Siedem dekad polskiego producenta śmigłowców

Dzięki PZL-Świdnik, Polska jest jednym z nielicznych krajów na świecie, które mają możliwość samodzielnej produkcji i serwisowania śmigłowców. Firma ze Świdnika k. Lublina obchodzi tym roku siedemdziesięciolecie istnienia.

Jej działalność rozpoczęła się w 1951 r. W zakładzie lotniczym pod Lublinem, na gruzach przedwojennej fabryki, rozpoczęto produkcje komponentów do sowieckich myśliwców. Wytwarzano tu także m.in. motocykle. Zaś po pięciu latach, w 1956 r. oblatano pierwszy egzemplarz śmigłowca - SM-1. To model tej maszyny stoi obecnie na cokole w Al. Lotników, w Świdniku. Choć obecnie, na pewien czas, trafił do PZL-Świdnik w oczekiwaniu na renowację.

Od SM-1 rozpoczął się nowy rozdział w historii fabryki. Na bazie sowieckiej licencji, stworzono własny śmigłowiec: SM-2, następnie powstał Mi-2, aż w końcu słynny W-3 Sokół, który był już w pełni polską produkcją. To właśnie te maszyny stanowią dziś trzon naszej floty wojskowych śmigłowców. Ich kolejne modele, takie jak morska wersja ratownicza „Anakonda” czy „Głuszec” posiadający cyfrową awionikę, stanowią gwarancję naszego bezpieczeństwa narodowego.

Dzięki przynależności do międzynarodowej grupy Leonardo pozycją zakładów w Świdniku nie zachwiało zmniejszenie potrzeb rynku wskutek pandemii COVID-19.

PZL-Świdnik jest głównym dostawcą śmigłowców dla polskiego wojska, a w Leonardo jest określany jako centrum doskonałości w produkcji struktur lotniczych. To w Świdniku, przed 20 laty, został skonstruowany kadłub śmigłowca AW139, i od tego czasu wciąż jest tu produkowany. Leonardo sprzedało jak dotąd prawie 1200 tych maszyn do ponad 70. krajów.

W oparciu o platformę AW139 w Świdniku może też powstać nowy śmigłowiec wielozadaniowy, w oryginalnym polskim wariancie. Przy czym zakłady są gotowe na stworzenie drugiej, obok AW139, linii produkcyjnej, powstałej dla produkcji zupełnie nowej konstrukcji: AW249. To bojowy śmigłowiec, który może powstać dzięki zaangażowaniu Polskiej Grupy Zbrojeniowej. List intencyjny w tej sprawie został podpisany w 2018 r.
PZL-Świdnik znalazł się też wśród 12. oferentów, startujących w przetargu MON, o kryptonimie Perkoz, na zakup 32. śmigłowców wielozadaniowych.

Przynależność do międzynarodowej grupy daje takim firmom, jak PZL-Świdnik dodatkowe korzyści, przede wszystkim bezpieczeństwo pracy dla zatrudnionych, m.in. dzięki zapewnieniu 2,5 rocznej ciągłej produkcji.

Ostatnio „Rzeczpospolita”, komentując wyniki finansowe Leonardo, napisała: „(...)Zarząd Leonardo przyznaje, że krajowe zamówienia przede wszystkim z włoskiego sektora wojskowego i rządowego o wartość 13,8 mln euro uratowały największą grupę technologiczną Italii przed spodziewanym poważnym spadkiem wyników w 2020 r. (...)”. To istotna przesłanka, którą powinny brać pod uwagę polskie władze w kontekście rozstrzygania przetargów, w których uczestniczy PZL-Świdnik.

Skomentuj artykuł: