Ostatni miesiąc był dla oszczędzających pełen dobrych wiadomości. Banki wzięły się za poprawianie ofert lokat i rachunków oszczędnościowych. Efektem jest wzbierająca fala oszczędności płynąca do bankowych kas.
Maj był już 7 z rzędu miesiącem, w którym banki poprawiały swoje oferty depozytowe. Najlepsze lokaty i rachunki oszczędnościowe pozwalają już zarobić nawet 6-6,5% w skali roku. To spora zmiana, bo jeszcze na początku roku górną granicą oprocentowania było około 3%.
- Najbardziej jaskrawe zmiany zobaczymy jednak spoglądając na dane o przeciętnym oprocentowaniu rocznych lokat (dokładnie chodzi o takie na dłużej niż 6 miesięcy, ale co najwyżej rok). Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że takie depozyty jeszcze w maju 2021 roku były oprocentowane na zaledwie 0,14%. Najnowsze dane banku centralnego podsumowują marzec br. – wtedy już przeciętne oprocentowanie rocznej lokaty ocierało się o 2% w skali roku. Obserwując ostatnie dynamiczne zmiany w bankach można już szacować, że przeciętne oprocentowanie takiego depozytu wynosić może dziś około 3-3,5%. To znaczy, że średnie oprocentowanie wzrosło w ciągu roku ponad dwudziestokrotnie. Ruch ten może być jeszcze kontynuowany o ile stopy procentowe w Polsce jeszcze urosną - podkreśla Bartosz Turek z HRE Investments.
Na obserwowane podwyżki w bankowych tabelach oprocentowania wpływ ma co najmniej kilka czynników. Niewykluczone, że część instytucji zareagowała na perswazję ze strony rządu. Konkurencję o nasze oszczędności wzmaga też poprawiana w końcu przez Ministra Finansów oferta detalicznych obligacji skarbowych. Ostatecznie co najmniej część z obserwowanego wzrostu oprocentowania depozytów wynika wprost z podwyżek stóp procentowych. Te przeważnie z opóźnieniem przekładają się poprawę ofert depozytowych banków.
Niezależnie od powodów efekt jest taki, że coraz więcej pojawia się depozytów dzięki którym nasze oszczędności zaczną pracować na co najmniej 5-6% w skali roku. Oczywiście najbardziej kuszące depozyty obarczone są często dodatkowymi wymaganiami lub limitami. Chodzi o to, że przeznaczone są one dla nowych klientów, ich nowych środków, można je założyć na określoną kwotę, albo na przykład zdarza się, że oferta jest trudna do znalezienia, bo nie jest promowana na stronie internetowej banku, a do tego może być albo na bardzo krótki okres (wtedy nalicza się mniej odsetek), albo na kilka lat (co każe na długo zamrozić kapitał). Nie są to więc często lokaty pierwszego wyboru. Przecież Polacy zwykli zakładać lokaty przede wszystkim na 3 miesiące - to są depozyty, które szczególnie lubimy.
- Warto podkreślić, że w naszym zestawieniu nie znalazła się ani lokata rentierska na 6% zaproponowana przez Pekao, ani jednomiesięczna lokata Banku Nowego oprocentowana a 6,5%. Dlatego? Pierwsza z nich jest trzyletnia, a w przypadku drugiej nie da się uniknąć opłaty za przelew. Co prawda koszt jest symboliczny (1 zł), ale w przygotowywanym przez nas co miesiąc zestawieniu przyjęliśmy sztywne zasady - skupiamy się na takich propozycjach, w ramach których powierzamy pieniądze na maksymalnie 12 miesięcy. Kluczowe jest dla nas bezpieczeństwo, a więc lokata lub rachunek oszczędnościowy muszą podlegać pod gwarancję BFG (lub identycznej instytucji z innego kraju UE). I choć przyjmujemy oferty, w ramach których trzeba skorzystać z produktów dodatkowych (konta, karty, a nawet ubezpieczenia), to robimy to tylko wtedy, gdy można z nich zrezygnować lub uniknąć kosztów np. aktywnie korzystając z karty lub konta - wyjaśnia Oskar Sękowski.
Nawet niewielka podwyżka oprocentowania lokat zwykła przekładać się na wyraźny wzrost zainteresowania depozytami. Nie powinno więc dziwić, że w ostatnich miesiącach kwota, którą przeznaczamy na otwieranie lokat co najmniej się podwoiła. Dane NBP za marzec sugerują bowiem, że tylko w trzecim miesiącu roku założyliśmy nowe lokaty o łącznej wartości 32,5 mld złotych. Wynik majowy będzie najpewniej wyraźnie wyższy. Dla porównania jeszcze w marcu 2021 roku było to 20,6 mld złotych, ale później – w maju, lipcu i sierpniu 2021 roku między 16 a 17 miliardów. To prawie dwa razy mniej niż w marcu br., kiedy oprocentowanie lokat nie było tak wysokie jak teraz.
Wyższe oprocentowanie lokat wciąż nie daje szans na skuteczne przeciwstawienie się skutkom inflacji. Ta za rok – wg ostatniej projekcji inflacji przygotowanej przez analityków NBP – wynieść ma 10,2%. To znaczy, że musielibyśmy dziś założyć lokatę oprocentowaną na 12,6%, aby za rok, po potrąceniu podatku od zysków kapitałowych, zarobić na naszych oszczędnościach tyle, ile inflacja pochłonie siły nabywczej kapitału. Takich lokat na rynku po prostu nie ma.