Dla mnie kluczowe są dwa elementy: po pierwsze jasny plan rządu, który powinien określić, że faktycznie dojdzie do odmrażania gospodarki, najpóźniej w grudniu - ważnym miesiącu dla każdego segmentu gospodarki. Zaś po drugie - chodzi także o ogłoszenie strategicznego planu jej odbudowy, o którym była już mowa ze strony premiera - z Arkadiuszem Pączką, ekspertem Federacji Przedsiębiorców Polskich rozmawia Maciej Pawlak
Październikowa produkcja sprzedana przemysłu okazała się wg danych GUS wyższa o 1,0 proc. w porównaniu do październikiem ub.r. oraz o 3,2 proc. wyższa w porównaniu z wrześniem br. Choć jednocześnie w styczniu-październiku br. był niższa o 2,7 proc. w porównaniu z takim samym okresem ub.r. Czy IV kwartał br. w tej dziedzinie gospodarki ma szansę na wzrost w porównaniu z IV kw. w ub.r.?
Może się to okazać bardzo trudne choć nie jest niemożliwe. Bo z jednej strony listopad znajduje się w dużej mierze w lockdownie, jak to było na wiosnę. Jednak tym razem lockdown obejmuje te branże, które mają znaczenie w odniesieniu do produkcji przemysłowej. Produkcja w październiku była faktycznie rozpędzona - bowiem gros firm chciało i nadal chce nadrabiać wcześniejsze straty obecnego, trudnego roku. Można powiedzieć, że istnieją symptomy ku temu, by w listopadzie utrzymała się w trendzie wzrostowym. Natomiast w grudniu będzie to już trudne - mam na myśli choćby możliwość utrzymania różnych form kooperacji w obrębie poszczególnych segmentów przemysłu. Rzecz jasna transport czy logistyka - nadal działały w listopadzie; nie są objęte lockdownem. Ale już np. nie dotyczy to galerii handlowych czy sklepów. Może to mieć wpływ na ostateczne wyniki kolejnych miesięcy. Ważne będzie także szybkie odmrożenie kilku branż, co zapowiada rząd na grudzień, tzw. plan długofalowy. To wpłynie pozytywnie na wielkość produkcji, na moce inwestycyjne przedsiębiorców i na ich większe plany rozwojowe. Tymczasem obecnie są zablokowane określone w decyzjach rządu usługi i gałęzie gospodarki (w tym hotelarstwo, gastronomia, fitness czy organizacja targów i wystaw). Mam więc więc obawy, co do dynamiki listopadowej, ale wydaje mi się, że grudzień może okazać się lepszy. Wszystko to przy założeniu, że dojdzie w kolejnych tygodniach do odmrażania kolejnych gałęzi gospodarki w ramach planu zapowiadanego przez premiera Morawieckiego.
Co oznacza dla gospodarki niemal 5-proc. wyższe w październiku br. w porównaniu z październikiem ub.r. średnie wynagrodzenie w przedsiębiorstwach (5.458,88 zł)?
Na to trzeba spojrzeć przez pryzmat bezrobocia, które u nas jest na stosunkowo niskim poziomie. Zwłaszcza w porównaniu z innymi krajami unijnymi. Bowiem wzrost wynagrodzeń pokazuje w tym kontekście, że mimo obecnej sytuacji wciąż tworzone są nowe inwestycje w firmach. Odbiciem tej sytuacji jest właśnie zwiększanie poziomu wynagrodzeń pracowników. Myślę, że stanowi to pozytywny element tego, że nie odnotowujemy dużych wzrostów bezrobocia. Co prawda wzrost zarobków ma pewien wpływ na inflację, ale pamiętajmy, że panuje duża niepewność co do skutków spodziewanego wzrostu wynagrodzeń. Od 1 stycznia 2021 r. ma nastąpić wzrost płacy minimalnej do 2800 zł, co w przypadku mikro- i małych przedsiębiorców będzie miało znaczenie w postaci zwiększonych kosztów działalności ich firm. Zwłaszcza dotyczy to tych segmentów usług, które dziś pozostają w lockdownie. Mimo wszystko wzrost o 4,7 proc. średnich zarobków postrzegam jako optymistyczny wskaźnik, który w dłuższej perspektywie powinien się utrzymać, bo myślę, że w skali całej naszej gospodarki nie dojdzie do jakichś masowych zwolnień. Rzecz jasna, oprócz branż, które są zagrożone, typu hotelarstwo - skąd dochodzą sygnały, że może tam dojść do większych redukcji zatrudnienia. Ale myślę, że w kolejnych miesiącach, po zakończeniu pandemii, nawet tam zatrudnienie powinno wrócić do poprzednich wielkości.
Planowana od stycznia 2021 r. druga odsłona Tarczy finansowej Polskiego Funduszu Rozwoju ma na celu, podobnie jak pierwsza ochronę miejsc pracy w przedsiębiorstwach. Czy to powstrzyma ewentualny wzrost bezrobocia? Czy władze mogą zrobić coś więcej dla ratowania miejsc pracy w przedsiębiorstwach?
Tarcza finansowa PFR to dobry kierunek. Ale podstawowym postulatem przedsiębiorców jest nieogłaszanie przez władze tzw. narodowej kwarantanny, przy jednoczesnym zachowywaniu wymogów sanitarnych i otwieraniu gospodarki. Innymi słowy postulujemy, byśmy mogli działać, rzecz jasna z koniecznością przestrzegania wymogów sanitarnych. Na jednym z posiedzeń Rady Dialogu Społecznego, grupującego przedstawicieli władz, przedsiębiorców i związkowców, premier Morawiecki zapewniał, że rząd jest w stanie przeznaczyć określone środki dla przedsiębiorców na zwiększenie wymogów sanitarnych w firmach. Kluczem do tego jest jednak pozwolenie im po prostu na działanie. Mam na myśli m.in. branżę hotelarsko-gastronomiczną oraz kilku innych, które pozostają zamknięte. Oceniam to w perspektywie celów, o których mówią władze, tj. utrzymania zatrudnienia na dotychczasowym poziomie oraz utrzymania płynności finansowej firm - temu ostatniemu służą Tarcze finansowe, natomiast pierwszemu - odblokowanie możliwości prowadzenia działalności gospodarczej. Nawet zwiększenie jej kosztów poprzez wprowadzenie od stycznia podwyższonej płacy minimalnej zostanie choćby częściowo zniwelowane, jeśli będzie jasna deklaracja ze strony władz, że dojdzie do odmrożenia gospodarki (przy zwiększeniu wymogów sanitarnych). Pozwoli to uzyskać firmom pewność co do możliwości działania, powrócą zamówienia, pojawią się kontrakty - wszystko to przyniesie optymizm. I będzie to w tym kontekście miało znaczenie dla utrzymania poziomu zatrudnienia, bądź dla braku jego dużych spadków. Myślę, że obecnie duże firmy usługowo-produkcyjne nie zwalniają pracowników, możemy się tego ewentualnie spodziewać po firmach usługowych (choć po jakimś czasie powinno w nich dojść do ponownego zwiększania zatrudnienia, zapewne jednak w dłuższym okresie).
W listopadzie GUS odnotował pogorszenie nastrojów konsumenckich w porównaniu z październikiem. Czy jest szansa, by te nastroje się poprawiły w grudniu?
To pokazuje postrzeganie przez konsumentów listopada, jako kolejnego miesiąca, w którym trwają zamknięcia wymienianych już branż. Stąd te pesymistyczne nastroje. Dla mnie kluczowe są dwa elementy: po pierwsze jasny plan rządu, który powinien określić, że faktycznie dojdzie do odmrażania gospodarki najpóźniej w grudniu - ważnym miesiącu dla każdego segmentu gospodarki. Zaś po drugie - chodzi także o ogłoszenie strategicznego planu jej odbudowy, o którym była już mowa ze strony premiera. Są to sprawy fundamentalne. Powinniśmy bowiem jak najszybciej dowiedzieć się, że w jednym tygodniu zostanie odmrożona jedna gałąź, w kolejnym - następna itd., rzecz jasna przy zachowaniu wymogów sanitarnych. Taki plan jest kluczowy.
Jak niedawno poinformowała Światowa Rada Złota w III kwartale br. ilość importowanego złota na całym świecie, zwłaszcza złotej biżuterii, była najniższa od 2009 r. Jakie mogą być tego przyczyny? Czy w złoto obecnie warto inwestować?
To bardzo ciekawe, bo wydawałoby się, że w czasach kryzysu złoto powinno należeć do tych instrumentów na rynku finansowym, których rola wzrasta. Nie tak dawno temu doszło przecież do interwencyjnego skupu złota przez NBP. Myślę, że część społeczeństw w skali globalnej odchodzi od inwestycji w złoto na rzecz innych instrumentów inwestycyjnych. Dochodzi np. do wzrostów cen na rynku nieruchomości. Wydaje mi się więc, że ta malejąca ilość importowanego złota na świecie stanowi przejaw ucieczki inwestorów od tego kruszcu. Choć z drugiej strony pozostaje on nadal wartościowym walorem i pewnie w końcu dojdzie do zwiększania się zakupów złota w dłuższej perspektywie. Tymczasem w obecnych czasach lockdownu surowiec ten nie cieszy się zbyt dużym zainteresowaniem inwestorów czy indywidualnych ciułaczy. Swoje środki finansowe lokują widocznie gdzie indziej.