Europa sfinalizowała umowę inwestycyjną z Chinami, której celem jest przywrócenie równowagi w handlu z drugą co do wielkości gospodarką świata. Stało się tak pomimo obaw USA, że umowa może przynieść odwrotny skutek.
Bruksela i Pekin negocjują kompleksową umowę inwestycyjną od siedmiu lat, ale rozmowy nabrały tempa w ostatnich miesiącach przed wspólnym terminem ustalonym na koniec 2020 roku.
Negocjacje zakończyły się w tym tygodniu podczas wideokonferencji z prezydentem Chin Xi Jinpingiem i przedstawicielami UE, poinformowała Komisja Europejska.
„Unia Europejska ma największy jednolity rynek na świecie. Jesteśmy otwarci na biznes, ale jednocześnie jesteśmy także przywiązani do wzajemności, równych szans i wartości”
Xi Jinping oświadczył, że nowa umowa „silnie pobudzi” światową odbudowę gospodarki po pandemii, jednocześnie promując globalny handel i liberalizację inwestycji.
Komisja określiła porozumienie jako dokument „o dużym znaczeniu gospodarczym”. Umowa pomoże promować zrównoważony rozwój i poprawi dostęp do rynku dla inwestorów z UE we wszystkich sektorach, w tym w służbie zdrowia, usługach finansowych i pojazdach elektrycznych.
Stwierdzono, że porozumienie, które było priorytetem kanclerz Niemiec Angeli Merkel, określi również „jasne zobowiązania dla chińskich przedsiębiorstw państwowych”, które są często mocno dotowane. Umowa ustanawia również przepisy wymierzone przeciwko przymusowym transferom technologii.
Jednak zawarcie porozumienia może zaszkodzić relacjom Brukseli z nową administracją amerykańską, która wyraziła chęć ścisłej współpracy z Unią Europejską w kwestiach związanych z Chinami. W Waszyngtonie wielu uważa, że współpraca z Europą jest najskuteczniejszym sposobem przeciwdziałania chińskim praktykom gospodarczym oraz naruszeniom praw człowieka.
Jake Sullivan, który został mianowany doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta elekta Joe Bidena, odpowiedział w zeszłym tygodniu na post na Twitterze na temat umowy UE, mówiąc, że administracja „z zadowoleniem przyjęłaby wczesne konsultacje z naszymi europejskimi partnerami w sprawie wspólnych obaw dotyczących chińskich praktyk gospodarczych”.
Unia Europejska oświadczyła w zeszłym roku, że uważa Chiny za „strategicznego konkurenta” i „systemowego rywala”, co odzwierciedla niedawne zaostrzenie się nastawienia do tego kraju.
Biden poszedł jeszcze dalej, opisując Xi na początku tego roku jako „bandytę”, który nie ma ani jednej „demokratycznej… kości w swoim ciele”.
KE stwierdziła, że zgodnie z umową inwestycyjną UE Chiny zobowiązały się „działać na rzecz” ratyfikacji międzynarodowych przepisów zakazujących pracy przymusowej. Ale to może nie wystarczyć, aby rozwiać obawy związane z represjami w Chinach wobec Ujgurów i innych muzułmańskich grup mniejszości etnicznych, których ogromna liczba jest przetrzymywana w obozach.
Pekin od dawna bronił represji w zachodnim regionie Xinjiang jako koniecznych do zwalczania ekstremizmu i terroryzmu oraz zgodnych z chińskim prawem i praktyką międzynarodową.
Zdaniem chińskich mediów państwowych stosunki między UE a Chinami mogą wytrzymać „ingerencję Stanów Zjednoczonych”, a Europa nie ma innego wyjścia „poza wzmocnieniem pragmatycznej współpracy z Chinami”.