Wysokie ceny energii ani obecna inflacja nie są zależne od polskiego rządu – przekonywała w Tarnowskich Górach marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Jak oceniła, rząd przyczynił się do „lekkiej inflacji” wdrażając m.in. tarcze związane z pandemią koronawirusa, ale – jej zdaniem - bez tych działań sytuacja byłaby dużo gorsza.
„Ceny energii poszybowały w górę na całym świecie. To nie są ceny, które są zależne od polskiego rządu (...) To nie jest wina całego rządu, tak jest na całym świecie. Wraz ze wzrostem cen paliw, ruszyła inflacja” – powiedziała Witek podczas spotkania z mieszkańcami w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Tarnowskich Górach.
Jak, dodała to żadne „usprawiedliwienie ani żadna pociecha”, że inflacja, która dotyka wszystkich obywateli, w innych państwach, jak np. Turcji czy na Łotwie, jest wyższa niż w Polsce. „W tej chwili rolą państwa jest zrobić wszystko, żeby tę inflację, która szybuje do góry jak najszybciej móc zatrzymać i powoli +dusić+” – zaznaczyła.
Nie zgodziła się z opiniami polityków opozycji, którzy winą za wysoką inflację obwiniają rząd. „To prawda, że rząd przyczynił się do lekkiej inflacji, ale do tak lekkiej inflacji, że gdyby nie było wojny, to my byśmy sobie z tą naszą lekką inflacją dawno poradzili” – powiedziała marszałek, która dodała, że owa "lekka inflacja" wynikała z działań podejmowanych przez rząd w związku z pandemią koronawirusa.
„Mogliśmy zamknąć zakłady pracy i powiedzieć: +Niech się dzieje wola Boża, trudno, pandemia, nie nasza wina+ - ludzie idą na bruk, wzrasta bezrobocie, ubóstwo wśród rodzin wielodzietnych i wracamy do tego, co było kiedyś” – wskazała Witek. Jak mówiła, że rząd przyjął inną drogę, aby uchronić obywateli przed poważniejszym kryzysem, jakie zdarzały się przed laty – hiperinflacją i nędzą znaną m.in. z terenów po zlikwidowanych PGR-ach.
„My to przeżywaliśmy, to było i nie chcieliśmy, żeby to wróciło, dlatego dawaliśmy te pieniądze jako tarcze antycovidowe, potem jako tarcze antyinflacyjne po to właśnie, żeby wesprzeć Polaków, ale jednocześnie nie doprowadzić do tego, żeby ta inflacja bardzo wysoko poszybowała w górę” – przekonywała.
Przyznała, że wiele obaw obywateli wiąże się ze zbliżającą się zimą – jak ją przetrwać, żeby nie marznąć. Witek przekonywała, że nie należy słuchać „bardzo pesymistycznych” opinii i „nie dać się zmanipulować, że nie będzie węgla”. Jak mówiła, w Polsce w ostatnim czasie ograniczono wydobycie węgla w związku z polityką unijną, którą marszałek oceniła jako błędną. Marszałek Sejmu przekonywała, że jeżeli ktoś potrzebuje 3-4 tony węgla na sezon grzewczy, to nie musi mieć całej tej ilości do razu, ale może teraz kupić np. tonę, a później resztę. „My ten węgiel sprowadzamy z różnych kierunków świata i ten węgiel przychodzi” – oświadczyła, przyznając, że są problemy z dystrybucją. Zapewniła, że zakontraktowany węgiel będzie „systematycznie płynął”.
Podsumowując swoje wystąpienie marszałek Witek powiedziała, że Polska nieraz była w swej historii w bardzo trudnej sytuacji, ale z niej wychodziła i tak będzie również tym razem. Zaapelowała o jedność, solidarność i współpracę rządu i samorządu. „My, jako władza rządowa staraliśmy się przez ostatnie lata naprawdę do samorządu przekazywać mnóstwo pieniędzy, bo naszym celem był zrównoważony rozwój (...) Na samym początku przyjęliśmy założenie, że nie dzielimy samorządowców na tych, którzy nam sprzyjają i tych, którzy nam nie sprzyjają, bo oni są tylko funkcyjnymi, a w każdym z tych samorządowców żyją tacy sami ludzie, jak my” – oświadczyła.
Marszałek Witek w Tarnowskich Górach powitała posłanka Barbara Dziuk, która opowiedziała kilka zdań o historii miasta. Witek mówiła, że jej koledzy partyjni jeżdżą po kraju od wielu lat – „zawsze przed wyborami, żeby się lepiej przygotować, żeby wiedzieć, czego ludzie oczekują, co im najbardziej dokucza, doskwiera, w czym moglibyśmy pomóc, jako władza” – deklarowała.