Korozja rosyjskiej odporności na zachodnie sankcje może być kluczowym tematem 2023 r. Już nawet rosyjskie władze przyznają, że budżet Kremla zaczyna nie wytrzymywać zachodnich restrykcji - pisze "Gazeta Polska Codziennie". - Jest jeszcze za wcześnie, aby w pełni ocenić wpływ limitu cen rosyjskiej ropy i unijnego zakazu importu surowca, które weszły w życie 5 grudnia, ale wstępne oznaki sugerują, że rosyjska gospodarka zaczyna się chwiać – podkreśla ekspert.
Najnowsza odsłona zachodnich sankcji wobec Rosji zaczyna mocna uderzać w gospodarkę tego kraju, co przyznaje nawet tamtejszy rząd. Rosyjski minister finansów Anton Siłuanow powiedział w tym tygodniu, że limit cen ropy nałożony przez państwa G-7, a także Unię Europejską i Australię, ograniczą rosyjskie dochody z eksportu i potencjalnie zwiększą deficyt budżetowy Moskwy więcej niż oczekiwane 2 proc. w przyszłym roku.
Z kolei wicepremier Aleksander Nowak przyznał, że pułapy cenowe mogą zmusić Kreml do ograniczenia wydobycia o 5-7 proc. w przyszłym roku. Zasugerował jednak, że Moskwa powinna być w stanie sfinansować niedobór środków poprzez emisję obligacji krajowych i uruchomienie funduszy rezerwowych gromadzonych na „czarną godzinę”.
W czerwcu br. 27 krajów UE zgodziło się na wprowadzenie zakazu zakupu rosyjskiej ropy naftowej od 5 grudnia. - Jest jeszcze za wcześnie, aby w pełni ocenić wpływ najnowszych sankcji, ale wstępne szacunki sugerują, że ostatnie obostrzenia zaczynają rosyjską gospodarkę mocno uwierać – powiedział Nicholas Farr, ekonomista z londyńskiego thik-tanku Capital Economics. - Dane pokazują, że eksport rosyjskiej ropy spadł od czasu wprowadzenia sankcji, a rozpiętość między cenami ropy Brent a cenami ropy Ural zwiększyła się w zeszłym tygodniu do najwyższego poziomu od sześciu miesięcy – dodał ekspert. Wg niego spotęguje to uderzenie w dochody Rosji z energii spowodowane spadkami światowych cen w ostatnich miesiącach. Ceny surowca mocno wzrosły w reakcji na inwazję Rosji na Ukrainę, a następnie stopniowo spadały, gdy na rynkach zaczęły narastać obawy o globalne spowolnienie gospodarcze.
Jednocześnie rosyjski rubel spadł w ostatnich dniach 2022 r. o prawie 10 proc. w stosunku do dolara, co czyni go zdecydowanie najgorzej radzącą sobie walutą rynków wschodzących. Farr uważa, że kluczową konsekwencją osłabienia rubla będzie wzrostowa presja na inflację spowodowana wyższymi kosztami importu. Centralny Bank Rosji (CBR) zakończył serię obniżek stóp procentowych w październiku i utrzymując politykę pieniężną bez zmian w grudniu, ale ostrzegł, że ryzyko inflacyjne „przeważa” nad ryzykiem dezinflacyjnym. Jeśli rubel będzie nadal spadał w 2023 r., CBR może być zmuszony do ponownego wprowadzenia podwyżek stóp procentowych w celu utrzymania inflacji pod kontrolą.
Capital Economics uważa, że erozja rosyjskiej odporności na zachodnie sankcje pojawi się jako kluczowy temat 2023 r. - Rosja znacznie skorzystała na poprawie warunków handlu w wyniku wysokich cen towarów w 2022 r., ale to wsparcie dla gospodarki wydaje się teraz zanikać – ocenił Farr. - Uważamy, że w 2023 r. rosyjska gospodarka ponownie się skurczy - dodał. Jego zdaniem spadające dochody z energii sprawią, że rosyjskie finanse będą mocno nadwyrężone.