Od dawna wielu ekspertów ostrzegało przed niestabilnością Odnawialnych Źródeł Energii (OZE). Teraz płacimy rachunek za ich zawodność. A może być jeszcze gorzej. Mając powyższe na uwadze Związek Przedsiębiorców i Pracodawców apeluje do Ministerstwa Rozwoju i Technologii o jak najszybsze wznowienie prac nad dalszym procedowaniem nowelizacji, która umożliwi szybkie inwestycje w odnawialne źródła energii.
Firma Vortex zajmująca się modelowaniem pogody alarmuje, że siła wiatru wiejącego w Europie spadła o 15 proc. Ma to bezpośredni wpływ na moc energii. W branżowych mediach szeroko została skomentowana sytuacja z szóstego września w Wielkiej Brytanii. Wiatr tego dnia wyprodukował jedynie 2,5 procent energii, czyli o 18 procent mniej niż się spodziewano. Zmusiło to Brytyjczyków do włączenia dwóch bloków węglowych elektrowni West Burton A. Pamiętajmy, że mówimy o danych z września, czyli z końcówki lata. Prawdziwy sprawdzian Wielką Brytanię i całą Europę czeka zimą, kiedy możemy się spodziewać wielu mroźnych i bezwietrznych dni. Słabo też wieje w Niemczech, które są nie tylko największą gospodarką Europy, ale także krajem wiążącym ogromne nadzieje z energetyką wiatrową. W pierwszej połowie tego roku najwięcej prądu w Niemczech wyprodukowano z węgla kamiennego i brunatnego. Zapewnił on aż 27,2 proc. miksu energetycznego. Tymczasem udział energii wiatrowej spadł o siedem punktów procentowych do poziomu 22,1 proc. Tamtejsi politycy wciąż są optymistami i deklarują, że nie ma odwrotu od zapowiedzianej przez Niemcy neutralności klimatycznej w 2045 roku. Pojawiają się jednak głosy ze strony ekspertów i przedsiębiorców, że może się to nie udać, przynajmniej nie w tak krótkim czasie.
Problem dostrzegają też eksperci Organizacji Narodów Zjednoczonych. Zdaniem ONZ, w globalnej skali średnia prędkość wiatru do końca tego stulecia spadnie o 10 proc. – Badania prędkości wiatru przy powierzchni ziemi na całym świecie wykazały, że wiatry na lądzie generalnie słabły w ciągu ostatnich kilku dekad. To oznacza, że zjawisko to jest trendem, a nie incydentem cyklicznym – potwierdza cytowany przez media Paul Williams, profesor nauk o atmosferze na Uniwersytecie w Reading. Jest to poważna przeszkoda gospodarcza i technologiczna dla krajów, takich jak Niemcy, które swoją drogę do zeroemisyjności opierają na energetyce wiatrowej.Pojawił się też problem poważniejszy, bo ideologicznej i politycznej natury.
- Słabnący wiatr jest koronnym dowodem na ogólną słabość największego i najbardziej kosztownego projektu w historii Unii Europejskiej. Przyznanie się do błędu raczej nie wchodzi w grę. Polityka klimatyczna jest jedyną rzeczą, którą Unia Europejska może jeszcze zaimponować światu. W tej sytuacji, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo energetyczne coraz więcej unijnych krajów ponownie włącza elektrownie węglowe. Energetyka odnawialna miała rozwiązać problemy, a tymczasem sama stała się problemem - komentuje Izabela Kloc,poseł Parlamentu Europejskiego, członek komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii.
W Polsce do tego dochodzą problemy legislacyjne. - Z ogromnym niepokojem zauważamy, że prace legislacyjne w zakresie nowelizacji tzw. ustawy antywiatrakowej uległy istotnemu spowolnieniu. Zaprojektowane zmiany przepisów miały głównie na celu liberalizację zasady „10H”, zgodnie z którą zabronione jest lokowanie elektrowni wiatrowych przy zabudowaniach w odległości mniejszej niż 10-krotność wysokości turbiny. Zasada w obecnym brzmieniu jest powszechnie uznawana za szkodliwą dla potencjału inwestycji w odnawialne źródła energii, a jednocześnie pozostaje ona jedną z najbardziej restrykcyjnych zasad lokalizowania elektrowni wiatrowych w całej Unii. W rzeczywistości zasada ta sprawia, że przeprowadzenie inwestycji jest niemożliwe na 99,7% obszaru naszego kraju - zauważa Włodzimierz Ehrenhalt,
Główny Ekspert ZPP ds. Energetyki. Przypomina, że przygotowany projekt ustawy o zmianie ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych oraz niektórych innych ustaw został poddany szerokim konsultacjom społecznym, w których uczestniczyły wszystkie środowiska i organizacje interesariuszy zaangażowanych w rozwój zielonej energii. W ten sposób wypracowany został konsensus, który miał przynieść znaczący impuls inwestycyjny dla polskiego rynku OZE. - Tym samym niezrozumiałe dla nas pozostaje, dlaczego uchwalenie nowelizacji napotyka na kolejne przeszkody i przebiega tak wolno - podkreśla ekspert.
Na zmianę przepisów ustawy 10H czekają także państwowe spółki energetyczne, które posiadają zarówno odpowiednie środki, jak i możliwości inwestycyjne w odnawialne źródła energii. Planowane wydzielenie i przeniesienie konwencjonalnych źródeł energii do Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE) spowoduje całkowite przestawienie organizacyjne i biznesowe tych podmiotów w stronę zielonej energii.
- Dodatkową niepewność regulacyjną generują także ostatnie wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Rozwoju i Technologii, które wskazują, że dalsze procedowanie projektu nowelizacji nie stanowi priorytetu dla strony rządowej, co jeszcze bardziej może odwlec w czasie wdrożenie nowych przepisów. Tego rodzaju podejście może wskazywać na niedostrzeganie skali problemów, jakie występują w związku z obowiązywaniem restrykcyjnej zasady „10H” - podkreśla ekspert ZPP. - Naszym zdaniem, nowelizacja ustawy odległościowej to jedno z najpilniejszych działań w zakresie rozwoju energetyki, jakie powinny podjąć polskie władze. Wspomniana modyfikacja przepisów umożliwi przeprowadzenie szybkich i sprawnych inwestycji w OZE, które obecnie stanowią najtańsze źródło produkcji energii elektrycznej - dodaje. W kontekście przedstawionego powyżej problemu należy także zwrócić uwagę na rosnący deficyt energetyczny, który staje się istotnym zagrożeniem dla rodzimego przemysłu. - Dlatego też podkreślamy, że lądowa energetyka wiatrowa wraz z wielkoskalowymi źródłami solarnymi mogą znacząco ograniczyć rosnący deficyt i przy tym pozytywnie wpłynąć na ceny energii na krajowym rynku. Rozwój OZE pozostaje według nas istotny również dla realizacji Polskiej Strategii Wodorowej, gdyż źródła te, będą miały kluczowe znaczenie dla rozwoju nowoczesnych technologii w zakresie energetyki - uważa Ehrenhalt.
- Zarówno firmy z udziałem Skarbu Państwa, jak i prywatni inwestorzy posiadają rozpoczęte projekty inwestycyjne w lądowe farmy wiatrowe, które zostały zatrzymane w 2016 roku poprzez niekorzystne przepisy ustawy odległościowej. Liberalizacja zasady 10H pozwoliłaby na dokończenie tych przedsięwzięć, a tym samym umożliwienie szybkiej realizacji około 5 GW nowoczesnych, wydajnych i tanich źródeł energii, co w naszych warunkach klimatycznych mogłoby zapewniać dostawę po 2025 roku nawet 15 TWH (terawatogodzin) zielonej energii rocznie. Wówczas nasza gospodarka mogłaby spokojnie oczekiwać na dostawy zielonej energii z morskich farm wiatrowych i nie zachodziłaby przy tym konieczność dokonywania interwencyjnych i nieopłacalnych zakupów zielonej energii dla przemysłu eksportującego na rynki europejskie. Mając powyższe na uwadze, apelujemy do Ministerstwa Rozwoju i Technologii o jak najszybsze wznowienie prac nad dalszym procedowaniem nowelizacji, która umożliwi szybkie inwestycje w odnawialne źródła energii - dodaje.