Polska wchodzi w okres oczekiwanego globalnego spowolnienia aktywności

Istnieje ryzyko, że podwyższona inflacja, chociaż nie tak wysoka jak obecnie, pozostanie w gospodarce światowej dłużej. Obecny jej wzrost to efekt odbudowy popytu wraz z wygaszaniem pandemii przy wciąż utrzymujących się zaburzeniach w łańcuchach dostaw oraz wzrostu cen surowców energetycznych i żywności w związku z agresją Rosji – napisał w czerwcowym komentarzu gospodarczym Dawid Pachucki, główny ekonomista PZU.

Jego zdaniem w Polsce w czerwcu inflacja CPI najprawdopodobniej przekroczyła już 15%. Ponadto szybki globalny wzrost cen mający w znacznym stopniu podażowy charakter to duże wyzwanie dla banków centralnych. Muszą zakotwiczyć oczekiwania inflacyjne na niskim poziomie minimalizując prawdopodobieństwo kolejnej recesji. Polska wchodzi w okres oczekiwanego globalnego spowolnienia aktywności relatywnie dobrze przygotowana, z szybkim wzrostem PKB, wysoką bazą i przy silnym rynku pracy.

Jak zaznacza Pachucki agresja rosyjska na Ukrainę odciśnie silne piętno na światowej gospodarce. OECD w czerwcu obniżyło prognozy dla tempa wzrostu globalnego PKB w tym roku z 4,5% do 3,0%, a w przyszłym z 3,2% do 2,8%. (…)Eksperci OECD spodziewają się obecnie, że PKB w strefie euro wzrośnie realnie o 2,6% w 2022 i 1,6% w 2023, a jeszcze w grudniu oczekiwali wzrostów odpowiednio o 4,3% i 2,5%.

(…)W opinii głównego ekonomisty PZU rośnie ryzyko, że podwyższona, choć zdecydowanie niższa niż obecnie inflacja, pozostanie z nami dłużej, co jest ogromnym wyzwaniem dla polityki gospodarczej. Świat doświadczony szokiem pandemii i zerwanymi łańcuchami logistycznymi poszukuje rozwiązań, które w przypadku kluczowych sektorów zmniejszą zależność od kontrahentów zagranicznych. Tendencje te znacznie wzmocnił ostatni ogromny wzrost napięcia geopolitycznego.

(…)Oprócz zaskakującej wciąż po wyższej stronie inflacji polityka pieniężna będzie musiała też zmierzyć się ze spodziewanym spowolnieniem w sferze realnej gospodarki. Rynki będą z uwagą wsłuchiwać się w wypowiedzi bankierów centralnych szukając przekonujących dowodów na to, że da się w rozsądnym okresie opanować inflację bez wywołania recesji – uważa ekspert.

W jego przekonaniu na tle innych gospodarek sytuacja w Polsce wciąż wygląda bardzo dobrze. Do końca pierwszego kwartału straty z pandemii odrabialiśmy najszybciej z dużych państw członkowskich UE. Realny PKB w Polsce jest już niemal 8,5% powyżej tego sprzed szoku Covid-19, w przypadku UE wzrost ten to zaledwie 1,5%, a w strefie euro 0,8%. W UE wciąż są też kraje, jak chociażby Niemcy, Hiszpania, czy Czechy, które nie odrobiły jeszcze strat z pandemii.

W okres oczekiwanego kolejnego spowolnenia w światowej gospodarce Polska wchodzi więc relatywnie dobrze przygotowana, z szybkim wzrostem PKB, wysoką bazą i przy silnym rynku pracy - uważa Pachucki. Przypominamy, że według wstępnych danych w maju stopa bezrobocia rejestrowanego w Polsce spadła do 5,1%, co poza październikiem 2019 r., jest najlepszym wynikiem od 1990 r. Ostatnie dane GUS pokazały ponadto, że na koniec marca w Polsce było niemal 160 tys. wolnych miejsc pracy, o 15% więcej niż w końcu grudnia ubiegłego roku, a na jedno zlikwidowane miejsce pracy przypadały średnio 2,3  miejsca nowo utworzone.

Dobry punkt wyjścia powinien łagodzić gospodarcze skutki wolniejszego wzrostu na świecie. OECD szacuje, że w tym roku wzrost PKB w Polsce może wynieść średnio 4,4% - przypomina ekspert. Jesteśmy nieco bardziej optymistyczni i obecnie widzimy szanse na średni wzrost PKB na poziomie ok. 4,9%. To efekt korzystnej bazy - we wszystkich kwartałach 2021 r. PKB w Polsce przyrastał średnio w szybkim tempie niemal 2% kw/kw , dokładając jeszcze 2,5% w 1kw22. Przy takim punkcie wyjścia, nawet możliwe kwartalne spowolnienie nie powinno istotnie obniżyć  średniorocznego tempa w tym roku. Wyzwaniem będzie za to wynik PKB w roku przyszłym. Obecnie szacujemy, że w 2023 r. PKB w Polsce może zwiększyć się realnie o ok. 2,3%, choć są już prognozy, jak chociażby ostatnia OECD, wskazujące, że wzrost może być niższy i wynieść 1,8%.

Pomimo wciąż relatywnie dobrej sytuacji gospodarczej w Polsce są już pierwsze sygnały wskazujące na ryzyko spowolnienia wzrostu w kolejnych kwartałach.  Dane GUS pokazały, że aż 7,7pp z 8,5% tempa wzrostu PKB w ujęciu r/r stanowił przyrost zapasów. To pewnie reakcja firm na utrzymujące się problemy z zaopatrzeniem i rosnące ceny. W tym czasie wzrost popytu konsumpcyjnego, pomimo niskiej bazy odniesienia, był relatywnie niewielki i wyniósł 5,1% r/r wobec 6,7% wzrostu w 4kw 2021 r.

(…)Pomimo sygnałów stopniowego spowolnienia popytu, inflacja w Polsce, podobnie jak i na świece, wciąż rośnie. Zgodnie z szybkim szacunkiem GUS inflacja CPI w maju przyspieszyła z 12,4% do 13,9% r/r. To głównie skutek wzrostu cen paliw i żywności, choć szybciej rosną też ceny bazowych komponentów CPI.  (…)Prof. Adam Glapiński, szef NBP, podczas ostatniej konferencji prasowej stwierdził, że obecnie jesteśmy bliżej końca podwyżek stóp i nie wykluczył scenariusza pierwszej ich obniżki w końcu 2023 r. W tym kontekście przypominamy fragment ostatniego komentarza Rady mówiący o tym, że podwyższanie stóp procentowych NBP wraz z wygasaniem wpływu szoków obecnie podbijających ceny będzie oddziaływać w kierunku stopniowego obniżania się inflacji w kolejnych latach.

Czy stopy dalej będą rosnąć? Raczej tak. Zakładamy, że czeka nas przynajmniej jeszcze jedna podwyżka - w lipcu najprawdopodobniej o 50 pkt. proc. To konsekwencja prognozowanej przez nas ścieżki CPI. Szacujemy, że w  czerwcu inflacja znowu przyspieszyła, do ponad 15% r/r.

Źródło

Skomentuj artykuł: