Agresywna polityka chińskich władz sprawiła, że wydobywający kryptowaluty w Państwie Środka zmuszeni są do porzucenia tego zajęcia. Decyzje władz centralnych mają także przełożenie na kurs Bitcoina, który w ostatnich dniach znów zaczął spadać. Eksperci nie wykluczają, że w niedługim czasie będziemy obserwować proces wzmożonej sprzedaży części aktywów cyfrowych.
O spadającym kursie Bitcoina pisaliśmy na naszych stronach już w maju, wskazując, że przyczyn spadków należy upatrywać w „ekologicznej wolcie” wykonanej przez Elona Muska (i ogólnej krytyce procesu wydobywania kryptowalut w ujęciu zużycia energii) oraz polityce chińskich władz centralnych.
Liczący ponad 300 mln klientów Chiński Bank Rolny (ABC) zakazał im korzystania z istniejących na rynku kryptowalut, a jeśli ci nie będą stosować się do zalecenia, bank zamknie ich konta. Jednocześnie ABC angażuje się aktywnie w realizację wskazanej przez chiński bank centralny polityki wdrażania cyfrowego juana, który ma docelowo stać się pełnoprawnym środkiem płatniczym. Cyber-juan, jak uważają eksperci, pozwoli Chinom nie tylko na obchodzenie nakładanych przez Stany Zjednoczone sankcji, ale również da możliwość lepszej kontroli gospodarki. W Kraju Środka jest już kilka tysięcy bankomatów pozwalających dokonywać wymiany e-juana na gotówkę. W planach jest także rozdanie mieszkańcom Pekinu kilkudziesięciu milionów cyfrowych juanów.
Wraz z ofensywą cyber-juana postępuje sekowanie kopaczy kryptowalut przez chińskie władze. W ubiegłym tygodniu nakazano zaprzestanie wydobywania cyfrowej waluty w prowincji Syczuan, jednym z czołowych regionów wydobywczych na świecie. Zakaz dotyczy 26 projektów zajmujących się miningiem. Walkę z wydobywaniem kryptowalut podjęto także w innych prowincjach Chin.
Warto mieć świadomość, że chińscy „górnicy” odpowiadają – jak szacuje Reuters – za więcej niż połowę światowej produkcji Bitcoinów, choć istnieją analizy, które wskazują, że jest to odsetek rzędu nawet 75 proc. Teraz wielu z nich zmuszonych jest do rezygnacji z biznesu lub emigracji. Wiąże się to także ze znaczącą wyprzedażą sprzętu przeznaczonego do wydobycia, którego ceny spadły nawet pięciokrotnie. Część „górników” przyjęła postawę przeczekania problemów, ale trudno dziś stwierdzić, czy przyniesie im jakiekolwiek korzystne skutki.
Uderzenie w chińskich wydobywców widoczne jest także w analizie hashrate – mocy obliczeniowej sieci Bitcoina, która w ciągu ostatniego miesiąca spadła o ponad 35 proc.
Chińskie represje wobec „górników” mogą pozytywnie wpłynąć na innych wydobywających kryptowaluty – mining ma stać się łatwiejszy i bardziej opłacalny. Kevin Zhang z firmy Foundry ocenił w rozmowie z CNBC, że aktywni „górnicy” mogą teraz, wraz ze spadkiem hashrate, zyskać więcej w nagrodach za wydobycie.
Bitcoin dalej spada
Tymczasem kurs Bitcoina wciąż spada. Po osiągnięciu wartości ok. 57 tys. dolarów na początku maja, dziś 1 BTC wart jest ok. 33 tys. USD. W ciągu dwóch miesięcy – jak szacują analitycy – wartość Bitcoina, uwzględniając wysoki kurs w połowie kwietnia, spadła o ponad połowę i nie są wykluczone dalsze spadki. W ostatnich tygodniach widoczne są także spadki innych kryptowalut.
Sytuacji Bitcoina zdają się nie poprawiać również kwestie „ekologiczne”. W połowie maja Elon Musk, który dał się poznać jako entuzjasta kryptowalut, zapowiedział, że Tesla wycofuje możliwość zakupu samochodów firmy za Bitcoiny. Jako powód wskazał „nagły wzrost wykorzystania paliw kopalnych” do wydobywania kryptowaluty, co negatywnie oddziałuje na środowisko naturalne. Na początku czerwca Musk złagodził nieco swoje stanowisko, twierdząc, że Tesla powróci do Bitcoina, jeśli potwierdzone zostanie, że ponad połowa energii potrzebnej do wydobycia pochodzi z „czystych” źródeł. Warto dodać, że część zamykanych przez Chiny „kopalni” w Syczuanie korzystała – według zapewnień – z energii pochodzącej z elektrowni wodnych.
Jak podaje portal energetyka24.com, wyłączenie „kopalń” w Syczuanie spowodowało spadek zapotrzebowania na prąd o 8 GW, co porównano do pracujących z pełną mocą dwóch elektrowni Turów.
Największy przekręt?
Dobrego PR-u kryptowalutom nie robią także ostatnie doniesienia Bloomberga, który informuje o jednym z największych oszustw w historii branży krypto.
Odpowiadać mają za nie założyciele AfriCrypt. Z kont firmy zajmującej się obrotem kryptowalutami zniknęło blisko 70 tys. bitcoinów o wartości ponad 3,5 mld dolarów. Założyciele firmy mieli zniknąć, wyprowadzając aktywa z kont klientów. Stronę internetową zamknięto, a wszelki kontakt z kierownictwem AfriCrypt urwał się.
Pełnomocnik założycieli firmy, braci Cajee, przekazał w rozmowie z BBC, że "zaprzeczyli" oni, by brali udział w jakimkolwiek "napadzie" czy uciekli z funduszami inwestorów. Twierdzą, że aktywa zniknęły z kont za sprawą ataku hakerskiego.