Polacy przytłoczeni długami. Co trzeci dłużnik nie radzi sobie ze spłatą

30 proc. Polaków mających długi przyznaje, że nie radzi sobie z ich spłatą. 61,5 proc. czuje się nimi przytłoczonych; z kolei prawie jedna trzecia nie odczuwa z tego powodu dyskomfortu - wynika z badania "Zadłużenie Polaków".

Według badania IMAS International na zlecenie Krajowego Rejestru Długów, najczęściej dłużnicy nie płacą za telefon Internet i telewizję (29 proc. wskazań). Nie regulują też czynszu, rachunków za prąd, wodę, gaz (27 proc.) i rat kredytów gotówkowych (26 proc.). Natomiast 17 proc. nie radzi sobie z zwrotem pożyczek otrzymanych od rodziny. Z kolei 15 proc. nie może uporać się z debetem na karcie płatniczej, a po 10 proc. z kredytem ratalnym wziętym za pośrednictwem sklepu na zakup sprzętu RTV/AGD czy mebli oraz ze zobowiązaniami na karcie kredytowej.

Autorzy badania zwrócili uwagę, że co czwarty badany mający przeterminowane płatności słabo kontroluje swoje długi – w tej grupie jedna trzecia deklaruje, że "zupełnie nad nimi nie panuje". Jednocześnie 46,5 proc. twierdzi, że ma pełne rozeznanie w swoich zaległościach, tzn. wie dokładnie ile i za co jest winna. Najczęstszy powód niepłacenia to zbyt małe dochody - wskazuje tak prawie 27 proc. badanych. Z kolei 26 proc. respondentów, podaje, że na przeszkodzie w spłacie stanęły niespodziewane wydatki, jak leczenie, naprawa samochodu lub sprzętu domowego. Co piąta osoba nie jest w stanie regulować zobowiązań, bo mocno odczuła wzrost bieżących, podstawowych wydatków, jak czynsz, prąd, woda, gaz, jedzenie czy środki czystości, a blisko 14 proc. straciło pracę.

Prawie co piąty badany "nie ma już dodatkowego źródła dochodu", które pomagało utrzymać domowy budżet w ryzach, a 7,5 proc. respondentów przyznaje, że "nieumiejętnie zarządza swoimi pieniędzmi".

Z badania wynika też, że 33 proc. zadłużonych Polaków nie radzi sobie z oddawaniem pieniędzy - w tej grupie jedna trzecia ocenia, że ich sytuacja jest bardzo zła. Natomiast 61,5 proc. odczuwa przygnębienie z powodu zaległości finansowych, a jedna trzecia nie ma żadnych negatywnych wrażeń. Przygnębienie z powodu zaległości częściej odczuwają kobiety (72 proc. spośród zadłużonych) niż mężczyźni (połowa spośród panów mających przeterminowane zobowiązania).

Prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej Adam Łącki zwrócił uwagę, że podczas pandemii "nie mamy zbyt wielu okazji do wydawania pieniędzy, dlatego warto zrewidować swoje możliwości finansowe". Wskazał, że zaległości Polaków widniejące w bazie danych KRD to obecnie 48,2 mld zł.

- Od lutego, który był ostatnim miesiącem przed pandemią, wzrosły o ponad 2 mld zł. Niezapłacone zobowiązania miało wtedy 2 494 416 osób. Dziś - 2 453 279. Zwiększyło się też średnie zadłużenie z 18 438 zł w lutym do 19 660 zł teraz - wyliczył.

Z analiz ekspertów rynku finansowego, na które powołuje się KRD wynika, że podczas pandemii sytuacja konsumentów, w przeciwieństwie do firm, nie pogorszyła się - zaoszczędzili pieniądze na podróżach, gastronomii, rekreacji, odzieży, czy kosmetykach.

- Dla wielu osób lockdown może być więc okazją do tego, aby uważniej przekalkulować swoje finanse i spróbować zmierzyć się z długami - podkreślił Łącki.

Autorzy "Zadłużenia Polaków" zwrócili uwagę, że 24 proc. respondentów przyznaje, że ma obecnie długi. W grupie osób, które kiedyś mierzyły się z zaległościami 44 proc. rozwiązało problem pożyczając pieniądze od rodziny lub znajomych, a 42 proc. zrezygnowało z części wydatków, aby wygospodarować sumy na uregulowanie długu. Blisko 18 proc. negocjowało warunki spłaty. Inne wyjście to likwidacja lokat bankowych i oszczędności (14 proc. wskazań), zmiana pracy na lepiej płatną czy otrzymanie premii (prawie 10 proc.).

Z kolei co 20. dłużnik, aby uregulować należności, wziął kredyt w banku czy tzw. chwilówkę (8 proc.). Cytowany w badaniu prezes firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso Jakub Kostecki przestrzegł przed zaciąganiem zobowiązań, na spłatę których nas nie stać. Zwrócił uwagę, że sięganie po kredyt, aby spłacić zaległości, może prowadzić do powstania spirali zadłużenia.

- Podczas pandemii firmy mocniej niż dotąd dbają o swoje finanse i skrupulatniej przekazują zaległości konsumentów do windykacji - podkreślił.

41 proc. zadłużonych Polaków deklaruje, że jest w stanie spłacić zaległości z bieżących zasobów - pieniędzy zgromadzonych na koncie lub posiadanych w gotówce; tyle samo mówi, że nie ma takich możliwości.

Badanie zrealizował na początku listopada IMAS International na zlecenie Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej metodą CAWI na reprezentatywnej grupie 1000 Polaków. 

Źródło

Skomentuj artykuł: