Notowania ropy na giełdach światowych lecą gwałtownie w dół, a za nimi ceny na naszych stacjach. Eksperci przewidują, że w kwietniu na większości stacji paliwo będzie kosztować w granicach 4 zł za litr. Można więc tankować do pełna. Eksperci ProfiAuto zalecają jednak, by robić to ostrożnie – na stacjach też trzeba przestrzegać codziennej higieny.
PKN ORLEN już na początku tygodnia wprowadził niższe ceny paliw na stacjach w całej Polsce. - Na niskich cenach paliw skorzystają osoby, które muszą poruszać się autem, w tym wojsko, policja, straż pożarna i lekarze, którzy są bezpośrednio zaangażowani w walkę z rozprzestrzenianiem się epidemii koronawirusa w Polsce – podkreśla Joanna Zakrzewska, rzecznik spółki. Dodaje, że od początku tego roku na stacjach własnych ORLEN-u ceny benzyny 95 i diesla systematycznie maleją – w sumie obniżki wyniosły średnio około 46 groszy na litrze benzyny 95 i 60 groszy na litrze ON.
Mimo to kolejek po paliwo – takich jak przed sklepami spożywczymi – nie ma. Eksperci BM Reflex szacują, że sprzedaż paliw na stacjach już w tym tygodniu może spaść o 30 proc. w związku z epidemią koronawirusa.
Ceny paliw w hurcie spadły już do poziomów z początku 2016 r. Wtedy ceny na stacjach były poniżej 4 zł. Jeśli ceny u hurtowników nadal będą spadać, to być może za miesiąc, w kwietniu, na stacjach ceny osiągną poziom w okolicy 4 zł za litr.
Nie wszystkie stacja odczuwają jednak gwałtowny spadek popytu – te przy głównych drogach, gdzie jest duży ruch, sprzedają o ok.10 proc. mniej.
A są i takie, gdzie sprzedaż spadnie o połowę.
Nie wyklucza też, że na stacjach spadnie sprzedaż towarów pozapaliwowych, włącznie z ofertą gastronomiczną. Dzieje się tak, choć w obecnej sytuacji związanej z rozprzestrzenianiem się koronawirusa, wielu Polaków, ze względów sanitarnych korzysta z własnych aut w miejsce komunikacji zbiorowej. Jednak klienci tankują i jadą dalej, nie zatrzymując się na stacjach. Adam Lehnort, ekspert ProfiAuto radzi, by i przy tankowaniu zachować zasady higieny – zwłaszcza że na wszystkich stacjach są rękawiczki jednorazowe, papier, a na stacjach Orlenu można też kupić płyn do odkażania.
Wirusy i bakterie mogą czaić się na najczęściej dotykanych elementach samochodu. Tak jest np. z klamkami. Dlatego należy pomyśleć o płynie do odkażania dłoni, który powinien stać się stałym elementem wyposażenia pojazdu, nie tylko w czasie zagrożenia koronawirusem. Okresowo warto przecierać też odpowiednimi preparatami – nieniszczącymi tapicerki – inne kluczowe miejsca w kokpicie.
Dodaje, że koniecznie trzeba też sięgać po rękawiczki jednorazowe przy dystrybutorach.
Pistolet dystrybutora jest codziennie dotykany przez wiele osób i dlatego, szczególnie teraz, warto zakładać ochronne rękawiczki jednorazowe. Podczas płacenia najlepiej użyć karty zbliżeniowej, dzięki czemu nie będziemy mieli kontaktu z przechodzącą przez tysiące rąk gotówką.
Ważne jest też dbanie o klimatyzację i filtr kabinowy.
Zapchany i zaniedbany filtr zaczyna gromadzić zanieczyszczenia, które są później wdychane w większej ilości niż zwykle. Wirusem w ten sposób prawdopodobnie się nie zarazimy, ale możemy wystawić się na działanie np. szkodliwych dla płuc grzybów, a dodatkowe zagrożenie dla układu oddechowego w tym momencie nie jest nam potrzebne.
W samochodach warto też czasem dla higieny zastosować czynność, którą wszyscy wykonujemy w mieszkaniach, a mianowicie zwykłe wietrzenie. Pomaga to odświeżyć i oczyścić powietrze, a efekty odczuwalne są od razu.
Przed wirusem na pewno nie uchroni nas natomiast przeciwieństwo wietrzenia – czyli zalecana na niektórych forach ciągła jazda na wewnętrznym obiegu powietrza. Za to dobrym rozwiązaniem w walce z wirusami i bakteriami jest odkażenie układu wentylacji i wnętrza przez ozonowanie lub metodą ultradźwięków.