Polska pozostaje krajem o jednej z najniższych stóp bezrobocia w UE. Popyt w ujęciu realnym jednak zwalania, co stopniowo domyka wciąż dodatnią lukę popytową i zmniejsza presję na wzrost cen w kraju. Silny rynek pracy w Polsce daje szansę na miękkie lądowanie naszej gospodarki w obliczu globalnego spowolnienia - stwierdza w sierpniowym komentarzu gospodarczym Dawid Pachucki, główny ekonomista PZU.
W jego przekonaniu w ostatnim okresie silnie rośnie niepewność co do przebiegu procesów gospodarczych na świecie. Globalnej gospodarce coraz bardziej ciąży rosnąca z miesiąca na miesiąc inflacja, a podażowe źródła wzrostu cen utrudniają skuteczną z nią walkę. Do tego dokłada się ogromny wzrost napięć geopolitycznych, które, jak stwierdził Antonio Guterres, Sekretarz Generalny ONZ, są najwyższe w tym wieku.
- Jaskrawym przejawem wzrostu niepewności jest powszechne już odchodzenie banków centralnych od strategii forward guidance, czyli sygnalizowania, jak zamierzają w przyszłości kształtować swoją politykę pieniężną. (…)Ostatnie działania i wypowiedzi banków wskazują jednak, że pozostają one zdeterminowane by walczyć z inflacją, bo długookresowe konsekwencje oderwania się inflacji od celów inflacyjnych będą dużo groźniejsze niż oczekiwane spowolnienie aktywności gospodarczej spowodowane zaostrzeniem polityki pieniężnej - uważa PAchucki.
Jak podkreśla, na razie banki centralne zdają się mieć przestrzeń do działania. - Daje ją wciąż bardzo dobra sytuacja na rynku pracy. Zarówno w USA, jak i w Europie, stopy bezrobocia utrzymują się na bardzo niskich (w strefie euro nawet rekordowo niskich) poziomach. Firmy wciąż zwiększają zatrudnienie, a liczba nieobsadzonych wakatów, pomimo ostatnich spadków, wciąż jest bliska historycznym rekordom. W lipcu w sektorze pozarolniczym w USA zatrudnienie zwiększyło się o 528 tys., ponad dwa razy więcej niż wskazywały oczekiwania rynkowe. Silny rynek pracy pozwala oczekiwać, że konieczne do złagodzenia presji inflacyjnej ograniczenie popytu w umiarkowanym tylko stopniu wpłynie na zatrudnienie i stopy bezrobocia, a nieuniknione spowolnienie gospodarcze będzie stosunkowo łagodne, zdecydowanie mniejsze niż wywołane szokiem pandemii czy światowym kryzysem finansowym - dodaje główny ekonomista PZU.
- Polska ma szansę na relatywnie miękkie lądowanie w obliczu globalnego spowolnienia aktywności gospodarczej - uważa Pachucki. - Przypomnę tylko, że jesteśmy krajem z drugą najniższą w Unii Europejskiej stopą bezrobocia. W czerwcu w ujęciu zharmonizowanym wyniosła ona 2,7%, niższą stopę (2,4%) mają tylko Czechy, a średnia dla UE to 6,0%. W naszej gospodarce wciąż powstają nowe miejsca pracy (zatrudnienie w relatywnie krótkim czasie w Polsce znalazło już ok. 370 tys. uchodźców z Ukrainy, tj. ok. połowa z tych, którzy są w wieku produkcyjnym), a liczba bezrobotnych przypadających na ofertę pracy (średnio 8,5) jest bliska historycznym minimom. Siłą polskiej gospodarki jest też jej stosunkowo duże zróżnicowanie produktowe, co dotychczas pozwalało elastycznie reagować na zaburzenia światowego popytu.
- Stopniowo zaczyna też u nas spadać presja inflacyjna. Jak wskazuje poniższy wykres, w przypadku inflacji PPI większa presja na wzrost cen pojawiła się w Polsce już na początku ubiegłego roku - podkreśla główny ekonomista PZU.
Jego zdaniem proces ten silnie przyspieszył w marcu, po agresji rosyjskiej na Ukrainę (…), jednak w kolejnych miesiącach drugiego kwartału mediana odchyleń miesięcznych zmian cen składowych koszyka PPI zaczęła zbliżać się do średnich długookresowych. - Podobne tendencje widać też w przypadku CPI. (…)Jak widać, w przypadku HICP presja inflacyjna w Polsce pojawiła się z ok. półrocznym opóźnieniem względem PPI, choć podobnie jak w przypadku PPI, ostatnio zaczyna się ona zmniejszać (…).
- Do czerwca jednak mediana miesięcznych zmian cen składowych koszyka HICP wciąż rosła szybciej niż średnia długookresowa, co jeszcze przez jakiś czas może podbijać inflację bazową w Polsce. Obecnie jednak dla dalszych odczytów CPI kluczowymi czynnikami wydają się być: (1) skala podwyżek cen nośników energii dla gospodarstw domowych i (2) moment wygaszenia tarczy antyinflacyjnej. Oba czynniki mogą znowu podbić inflację CPI w kraju po ostatniej jej stabilizacji na poziomie 15,5% w czerwcu i lipcu tego roku – podkreśla na zakończenie Dawid Pachucki.