Niemieckie sposoby na drożyznę

Niemcy nie chcą płacić obywatelom dodatków do drogiej energii, ale dać im pakiet taniego prądu. Rząd planuje też sfinansować wydatki na energetyczne ulgi przez uszczuplenie zysków spółek energetycznych.   
 „Przypadkowe zyski”, uzyskane wskutek wysokich cen energii, zostaną firmom odjęte - zapowiedział kanclerz Olaf Scholz podczas prezentacji trzeciego pakietu ulg rządu federalnego. Olaf Scholz wyjaśnił, że początkowo nastawiano się na uzyskanie porozumienia w tej sprawie na poziomie unijnym, ale koalicjanci są również gotowi do „szybkiego wdrożenia” podatku od nadmiarowych zysków na poziomie krajowym. Dotychczas plan ten nie powiódł się ze względu na opór ministra finansów Christiana Lindnera i partii FDP. „Prywatne gospodarstwa domowe mogą więc otrzymać kredyt na określoną ilość energii elektrycznej po obniżonej cenie (zużycie podstawowe). Gospodarstwa domowe zostaną w ten sposób odczuwalnie odciążone finansowo, a jednocześnie zachowana zostanie zachęta do oszczędzania energii” – czytamy w projekcie rezolucji. W budżecie federalnym na lata 2022 i 2023 można by uruchomić około 32 mld euro na ulgi dla obywateli. Minister finansów wyjaśnił, że pozwala na to zarówno dotychczasowy rozwój przychodów państwa, jak również już poczynione działania na rok 2023. Do tego doszłoby jeszcze planowane uszczuplenie nadmiarowych zysków firm energetycznych, które Christian Lindner określił na „dwucyfrową kwotę miliardów”.

Niemcy nie mogą już liczyć na tani rosyjski gaz

Zdaniem „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, hamulec cen jest środkiem nadzwyczajnym, jakiego w Niemczech nie stosowano od dawna. Jak wskazuje komentator, w przypadku gazu koalicja rządowa otwarcie przyznaje, że nawet silne finansowo państwo niemieckie nie byłoby w stanie samo zrekompensować wszystkich podwyżek cen, dlatego przekazuje sprawę do komisji ekspertów. 
Niemcy nie mogą liczyć na to, że tej zimy przez gazociąg Nord Stream 1 popłynie rosyjski gaz, twierdzi minister gospodarki Robert Habeck. Rurociąg mógłby technicznie pracować z "pełną mocą", powiedział polityk Zielonych, ale nie pracuje z powodu "nieobliczalnych decyzji rosyjskiego rządu" . Aby oszczędzać gaz Niemcy reaktywowały pracę jednej z największych elektrowni na węgiel. Organizacja ekologiczna Greenpeace reaguje ze zrozumieniem. To Elektrownia Heyden w Petershagen w Północnej-Nadrenii Westfalii, przy granicy z Dolną Saksoni. Organizacja ekologiczna Greenpeace oceniła, że to niezbędny krok. – Ponowne włączanie elektrowni węglowych jest czymś smutnym, ale nieodzownym – powiedział Karsten Smid, klimatolog i ekspert Greenpeace. – Aby wyzwolić się z zawinionej przez polityków zależności od dostaw gazu Putina musimy krótkoterminowo wrócić do elektrowni węglowych. Aby jednak nie oznaczało to cofnięcia procesu ochrony klimatu, powstałe w ten sposób dodatkowe emisje powinny zostać zrównoważone w najbliższych latach, stwierdził Smid.

A zieloni wciąż swoje

Greenpeace domaga się jednocześnie zakazu uruchamia elektrowni na węgiel brunatny. – Dla potrzeb zabezpieczenia dostaw prądu nie wolno pod żadnym pozorem ponownie uruchamiać tych szczególnie szkodliwych dla klimatu siłowni, zwłaszcza jeżeli chcemy osiągnąć wyznaczone cele klimatyczne – twierdzi Smid. – Wysokie ceny gazu i prądu wymagają oszczędnego obchodzenia się z energią i czynią z elektrowni wiatrowych i solarnych bezkonkurencyjną alternatywę – dodał. Uruchomiona elektrownia w Petershagen posiada, według informacji Uniper, wydajność 875 megawatów i jest tym samym jedną z najsilniejszych elektrowni węglowych w Niemczech. Uruchomiona została w 1987 roku i znajdowała się ostatnio w rezerwie, co oznacza, że produkowała prąd tylko czasowo, w ramach stabilizacji sieci. Według wcześniejszych zapewnień ma ona działać do końca kwietnia 2023 roku. Zgodnie z rozporządzeniem z 14 lipca br., elektrownie znajdujące się w rezerwie mogą być ponownie czasowo włączane do sieci w celu zaoszczędzenia zużycia gazu. Według Federalnej Agencji Sieci Elektrycznych w lipcu udział gazu w produkcji prądu wynosił tylko 9,8 procent. dlatego jako pierwszą włączono na początku sierpnia, znajdującą się w rezerwie, elektrownię węglową Mehrum w Hohenhameln w Dolnej Saksonii, należącą do czeskiego koncernu EPH.

Ceny nienotowane od lat

Mimo tych nadzwyczajnych działań energia na rynku niemieckim osiągnęła ceny nienotowane od lat. Coraz więcej Niemców odczuwa z tego powodu problemy i rząd jest zmuszony do tworzenia nowych pakietów pomocowych. „Koalicja rządowa sama rozbudziła wyśrubowane oczekiwania wobec trzeciego pakietu pomocowego i ich nie spełniła” – pisze „Mitteldeutsche Zeitung”.  „Nie ma żadnych wątpliwości, że suma 65 mld euro, na którą opiewa pakiet, jest potężna, ale nie jest precyzyjnie określona, szczególnie tam, gdzie większość ludzi ma obecnie największe zmartwienie, czyli w przypadku cen gazu i kosztów utrzymania” – wskazuje komentator.  
Zdaniem „Allgemeine Zeitung” strategia warta 65 mld euro jest szeroko zakrojona. Uwzględniono w niej także emerytów i studentów, a te osoby, które są w potrzebie, otrzymają bezpośrednią pomoc. „Jest cukierek dla branży gastronomicznej, pracownicy otrzymają przedłużenie dodatku za skrócony czas pracy oraz dodatek za pracę zdalną” – wskazuje dziennik.  Zdaniem „Allgemeine Zeitung” opłaty do ogrzewania i hamulec cen prądu zadziałają tam, gdzie od jesieni będzie to bolesne dla obywateli i gdzie jest duży potencjał do protestów społecznych.  
Z kolei „Frankfurter Rundschau” uważa, że „w obliczu eksplodujących cen jest wyczuwalny niepokój i strach przed brakiem przystępnej cenowo energii”. Do tego dochodzi wstrząs w sąsiedztwie wywołany przez wojnę. „Owszem, w tym kraju nie jest to sprawa życia i śmierci, jak dla ludzi w Ukrainie, ale i tutaj stawka jest wysoka” – stwierdza komentator. Tylko bardzo niewielu doświadczyło takiego wzrostu cen, jak obecnie. Niektórzy nie wiedzą, jak zapłacić rachunki za energię i zakupy żywnościowe. Dla nich pakiet pomocowy jest promykiem nadziei. Pakiet ten nie może być jednak ostatnim słowem. Po nim muszą przyjść kolejne. „Ponieważ chodzi tu o nic innego, jak o pomyślność ludzi, a tym samym o podstawy naszego systemu demokratycznego” – kończy dziennik. 

Źródło

Skomentuj artykuł: