Niemcy zmieniają kurs. Węgiel zamiast gazu

Rosja ogranicza dostawy gazu do Niemiec, rzekomo z powodu brakującej turbiny. Rząd w Berlinie więc wydłuża okres eksploatacji elektrowni węglowych. Do tej pory połowa węgla kamiennego pochodziła z Rosji.

Turbina jest tu, może być dostarczona, ktoś tylko musi powiedzieć, że chce ją mieć i wtedy będzie tam bardzo szybko – oświadczył kanclerz Olaf Scholz. Turbina ta w gruncie rzeczy już dawno powinna być w Rosji. Jest tam potrzebna do pracy gazociągu Nord Stream 1, jednak nikt z Rosji w jej sprawie się nie kontaktuje.

Około 1800 gigawatogodzin (GWh) – tyle gazu Rosja może przepompować dziennie przez ten gazociąg. Jednak do Niemiec dociera obecnie w tym czasie tylko około 350 GWh. Prezydent Rosji Władimir Putin tłumaczy to brakiem tej turbiny, ale zdaniem rządu niemieckiego ograniczenie dostaw gazu ma podłoże polityczne.

W praktyce niemiecki rząd nie zakłada już, że Rosja ponownie całkowicie odkręci kurek z gazem. Od miesięcy w Niemczech intensywnie poszukuje się rozwiązań zastępczych. Elektrownie węglowe, które już zostały zamknięte lub mają zostać wyłączone, mają teraz zostać ponownie uruchomione na okres do dziewięciu miesięcy, by zastąpić elektrownie gazowe, wytwarzające obecnie około dziesięciu procent energii elektrycznej w Niemczech.
Niemcy chcą wycofać się z energetyki węglowej najpóźniej do 2038 roku. Patrząc na aktualne dane, można jednak wątpić czy proces ten już się rozpoczął. Nigdy wcześniej nie zużyto do produkcji energii elektrycznej więcej węgla niż w ubiegłym roku. Według obliczeń Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) w 2022 roku na świecie wydobędzie się i zużyje więcej węgla kamiennego niż kiedykolwiek wcześniej i ten stan rzeczy utrzyma się także w najbliższych latach.

Stowarzyszenie Importerów Węgla (VDKi) z siedzibą w Berlinie oczekuje, że od września popyt na węgiel kamienny w Niemczech znacznie wzrośnie.

Tej zimy z pewnością sprowadzimy ponad 30 mln ton węgla kamiennego dla naszych elektrowni

mówi prezes VDKi Alexander Bethe. Byłoby to o 11 procent więcej niż w 2021 roku.

Do tej pory 50 procent węgla kamiennego przeznaczonego dla elektrowni sprowadzano z Rosji. To się jednak wkrótce skończy. 9 kwietnia UE nałożyła na Rosję sankcje obejmujące także zakazu zakupu i importu węgla i ropy. Kontrakty zawarte wcześniej mogą jednak być nadal realizowane. W przypadku ropy naftowej – do końca grudnia, natomiast rosyjski węgiel kamienny może być dostarczany i rozładowywany tylko do 10 sierpnia.

Znalezienie zastępstwa to żaden problem, jak mówią niemieccy importerzy węgla. Alexander Bethe dodaje, że wystarczająco dużo dostawców węgla jest w RPA, Australii, USA, Kolumbii i Indonezji.

Jego zdaniem, trudności mogą pojawić się w transporcie węgla. Porty morskie w Amsterdamie, Rotterdamie i Antwerpii pracują na pełnych obrotach ze względu na duży napływ rosyjskiego węgla do 10 sierpnia i tego, który ma go zastąpić. Są w tej chwili na granicy swoich możliwości. Z powodu braku personelu występują również wąskie gardła w transporcie wewnętrznym, czyli przewożeniu węgla z portów do elektrowni węglowych barkami lub koleją.

Tymczasem węgiel kamienny jest coraz droższy. Na początku roku 2021 za tonę płacono na rynku światowym 64 dolary. Obecnie cena węgla zmierza w stronę 400 dolarów. W ubiegłym roku na świecie wydobyto około 7,4 mld ton węgla kamiennego, z czego prawie połowę w Chinach. Zdecydowaną większość węgla zużywają państwa go wydobywające; tylko miliard ton jest przedmiotem handlu na rynku światowym.

Dla operatorów wyłączonych z sieci elektrowni węglowych ich ponowne uruchomienie jest opłacalne, mimo rekordowo wysokich cen węgla, ponieważ ceny energii elektrycznej również poszybowały w górę. Należąca do czeskiej grupy energetycznej EPH elektrownia Mehrum w Dolnej Saksonii, wyłączona pod koniec 2021 roku, jest pierwszą, która już wznowiła działalność. Inni operatorzy chcą iść w jej ślady.

Wiele elektrowni jest jednak przestarzałych. Poza tym do sieci mają wrócić nie tylko elektrownie na węgiel kamienny. Rząd federalny przygotowuje również rozporządzenie o ponownym uruchomieniu elektrowni opalanych węglem brunatnym, które zacznie obowiązywać na początku października. Dotyczy ono również elektrowni Jaenschwalde w Brandenburgii, która z dwoma blokami może dostarczyć tyle prądu, co jedna elektrownia jądrowa.

Związany z nią problem jest taki, że stare bloki nie spełniają przepisów dotyczących czystości spalin, a jej operator – w związku z planowanym wyłączeniem jej z eksploatacji – nie uznał za konieczne je unowocześnić. Ponadto w elektrowni brakuje personelu. Jej pracownicy już dawno znaleźli zajęcie gdzieś indziej.

Źródło

Skomentuj artykuł: