Obowiązujące przepisy prawa krajowego w wystarczający sposób chronią interes Orlenu i interes państwa
Współpraca Orlenu z Saudi Aramco przynosi Polsce już obecnie wymierne korzyści, a będzie mieć również duże znaczenie dla transformacji energetycznej w Polsce. Zarzuty, jakoby zbycie mniejszościowego pakietu udziałów w Rafinerii Gdańskiej stanowiło jakiekolwiek zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego kraju, nie są poparte żadnymi konkretami.
Obowiązujące przepisy prawa krajowego w wystarczający sposób chronią interes Orlenu i interes państwa - stwierdza w opublikowanym stanowisku Instytut Staszica.
Konsolidacja Orlenu z Lotosem i PGNiG formalnie zakończyła się 2 listopada br., wraz z rejestracją przez sąd połączenia Orlenu (powiększonego już o Lotos) z gazowym koncernem. Mimo tego nie ustają próby podważenia sensu i legalności przeprowadzonej transakcji, której szybkie sfinalizowanie było konieczne dla realizacji wymaganych przez Unię Europejską zmian w polskiej energetyce. Powstał bowiem kontrolowany przez Skarb Państwa koncern, którego prognozowane roczne przychody sięgną, jak informuje Orlen, powołując się na niezależnych analityków, 350-400 mld zł i który rocznie będzie przeznaczał nawet 30 mld zł na inwestycje - w dużej części w nisko- i zeroemisyjną energetykę.
Zbycie części udziału w łączonych podmiotach było wymogiem Komisji Europejskiej. Ten wymóg dla Orlenu okazał się nie obciążeniem, a dobrze wykorzystaną szansą. Dzięki wymianie stacji paliwowych z MOL-em Orlen zwiększył swój stan posiadania na Słowacji i wszedł na nowy rynek węgierski. Współpraca z Saudi Aramco zaowocowała dostawami ropy w szczególnie trudnym okresie, a w perspektywie ocali Rafinerię Gdańską przed losem kilkudziesięciu europejskich rafinerii, które zamknięto w ostatnim piętnastoleciu.
Krytycy współpracy z Aramco przytaczają trzy podstawowe argumenty:
transakcja jest niekorzystna dla przejętego przez Orlen Lotosu;
w transakcji nie zabezpieczono należycie strategicznych interesów Polski;
Arabia Saudyjska sprzyja Rosji.
Należy podkreślić, że żaden z tych argumentów nie znajduje uzasadnienia w faktach - podkreśla Instytut Staszica.
Kluczowym argumentem, mającym przemawiać za niekorzystnym przeprowadzeniem transakcji, jest rozdźwięk między środkami zainwestowanymi po 2000 r. w modernizację gdańskiego zakładu a kwotą, za którą sprzedano udziały. Przy ocenie tego rodzaju transakcji należy wziąć pod uwagę po pierwsze fakt, że nabywca otrzymał mniejszościowy (30%) pakiet udziałów, niedający mu kontroli nad spółką, a po drugie - że punktem odniesienia dla wyceny nie jest suma zainwestowana w rafinerię, ale obecna sytuacja rynkowa w Europie.
Od 2008 r. w Europie zamknięto 30 rafinerii, z czego pięć już po wybuchu pandemii COVID-19. Powodem są m.in. zmiany w energetyce i realizowane już odchodzenie od węgla i ropy. W przypadku Rafinerii Gdańskiej istotne jest to, że specjalizowała się ona w przetwórstwie rosyjskiej ropy, od której Orlen konsekwentnie odchodzi. O ile w 2013 r. rosyjska ropa stanowiła 98% surowca przerabianego w Grupie Orlen, to dziś jest to 30%. Tak radykalne obniżenie ilości rosyjskiej ropy w całym wolumenie było możliwe m.in. dzięki współpracy z Saudi Aramco. W perspektywie bliskiej współpracy joint venture z Orlenem, Aramco zgodziło się w styczniu br. na zwiększenie dostaw ropy do Polski do 20 mln t rocznie, co stanowi ok. 45% zapotrzebowania całej, zintegrowanej Grupy Orlen w Polsce, Czechach i na Litwie. I to jest konkretna korzyść, którą już teraz przynosi współpraca Orlen-Saudi Aramco.
Saudyjski koncern jako partner Rafinerii Gdańskiej umożliwi konieczne zmiany, polegające na odejściu od przerobu rosyjskiej ropy jako core business przedsiębiorstwa i skoncentrowaniu się na innych produktach ropopochodnych. Bez tego Rafineria Gdańska skazana byłaby na podzielenie losu trzydziestu europejskich zakładów, które zaprzestały produkcji od 2008 r.
B. prezes Lotosu Paweł Olechnowicz i b. wicepremier i minister gospodarki, ekspert BCC, Janusz Steinhoff w artykule „Zatrzymać niszczenie Lotosu”, opublikowanym w maju br. w dzienniku „Rzeczpospolita” podkreślili, że o ile sprzedaż mniejszościowego pakietu udziałów w Rafinerii Gdańskiej saudyjskiemu partnerowi jest błędem i zagraża bezpieczeństwu infrastruktury krytycznej, o tyle rozsądnym wyjściem jest całkowita prywatyzacja Lotosu. Pomijając całkowity brak logiki takiej argumentacji, nasuwa się pytanie - czy może dla części krytyków fuzji scenariusz całkowitej wyprzedaży majątku Lotosu nie byłby scenariuszem najbardziej pożądanym?
Budowa koncernu multienergetycznego Orlen-Lotos-PGNiG i współpraca z Aramco taki scenariusz oddaliły - co jest bardzo ważne dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. Takie plany, jak rozważana przed 2015 r. sprzedaż Lotosu spółkom rosyjskim / powiązanym z Rosją, stały się niemożliwe.
Saudi Aramco, jak wspomniano, ma jedynie 30% udziałów w Rafinerii Gdańskiej. Oznacza to, że 70% udziałów w spółce prowadzącej rafinerię w Gdańsku pozostało w rękach PKN Orlen - i to Orlen będzie miał decydujący wpływ na podejmowanie decyzji korporacyjnych w spółce. Gwarantuje to sama umowa wspólników, której projekt został dołączony do przedwstępnej umowy sprzedaży udziałów w Lotos Asfalt.
Przedstawiciele Orlenu będą stanowili większość członków zarządu oraz rady nadzorczej tej spółki. Dodać należy, iż w efekcie połączenia Orlenu z Grupą Lotos, a następnie PGNiG zwiększyła się kontrola Skarbu Państwa nad powiększonym Orlenem z 27,52% do obecnych 49,9%.
Jak zwraca uwagę Instytut Staszica treść umowy zawartej między Orlenem a Saudi Aramco pozostaje poufna, a wszelkie próby spekulowania odnośnie jej treści są pozbawione podstaw. Nie sama treść kontraktu, a przepisy polskiego prawa są dostateczną ochroną przed niekontrolowanym zbyciem mniejszościowych udziałów, którego mógłby się podjąć saudyjski partner. Chodzi m.in. o ustawę o kontroli niektórych inwestycji. Ustawa ta przewiduje kontrolę inwestycji zagranicznych (realizowanych przez podmioty spoza państw OECD, a zatem również z Federacji Rosyjskiej - z uwzględnieniem mechanizmu zapobiegającego obejściu przepisów) dotyczących podmiotów prowadzących działalność m.in. w zakresie produkcji i magazynowania paliw. Nabycie co najmniej 20% udziałów albo akcji takiego podmiotu (względnie uzyskanie takiego udziału w zyskach) wymaga przeprowadzenia postępowania kontrolnego przez prezesa UOKiK i braku sprzeciwu ze strony tego organu. Ten mechanizm kontroli został w br. wydłużony o 3 lata, do 60 miesięcy. Jest to mechanizm, który obowiązuje niezależnie od tego, kto pozostaje wspólnikiem albo akcjonariuszem danej spółki.
Na koniec należy się odnieść do zarzutów rzekomej współpracy Saudi Aramco z Rosją. Od czasu wybuchu pandemii koronawirusa i początku potężnych zawirowań na globalnych rynkach paliw, notuje się ostra konkurencja między Rosją a Arabią Saudyjską. Osłabienie międzynarodowej pozycji Federacji Rosyjskiej po 24 lutego br. saudyjskie firmy, w tym Aramco, wykorzystały do silnego wejścia na rynki azjatyckie, istotne dla Rosjan - m.in. chiński. Aramco dla rosyjskich koncernów jest konkurentem, skutecznie eliminującym rosyjskie firmy, a nie partnerem.
Saudyjczycy inwestują w USA i w Europie. Aramco planuje zainwestowanie ponad 2,5 mld euro w rozwój projektów związanych z odnawialnym wodorem. W Bilbao hiszpański koncern Repsol wraz z Saudi Aramco zbuduje jedną z największych na świecie fabryk paliw syntetycznych, wykorzystujących odnawialny wodór i CO2 jako jedyne surowce. We wrześniu br. poinformowano o rozmowach z francuskim koncernem Renault ws. zakupu 20% udziałów w nowopowstającej spółce, mającej produkować auta spalinowe i hybrydowe.
Saudyjski inwestor realizuje również projekty w USA, m.in. 1 sierpnia ogłoszono podpisanie umowy w sprawie kupna działu produktów Valvoline (2,65 mld USD).
Reasumując – jak na razie, po stronie już osiągniętych i potencjalnych korzyści, związanych ze współpracą Orlenu z Saudi Aramco, widać kilka mocnych punktów. Po stronie potencjalnych zagrożeń mamy same hipotezy, niepoparte faktami. Wybitnie polityczny kontekst dyskusji nad przeprowadzoną transakcją nie sprzyja wymianie argumentów, nad czym należy ubolewać. Budowa narodowego koncernu multienergetycznego, którego elementem jest współpraca z saudyjskim koncernem, jest bowiem wielką szansą dla polskiej energetyki i kluczem do zapewnienia Polsce suwerenności energetycznej i surowcowej.