelnerzy, pomoce kuchenne, kucharze. Ci zwłaszcza ludzie mają obecnie ogromne problemy, bo wskutek koronawirusa zostali praktycznie na lodzie.

Jak obecnie, w związku z epidemią, zmienia się ich sytuacja?
Mocno się komplikuje. Na Ukrainie właśnie została zawieszona komunikacja autobusowa między miastami. Nie działają też wewnątrz kraju samoloty i pociągi. Komunikacja w tym kraju została więc mocno utrudniona. Zaś Ukraińcy, którzy są legalnie w Polsce, a kończą im się dokumenty gwarantujące legalny pobyt (pozwolenie na pracę) nie chcieliby wracać do swojego kraju. Czeka ich bowiem po stronie ukraińskiej kwarantanna. A do nas na ich miejsce nie są w stanie, z powodu blokady granicy, przyjechać nowi pracownicy. Zatem polskiemu pracodawcy powoli zaczyna brakować rąk do pracy. Ci, którzy jeszcze pracują, ale kończą im się pozwolenia na pracę, nie mogą ich przedłużyć, a nasze władze nie chcą ich prolongować. W tej sytuacji dotychczasowi pracodawcy tych Ukraińców muszą „wyrzucić” z pracy, czy pozbawić możliwości noclegowych, z których często dzięki polskiemu pracodawcy korzystali (noclegi są bardzo często dodatkiem do pracy tych ludzi). A z drugiej strony nie ma na ich miejsce nikogo, bo ich potencjalni następcy nie mogą obecnie przyjechać do Polski. Z powodu wspomnianych utrudnień drogowych nie mogliby i tak dotrzeć do granicy z naszym krajem. Tym bardziej, że gdyby próbował ją przekroczyć autobus z Ukraińcami, to zostałby zatrzymany, a jego kierowca trafiłby na dwutygodniową kwarantannę. Wskutek tego nowi pracownicy z Ukrainy nie pojawiają się obecnie w Polsce. Także ci, którzy próbowaliby przekroczyć naszą granicę samochodem, trafiliby na 14-dniową kwarantannę.

W związku z tym Personnel Service, wraz z Pracodawcami RP, ogłosił propozycję, która – jak rozumiem – miałaby rozwiązać ten problem. Na czym ona polega?
Jeśli pracującemu u nas Ukraińcowi w obecnym okresie stanu epidemicznego skończyłyby się dokumenty uprawniające go do pracy i pobytu, to uważamy, że przynajmniej na okres do chwili ponownego otwarcia granic, te jego pozwolenia powinny być automatycznie przedłużone. Chodzi o to, by dalej mógł pracować u tego samego pracodawcy i doczekać do chwili, gdy będzie mógł, już bez żadnych utrudnień, powrócić na Ukrainę. To mogłoby zatrzymać tych ludzi w Polsce i zrównoważyć brak podaży, czyli brak tych, którzy jako nowi, tak jak dotąd, mogli zastępować dotąd pracujących. Straż Graniczna mogłaby dostać polecenie, że przez okres obowiązywania w Polsce stanu epidemicznego, Ukraińcy dotąd legalnie pracujący, pracowaliby nadal. Rzecz jasna, gdy obecny stan epidemiczny zostanie anulowany, ci Ukraińcy musieliby postarać się o nowe dokumenty, lub wrócić do swojego kraju. Propozycję w tej sprawie przekazaliśmy wspólnie z Pracodawcami RP do Ministerstwa Rozwoju. Rząd odpowiedział na nasz apel i w ogłoszonej w środę tarczy antykryzysowej zapowiedział automatyczne wydłużenie wiz i pozwoleń na pracę dla pracowników z Ukrainy.

Czy sądzi Pan że Ukraińcy będą po zakończeniu obecnej nadzwyczajnej sytuacji równie chętnie jak dotąd będą chcieli u nas podejmować pracę?
Wszystko będzie zależało od tego jak się nawzajem potraktujemy. A więc od tego, czy pozostaniemy dla siebie partnerami. Obecnie widać szczególnie wyraźnie, jak racjonalne są podnoszone przez większość polskich pracodawców od dwóch lat postulaty, by przedłużyć pracownikom z Ukrainy pozwolenia na pracę z obecnych sześciu na 12 czy nawet 18 miesięcy. Podobnie uważa większość Ukraińców – chcieliby przyjeżdżać do nas na dłużej. Są to postulaty, które określam jako warunek normalności. W obecnej sytuacji zmniejsza się podaż Ukraińców i to pokazuje, jak bardzo polskie firmy są od nich uzależnione. Wiemy, że 11 proc. naszego wzrostu gospodarczego przez ostatnich pięć lat zostało wytworzone właśnie przez pracowników z Ukrainy. Może na co dzień tak bardzo tego nie dostrzegamy, że co piętnasty pracownik w Polsce (przypomnę, że chodzi o ponad 1 mln pracowników) to Ukrainiec. Dlatego gdyby ich miało zabraknąć i taka sytuacja, jak dziś miała się utrzymać np. przez sześć miesięcy, to w ogromnym stopniu stracimy możliwości produkcyjne w naszych przedsiębiorstwach. Stracimy też poważne źródło przychodów w gospodarce. Z dostępnych danych GUS wynika, że Ukraińcy tylko w III kwartałach 2019 roku wydali w polskich sklepach i na usługi aż 6 mld złotych.

Źródło

Skomentuj artykuł: