Pekin uderza w transportowego giganta. Na celowniku kolejne firmy

Didi, firma określana mianem „chińskiego Ubera”, wpadła w tarapaty po rekordowym debiucie na nowojorskiej giełdzie. Prywatną firmą zainteresowała się Chińska Administracja Cyberprzestrzeni, która nakazała sklepom z aplikacjami mobilnymi zawieszenie możliwości pobrania apki Didi. Teraz chiński regulator zaczyna kontrole w kolejnych spółkach, również notowanych na giełdach w Stanach Zjednoczonych. 

Didi to powstała w 2012 r. w Chinach firma oferująca usługi transportowe, z których korzysta kilkaset milionów użytkowników. Założone przez pracującego przez lata w Alibaba Chenga Weia przedsiębiorstwo zaczynało od taksówek, które można zamówić za pośrednictwem aplikacji w telefonie. Firma dość szybko zdominowała rynek tego typu usług w Chinach, w 2016 r. przejmując Uber China. Didi inwestowała w nowe rozwiązania i wkraczała na rynki zagraniczne.

Od pewnego czasu wyczekiwane było pojawienie spółki na nowojorskich parkietach. Skutecznie wstrzymywała to napięta sytuacja polityczno-gospodarcza między Pekinem a Waszyngtonem. Ostatecznie, do debiutu, o którym pisano już w 2020 r., doszło w ubiegłym tygodniu. Didi miało znakomity start, pozyskując w ramach IPO blisko 4,5 mld dolarów. To najlepszy wynik chińskiej spółki na amerykańskiej giełdzie od czasu Alibaby i jej debiutu w 2014 r. W ubiegły piątek wycena rynkowa Didi wynosiła blisko 75 mld dolarów. 

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Chińska gra na wykończenie Bitcoina

Radość w spółce po świetnym debiucie na nowojorskim parkiecie nie trwała długo. Kilka dni później Chińska Administracja Cyberprzestrzeni (CAC) wydała oświadczenie, w którym poinformowała:

„Po sprawdzeniu i weryfikacji stwierdzono, że aplikacja Didi Chuxing poważnie narusza przepisy dotyczące gromadzenia i wykorzystywania danych osobowych”.

Chiński regulator nakazał sklepom uniemożliwienie pobierania aplikacji Didi przez nowych użytkowników.

Już kilka dni przed wydaniem oświadczenia, CAC informowała, że bierze pod lupę firmę Didi w związku z ochroną interesu publicznego i bezpieczeństwa narodowego”. Kroki podejmowane przez chińskiego regulatora nie pozostały bez wpływu na akcje spółki. Warto dodać, że Didi już wcześniej wzywane było przez chińskie organy regulacyjne w związku z działaniami wobec konkurecji.

„Chiński Uber” na decyzję Administracji odpowiedział „posłusznym” stanowiskiem, w którym zapowiedziano „pełną współpracę z organem rządowym Chin” i podkreślono, że „firma będzie dążyć do naprawienia wszelkich problemów, poprawy świadomości w zakresie zapobiegania ryzyku, ochrony prywatności użytkowników i bezpieczeństwa danych”. Jak wskazuje Reuters, Didi – jako firma działająca na rynkach w kilkunastu krajach - gromadzi bardzo duże ilości danych, wykorzystując część z nich do analizy ruchu.

Dyrektor firmy przyznał w ubiegłą sobotę, że Didi „przechowuje wszystkie dane o użytkownikach na serwerach w Chinach” i „absolutnie nie jest możliwe, by te dane przekazała do Stanów Zjednoczonych”. Chiński gigant zapowiedział wejście na drogę sądową wobec użytkowników mediów społecznościowych, którzy mieli sugerować przekazanie danych.

Decyzja CAC, która zapadła bardzo szybko po giełdowym debiucie Didi, zaskoczyła inwestorów i została zinterpretowana jako „agresywna”. Eksperci giełdowi zauważają, że uderzy to w zaufanie inwestorów. Sama firma uznała, że działania regulatora negatywnie wpłynie na przychody Didi w Chinach.

To dopiero początek

„Obecnie chińskie firmy technologiczne są ściślej obserwowane zarówno w Chinach, jak i poza nimi. Kłopoty Didi przychodzą na tle szerszego rozprawienia się z chińską technologią przez regulatorów w tym kraju – rozprawa, jak powiedzieli niektórzy analitycy, może być motywowana politycznie, ponieważ Pekin próbuje narzucić większą kontrolę dynamicznemu sektorowi”

pisze w komentarzu dla BBC Karishma Vaswani.

Jakby na potwierdzenie tych słów, w ubiegły weekend Chińska Administracja Cyberprzestrzeni ogłosiła rozpoczęcie kontroli w innych chińskich spółkach – ciężarowym Uberem, Full Truck Alliance (fuzja spółek Yunmanman oraz Huochebang) oraz rekruterem online, Zhipin.com - które notowane są od niedawna na amerykańskich giełdach. Wszystkie ze spółek mają zakaz rejestracji nowych użytkowników za pośrednictwem aplikacji mobilnych. Podjęte działania, CAC tłumaczy podobnie jak w przypadku Didi - „zapobieganiem zagrożeniem bezpieczeństwa danych krajowych oraz ochroną bezpieczeństwa narodowego”. 

Eksperci nie mają wątpliwości, że działania podejmowane wobec Didi i innych firm w ostatnich dniach mają zostać odebrane jako ostrzeżenie. CNBC zwraca uwagę, że Pekin próbuje wprowadzić regulację sektora technologii, który „przez lata rozwijał się w sposób niekontrolowany”. Chińskie władze korzystają zarówno z prawa dotyczącego wykorzystywania i przechowywania danych, jak i z regulacji antymonopolowych. Zachodnie media piszą o „regulacyjnych represjach”, które dotknęły także innego giganta, holdingu Alibaba. W kwietniu Alibaba otrzymał karę o równowartości blisko 3 mld dolarów w ramach prowadzonego przez Pekin dochodzenia antymonopolowego. 

Ma miał plany

Giełdowe potyczki chińskich firm z władzami centralnymi miały miejsce już wcześniej. Jesienią 2020 r. założona przez twórcę Alibaba, Jacka Ma, Ant Group miała zadebiutować na parkietach w Hongkongu oraz Szanghaju, notując najwyższe IPO w historii – o wartości ok. 37 mld dolarów. Giełdowy debiut został jednak zablokowany przez władze w Pekinie. 

Wszystko za sprawą wystąpienia Jacka Ma na krótko przed wejściem Ant Group na giełdę, który wskazał na konieczność reform chińskiego systemu regulacyjnego jako antyinnowacyjnego. Pekin powiedział „pas” i nie pomogły w tym nawet opisywane przez media próby ratowania dobrych relacji z rządem. Ma miał zaoferować Pekinowi realne korzyści związane z Ant Group. 

Jak opisywał na początku 2021 r. „Wall Street Journal”, w tle pojawiała się sprawa danych osobowych. Rząd miał naciskać wielokrotnie na Ant Group, by ujawniono dane z aplikacji Alipay, z której korzysta ponad miliard osób. Miało to spotkać się z oporem władz spółki. Po całej sprawie Jack Ma dosłownie "zapadł się pod ziemię". Z ukrycia wyszedł w styczniu 2021 r. Władze krajowe mają namawiać Jacka Ma do pozbycia się udziałów w Ant Group.

W połowie czerwca bliski współpracownik Ma, Joe Tsai, w rozmowie z CNBC, przyznał, że chiński miliarder oddał się swojemu hobbym, czyli malowaniu.

Skomentuj artykuł: