Niemiecka mega-afera finansowa. Potężna kompromitacja nadzoru finansowego, w tle Scholz i Merkel

Seria korupcyjnych praktyk biznesowych i oszustw w sprawozdawczości finansowej doprowadziły do niewypłacalności Wirecard, procesora płatności i dostawcy usług finansowych, z siedzibą w Monachium w Niemczech. Pierwszy polski raport o aferze Wirecard dowodzi, że skandal jest kompromitujący dla niemieckiego nadzoru finansowego oraz elity politycznej.

Wirecard AG z siedzibą w bawarskim miasteczku Aschheim została założona w 1999 r. w Monachium. Po tym, jak Markus Braun dołączył jako CEO w 2002 roku, firma skupiła się na usługach płatności online, zaczynając od stron porno i hazardowych jako klientów.

W latach 2010-2014 Wirecard pozyskała około 0,5 mld euro, za które sfinansowano szereg przejęć na 11 azjatyckich rynkach. Od tego momentu kurs akcji spółki nieprzerwanie wzrastał, by w 2018 r. osiągnąć poziom 191 euro, umożliwiający jej wejście do indeksu DAX30. Wśród 30 największych niemieckich spółek giełdowych Wirecard zastąpiła Commerzbank, co za Odrą odczytywano powszechnie jako wyraźny symbol zwiastujący nadejście nowych czasów, w których spółki technologiczne zastąpią tradycyjne banki
 

- czytamy w raporcie Forum Prawo dla Rozwoju #Law4Growth.

Wirecard przypisywał swój szybki wzrost gwałtownej ekspansji międzynarodowej osiągniętej dzięki przejęciom lokalnych firm, co powodowało, że wzrost przychodów często przewyższał ogólne trendy w branży. 

Podmiot szybko podjął współpracę z niemieckim oddziałem Ernst & Young, zlecając mu audyt zewnętrzny. Spółka stała się regularnym audytorem bawarskiej firmy. To o tyle ciekawe, że od 2012 r. Ernst & Young bez zastrzeżeń zatwierdzało kolejne sprawozdania finansowe swojego klienta, pomimo dalszych fal doniesień o nieprawidłowościach w spółce. Jak ujawnił późniejszy specjalny audyt KPMG, długoletni audytor Wirecard nie zweryfikował m.in. istnienia rezerw gotówkowych w, jak się wydaje, sfałszowanych wyciągach bankowych.
 

W historii bawarskiego fintechu przełomowym rokiem okazał się 2015, gdy po raz pierwszy spółka znalazła się na celowniku “Financial Times”. Dziennikarz FT, Dan McCrum, przyjrzał się szczegółowo ekspansji firmy na rynkach azjatyckich, wykazując szereg nieprawidłowości. [...] Jeszcze w 2015 r. ukazał się raport [...] oskarżający niemieckie przedsiębiorstwo o zawyżanie wyników finansowych w Azji, natomiast w 2016 r. w raporcie Zatarca Research and Investigation zarzucono mu stworzenie warunków do prania brudnych pieniędzy
 

- wylicza polska publikacja poświęcona aferze.

W 2019 r. pojawiła się nowa fala tekstów prasowych w "Financial Times". Ujawniono m.in. szereg nieprawidłowości w funkcjonowaniu singapurskiego oddziału Wirecard, w tym tak poważne jak fałszowanie dokumentacji poszczególnych transakcji oraz stworzenie warunków umożliwiających pranie brudnych pieniędzy. 

W odpowiedzi niemiecka spółka oskarżyła brytyjską gazetę o wprowadzenie czytelników w błąd, manipulowanie informacjami i chęć wpłynięcia na cenę akcji. I tu ciekawa rzecz: stronę przedsiębiorstwa Markusa Brauna wziął BaFin, czyli Federalny Urząd Nadzoru Finansowego (odpowiednik polskiej KNF), który kilka dni po brytyjskiej publikacji, gdy wartość udziałów bawarskiego fintechu spadła o 25 proc., wszczął postępowanie w celu wyjaśnienia, czy nie doszło do próby niedozwolonego wpłynięcia na ceny akcji. 
 

W konsekwencji w lutym 2019 r. niemiecki regulator podjął jedną z najbardziej bulwersujących decyzji w swojej historii, zakazując transakcji krótkiej sprzedaży na akcjach spółki M. Brauna. W jej uzasadnieniu BaFin wskazał na istotne znaczenie Wirecard dla gospodarki narodowej oraz na poważne zagrożenie dla wiarygodności rynku po spadku jej wartości o ponad 25 proc. Jednocześnie prokuratura w Monachium wszczęła śledztwo ws. niedozwolonego manipulowania rynkową ceną akcji przez brytyjskie czasopismo
 

- piszą autorzy raportu Forum Prawo dla Rozwoju #Law4Growth.

W marcu 2019 r. "Financial Times" ujawnił nowe oszustwa spółki, polegające m.in. na fałszowaniu informacji o wpływach z tytułu prowizji od pośredników korzystających z licencji Wirecard.
dzieliły się z nią częścią opłat z tytuły przetwarzania danych. Bawarski fintech zareagował, po raz kolejny przeprowadzając szeroko zakrojoną kampanię oczerniającą wobec brytyjskiej gazety. Takie desperackie kroki nie pomogły jednak tonącemu niemieckiemu gigantowi.

W czerwcu 2020 roku Markus Braun ustąpił ze stanowiska dyrektora generalnego po tym, jak stwierdzono brak ponad 2 miliardów dolarów na kontach firmy. 22 czerwca Braun został zatrzymany przez niemiecką policję "w związku z podejrzeniem o oszustwa księgowe i manipulacje rynkowe". Dzień później został zwolniony za kaucją, ustaloną na 5 mln euro, ale 22 lipca został ponownie aresztowany.

Były dyrektor operacyjny Wirecard Jan Marsalek zaginął krótko po tym, jak został zwolniony z firmy, a później okazało się, że uciekł na Białoruś. Jest zbiegiem poszukiwanym przez niemiecką policję, znajduje się na liście najbardziej poszukiwanych zbiegów w Europie prowadzonej przez Europol. W Manili na Filipinach zmarł Christopher Bauer, były menedżer firmy w Azji i syn Paula Bauera-Schlichtegrolla, byłego przewodniczącego rady doradczej. Bauer był bardzo blisko związany z Marsalkiem.

Jak czytamy w raporcie Forum Prawo dla Rozwoju #Law4Growth:

Afera Wirecard w pełnej krasie obnażyła słabości niemieckiego systemu nadzoru nad rynkiem kapitałowym. Jego trzon stanowi nadzorowany przez federalnego ministra finansów Federalny Urząd ds. Nadzoru nad Usługami Finansowymi (niem. Bundesanstalt für Finanzdienstleistungsaufsicht – w skrócie BaFin). Jego głównym celem jest zapewnienie funkcjonowania, stabilności i integracji niemieckiego systemu ekonomicznego oraz budowanie zaufania społeczeństwa i inwestorów do instytucji rynku finansowego. W przeciwieństwie do polskiej Komisji Nadzoru Finansowego kompetencje BaFin nie zostały uregulowane na poziomie ustawy (niem. Gesetz), lecz określono je w statucie urzędu (niem. Satzung), który zawiera regulacje dotyczące struktury i organizacji oraz praw i obowiązków BaFin.

Jakim cudem podmiot znajdujący się w indeksie 30 najważniejszych spółek giełdowych państwa posiadającego największą gospodarkę Europy „gubi” nagle 1,9 mld euro i z dnia na dzień składa wniosek o upadłość? Afera Wirecard ma bardzo silny wątek polityczny. 

Po upadku bawarskiego fintechu w ogniu krytyki znaleźli się najważniejsi aktorzy niemieckiej sceny politycznej na czele z ówczesnym federalnym ministrem finansów Olafem Scholzem (SPD, obecnym kanclerzem RFN), federalnym ministrem gospodarki Peterem Altmaierem (CDU) oraz ówczesną kanclerz Angelą Merkel (CDU). Skompromitowana została cała ówczesna koalicja rządząca, ponieważ nadzór nad funkcjonowaniem BaFin sprawowała SPD (w osobie ministra Scholza), natomiast nadzorowanie firm audytorskich było w gestii CDU (w osobie ministra Altmaiera). Co więcej, ówczesna kanclerz Merkel jeszcze we wrześniu 2019 r. prowadziła kampanię na rzecz Wirecard w Chinach. Mnogość politycznych wątków doprowadziła do wytworzenia ogromnej presji na „Wielką Koalicję”

- dowiadujemy się z publikacji polskich ekspertów.
Źródło

Skomentuj artykuł: