Rolnictwo musi zadbać o cyberbezpieczeństwo, szczególnie wobec zagrożeń dla bezpieczeństwa żywnościowego – ostrzegają kanadyjscy naukowcy. Dla hakerów interesujące są nawet dane o porach karmienia zwierząt.
„Poziom cyberzabezpieczeń w rolnictwie jest minimalny lub wręcz nie istnieje. Sektor rolniczy to z punktu widzenia cyberbezpieczeństwa miękkie podbrzusze” - podsumował dr Ali Dehghantanha z Uniwersytetu Guelph, szef jedynego w Kanadzie laboratorium uniwersyteckiego zajmującego się cyberzagrożeniami w rolnictwie, cytowany w komunikacie na temat najnowszego raportu, analizującego słabości rolnictwa i możliwe strategie ataków, opublikowanego w sierpniu br. w czasopiśmie naukowym „Applied Sciences”.
Rolnictwo używa sprzętu IT, sieci czujników i maszyn wyposażonych w komputery, więc jest podatne na ataki.
„Według FAO, światowa produkcja żywności musi wzrosnąć o 70 proc., by nakarmić 10 mln ludzi do 2050 r.” - przypomniano w raporcie, którego Dehghantanha jest współautorem.
Tymczasem cyberochrona rolnictwa to również ochrona bezpieczeństwa żywnościowego – wskazał raport. Zagrożenia to m.in. hakerzy wymuszający okup po zablokowaniu systemu komputerowego u wybranego farmera czy kradzież danych, nawet tak pozornie nieistotnych jak temperatura w szklarni czy informacje o porze karmienia zwierząt.
Inny typ zagrożeń, obecnie narastających, to zagrożenia reprezentowane „przez wspieranych przez obce rządy hakerów, których celem jest zakłócenie lub przejęcie kontroli nad sieciami”, w wyniku czego farmerzy utracą plony, a w ostatecznym rozrachunku czas i pieniądze.
„Każde zakłócenie w infrastrukturze może spowodować przerwanie sieci dostaw i mieć wpływ na bezpieczeństwo żywnościowe”
Dodał, że specjaliści wykryli cyberzagrożenia rolnicze, pochodzące głównie z Chin i Rosji, a także z Korei Północnej i Iranu. W wypowiedzi dla publicznego nadawcy CBC Dehghantanha powiedział, że np. grupy hakerskie z Europy Wschodniej szczególnie są zainteresowane celami w Ameryce Północnej. Grupa "cyfrowych dochodzeniowców" z Uniwersytetu Guelph średnio raz na miesiąc jest wzywana do pomocy przez farmerów.
Zaledwie miesiąc temu organizacja producentów rolniczych z Quebec, l’Union des producteurs agricoles, zrzeszająca 42 tys. producentów sektora, informowała, że została zaatakowana złośliwym oprogramowaniem w celu zapłacenia okupu. Jak informowały media, problemy miało nie tylko 160 pracowników Unii, problemy miały także 23 organizacje korzystające z usług quebeckiej Unii producentów rolniczych, w tym np. organizacja farmerów zbożowych.
Dwa lata temu Dehghantanha opublikował pierwszy tego rodzaju raport na temat wzrostu „smart farming” (inteligentnego rolnictwa) w Ameryce Północnej, i „precision agriculture” (rolnictwa precyzyjnego) intensywnie wspieranego technologiami komputerowymi. Wartość technologii wsparcia dla rolnictwa na całym świecie oszacowano w nim na ponad 10 mld dolarów kanadyjskich (dane z 2019 r.), podczas gdy wydatki na cyberbezpieczeństwo w rolnictwie na zaledwie 3 proc. wydatków na ten cel (w Ameryce Płn.). W Kanadzie w 2020 r. rozpoczął się projekt finansowany przez rząd federalny, którego celem jest zwiększenie cyberbezpieczeństwa w rolnictwie.
Ostrzeżenia przed atakami hakerskimi na rolnictwo w ostatnich latach są coraz częstsze. Np. bank HSBC wydał w 2019 r. takie ostrzeżenie dla brytyjskich farmerów i wskazywał, że do skoordynowanych ataków dochodzi np. wówczas, gdy farmerzy są szczególnie intensywnie zajęci pracą, więc mogą przeoczyć działalność hakerów. Kanadyjski portal Country-guide.ca podawał, że w 2020 r. grupa hakerów otwarcie zadeklarowała, że ich celem są producenci rolniczy, amerykańskie FBI informowało, że w ub.r. sześć spółdzielni zbożowych padło ofiarą ataków podczas okresu żniw. Również FBI i agencje bezpieczeństwa w Australii i USA wydały w lutym br. ostrzeżenia dla farmerów.