Polacy oszczędni jak nigdy dotąd

Polacy przestali lekką ręką sięgać po pożyczki. Widać, że kryzys robi swoje i w wielu z nas wywołał obawy o możliwość szybkich i łatwych spłat. Jednocześnie jednak – co bardzo ciekawe - o prawie 7 miliardów złotych wzrosły w ciągu miesiąca oszczędności Polaków trzymane na bankowych lokatach i rachunkach oszczędnościowych. Tak wynika z najnowszych danych NBP. To pokazuje, że mimo gospodarczych problemów nadal wielu z nas ma spore oszczędności i chce je bezpiecznie lokować – banki w Polsce dają takie gwarancje.

- W kwietniu 2020 r., w porównaniu do kwietnia 2019 r. aż o 66,7% spadła wartość pożyczek udzielonych przez firmy pożyczkowe – poinformowała nasz portal Aleksandra Stankiewicz-Billewicz, ekspert w Biurze Informacji Kredytowej.

- O 56,6% spadła także liczba udzielonych pożyczek. Średnia wartość udzielonej w kwietniu 2020 r. pożyczki pozabankowej wyniosła 2 020 zł i była niższa od średniej wartości pożyczki udzielonej w kwietniu 2019 r. o 23,3% - dodaje.

Podobne dane prezentują banki, które też maja kłopoty ze znalezieniem chętnych na kredyty.

Spadek zainteresowania pożyczkami udzielonymi przez firmy pożyczkowe widoczny jest od początku roku - w okresie styczeń–kwiecień 2020 r. udzieliły one o 18,7% mniej pożyczek niż w analogicznym okresie zeszłego roku.

- W ujęciu wartościowym w czterech pierwszych miesiącach 2020 r. firmy pożyczkowe udzieliły finansowania na kwotę niższą o 26,3% niż w analogicznym okresie zeszłego roku – zaznacza Aleksandra Stankiewicz-Billewicz. Jeśli już się zapożyczamy to na małe kwoty.

- W okresie styczeń–kwiecień 2020 r. 35% wartości udzielonych pożyczek było na kwoty powyżej 5 000 zł, w ujęciu liczbowym stanowiły one jednak tylko 9% sprzedaży. W ujęciu liczbowym dominują pożyczki do kwoty 1 tys. zł, które stanowią 39% liczby udzielonego finansowania – podkreśla ekspert BIK.

- Najwyższą ujemną dynamikę w ujęciu liczbowym oraz wartościowym w okresie styczeń–kwiecień 2020 r. w porównaniu do analogicznego okresu 2019 r. odnotowały pożyczki z przedziału kwotowego powyżej 5 tys. zł odpowiednio: -33,3% oraz -37,5% - dodaje.

Widać więc coraz większą ostrożność pożyczkobiorców. Jednocześnie pojawiły się oznaki świadczące o tworzeniu zabezpieczenia z myślą o gorszych czasach. Pod koniec kwietnia Polacy w rodzimych bankach trzymali już prawie 858 miliardów złotych i środki te nadal wzrastają wg NBP. To dobry sygnał, świadczący o rosnącej zamożności społeczeństwa. Jeszcze rok temu Polacy trzymali w bankach 74 miliardów mniej niż dziś (789 mld zł), a przed dekadą nasze bankowe oszczędności były ponad 2 razy niższe niż dziś. Wtedy na lokatach i rachunkach spoczywała kwota 359 miliardów.

- Tak poważny wzrost nie powinien być niczym zaskakującym. Od lat rosła bowiem zamożność Polaków, a wraz z nią skłonność do oszczędzania. Potwierdzają to też dane CBOS. Wynika z nich, że obecnie 61% Polaków ma oszczędności. Dla porównania rok temu odsetek ten był na poziomie 55%, a 10 lat temu 37%. Instytut podaje też wynik za 2007 rok. Wtedy do posiadania oszczędności przyznało się tylko 23% rodaków. To mniej niż jedna osoba na cztery

podkreśla Bartosz Turek, analityk HRE Investments. 

Obecnie jednak w bankach dochodzi przy tym do sporych przetasowań – rodacy rezygnują z lokat, a wpłacają pieniądze na rachunki bieżące i oszczędnościowe – z lokat odpłynęło bowiem w kwietniu ponad 12 miliardów złotych.

- To najmocniejszy miesięczny spadek od końca 1996 roku, czyli od kiedy publikowane są stosowne dane. Na rachunki wpłynęło natomiast prawie 19 miliardów – prawie tyle samo co w rekordowym marcu 2020 r. – zaznacza analityk.

- To znaczy, że odpływ kapitału z lokat z nawiązką uzupełniają Polacy wpłacając pieniądze na rachunki oszczędnościowe i bieżące. Ten dopływ jest tak duży, że w sumie przez ostatnie dwa miesiące mamy do czynienia z gwałtownym przyrostem oszczędności trzymanych w bankach. Nie jest to przypadek. Winien jest koronawirus i związane z nim restrykcje. To z nich przecież wynikają: ograniczenia konsumpcji, zwiększenie skłonności do oszczędzania i ucieczka od ryzykownych aktywów, czego bezpośrednią ofiarą były np. fundusze inwestycyjne notujące poważne odpływy środków - wyjaśnia.

Jego zdaniem Polakom przyświecają dziś dwa główne cele – chcieliby przetrzymać oszczędności w relatywnie bezpiecznych aktywach, ale z drugiej strony irytuje ich fakt, że oprocentowanie lokat w bankach jest bardzo niskie.

- Beneficjentem tych zmian było na początku epidemii złoto, którego przez pewien czas po prostu brakowało. Wywindowało to wyceny kruszcu do poziomów niewidzianych nigdy wcześniej w historii

przypomina Turek.

- Potem pod koniec kwietnia mieliśmy chwilowy boom na detaliczne obligacje skarbowe. To też szybko się jednak skończyło, bo od maja oferta papierów skarbowych jest znacznie gorsza. Dziś wiele wskazuje na to, że znowu coraz więcej rodaków decyduje się na inwestowanie oszczędności na rynku nieruchomości - zaznacza. 

Potwierdzają to deweloperzy, z którymi rozmawialiśmy. Według Turka podobne sygnały płyną z Internetu, a zwłaszcza największej wyszukiwarki internetowej.

- Niestety skalę zainteresowania rynkiem mieszkaniowym ze strony inwestorów będziemy mogli rzetelnie ocenić dopiero gdy napłyną stosowne dane o zawieranych dziś transakcjach, a więc dopiero za około pół roku – twierdzi analityk. 

Źródło

Skomentuj artykuł: