Od Finlandii po Hiszpanię - Europę czeka ciężka zima

Kryzys energetyczny wywołany przez inwazję Rosji na Ukrainę ogarnia całą Europę. W Finlandii ostrzegają przed przerwami w dostawie prądu w zimie. Holandia ustanawia pułap cen energii elektrycznej i gazu ziemnego. W Hiszpanii za to otwarcie mówi się już, że energochłonne gałęzie przemysłu mogą zostać zamknięte, gdy zapotrzebowanie na energię osiągnie szczyt.

Finowie powinni być przygotowani na przerwy w dostawie prądu z powodu możliwych niedoborów energii w zimie - przekazał fiński operator sieci elektrycznej Fingrid w najnowszym komunikacie.

Finlandia nie jest i nie była samowystarczalna energetycznie, a teraz stoi w obliczu zmniejszenia zdolności importu energii ze Szwecji z powodu dwumiesięcznego opóźnienia w ponownym uruchomieniu tamtejszego reaktora jądrowego Ringhals 4.

"W wyniku dużej niepewności Finowie powinni być przygotowani na przerwy w dostawach prądu z powodu możliwych niedoborów energii w nadchodzącej zimie" - oświadczył Fingrid.

Obsługujący 20 tys. klientów Karhu Voima Oy, oddział fińskiej grupy energetycznej KSS Energia, ogłosił właśnie, że złożył wniosek o upadłość z powodu gwałtownie rosnących cen energii elektrycznej, które uczyniły działalność nieopłacalną. Firma wyjaśniła, że rozważane były różne alternatywy, w tym jej połączenie z firmą macierzystą, ale i to uznano za niewystarczające.

"Ze względu na prognozy dotyczące wysokich cen energii w nadchodzącej zimie warunki do kontynuowania działalności nie są spełnione" - powiedział w oświadczeniu Olli-Pekka Radala, dyrektor generalny Karhu Voima Oy. "Złożenie wniosku o upadłość było nieuniknionym rozwiązaniem" - dodał.

Z kolei rząd holenderski ma nałożyć pułap na ceny umów na energię elektryczną i gaz ziemny od Nowego Roku 2023, aby chronić konsumentów przed gwałtownie rosnącymi cenami energii, poinformował wczoraj holenderski nadawca NOS. Ceny energii zostaną ograniczone do poziomu ze stycznia 2022 r. dla średniej ilości gazu i energii elektrycznej zużywanej przez gospodarstwa domowe, podał NOS, powołując się na źródła rządowe.

Holenderski rząd ma przedstawić swój plan dzisiaj. Oprócz limitu cen firmy energetyczne zobowiążą się do niepodejmowania cięć w dostawach przez najbliższe sześć miesięcy i ponownego zaoferowania długoterminowych umów o stałych kosztach. Władze zapowiadają też 10-procentowy wzrost płacy minimalnej oraz wyższe (uzależnione od dochodów) dopłaty do opieki zdrowotnej i czynszu.

Nieciekawie jest też w Hiszpanii. Tamtejsza minister przemysłu Reyes Maroto powiedziała, że wymaganie od energochłonnych firm zawieszenia działalności w godzinach największego zużycia energii jest opcją rozważaną tej zimy, jeśli będzie to konieczne. Spółki otrzymają rekompensatę finansową, powiedziała hiszpańskiej agencji informacyjnej Europa Press.

Jedynym plusem sytuacji Hiszpanii jest to, że kraj ten nie jest i nie był uzależniony od rosyjskiego gazu ziemnego. 

Ale mimo to w zimie ogrzewanie we wszystkich publicznie dostępnych pomieszczeniach w Hiszpanii będzie ograniczone do 19 stopni. Ponadto, aby uniknąć marnowania energii, drzwi wejściowe nie będą już mogły być pozostawione otwarte, gdy używane są urządzenia klimatyzacyjne lub ogrzewanie, co jest powszechne w wielu sklepach.

Zatrwożeni są również Niemcy. - Konsumenci ryzykują w najbliższych miesiącach nawet czterocyfrowe rachunki za energię - powiedział niemiecki minister gospodarki Robert Habeck, przyznając, że może to doprowadzić do zapaści społecznej - "choć nie powinno się to zdarzyć".

W wywiadzie dla ARD i ZDF Hambeck powiedział, że jego partia, Zieloni, "robią wszystko dobrze, ale trzeba mieć trochę więcej cierpliwości", dodając, że śpi średnio sześć godzin, ale kiedy ma komisję rządową, nie śpi wcale, i ocenił, że najważniejszym problemem dla młodych ludzi w Niemczech są... zmiany klimatyczne.

 

"Średnio konsumenci muszą oczekiwać wzrostu ceny kilowatogodziny od 30 do 60 eurocentów, ale jeśli nam się uda i zrewidujemy system, to może sytuacja będzie lepsza. W przypadku gazu ziemnego sytuacja jest bardziej skomplikowana, grozi nam potrojenie, a nawet czterokrotne zwiększenie kosztów"

- powiedział Habeck i przyznał, że właśnie to może spowodować dezintegrację społeczną.

"Wiele osób jest wściekłych z powodu opłat za gaz" - stwierdził, a w odpowiedzi na pytanie o rozczarowanie młodych ludzi polityką klimatyczną rządu, poprosił o cierpliwość do końca kadencji, gdyż teraz - jak powiedział - dominuje dyskusja o kryzysie. Nawet utrzymanie elektrowni na węgiel brunatny Hambeck nazwał "błędem w polityce klimatycznej, ale koniecznym" ze względu na warunki. "Jeśli przetrwamy tę zimę, jest duża szansa, że latem i następną zimą sytuacja w Niemczech będzie znacznie łatwiejsza" - dodał.

Skomentuj artykuł: