W styczniu 2002 r. złoto kosztowało 277 USD za uncję. Obecnie jest już siedmiokrotnie droższe. Czy jego cena może osiągnąć 2 500 dolarów?
Najważniejszą przyczyną wzrostu cen metali szlachetnych jest polityka banków centralnych, która jest ekstremalnie luźna
Na banki centralne została zrzucona zbyt duża odpowiedzialność za politykę gospodarczą
Powstało wrażenie, że stopy procentowe już zawsze pozostaną w okolicach zera, a wzrost bilansów banków wywołuje rosnące obawy dotyczące stabilności tradycyjnego pieniądza.
To sprawia, że inwestorzy szukają alternatywy dla przetrzymywania swoich oszczędności
Widać to także na krajowym rynku, Polacy na rachunkach bieżących przechowują rekordową kwotę 614 mld zł, przy czym tylko w ciągu jednego miesiąca oszczędności na bardzo symbolicznie oprocentowanych lokatach zmalały o 16 mld zł.
Roczna stopa zwrotu na złocie to 36 proc., nie jest to wprawdzie rekordowy wzrost, ale już cena złota jest najwyższa w historii i wynosi 1 950 USD za uncję. Czy to jest już „sufit” dla wzrostu cen tego metalu szlachetnego? Prawdopodobnie nie, ponieważ rośnie popyt na złoto i srebro, także ze strony funduszy ETF.
Aby inwestorzy uciekali od złota musiałaby zmienić się polityka banków centralnych, a na to się nie zanosi choćby ze względu na zagrożenia wywołane pandemią. Jednak możliwy jest jakiś wzrost zmienności, który wystraszy inwestorów. To jest wróżenie z fusów czy na koniec roku złoto będzie kosztowało 2 000 USD albo nawet 2 500 dolarów, a pojawiły się już takie prognozy.