Na służbę zdrowia pieniędzy nie zabraknie - zapewnił w piątek minister finansów Tadeusz Kościński. Zapowiedział, że na finansowanie tego sektora w przyszłym roku zostanie przeznaczone 5,3 proc. PKB.
Szef resortu finansów pytany w piątek w portalu money.pl o rekordowy deficyt, z jakim nasza gospodarka będzie musiała się zmierzyć w tym i przyszłym roku wskazał, że "najważniejsze, by ratować życie, miejsca pracy, przedsiębiorstwa.
"Dla mnie wtórne jest, jakie mamy wskaźniki zadłużenia"
Zaznaczył, że deficyt traktuje "jako dobrą inwestycję".
"Polska gospodarka będzie w przyszłym roku szybko się rozwijać (...); w ten sposób sfinansujemy deficyt, który musimy kreować"
Minister podkreślił, że "na służbę zdrowia pieniędzy nie zabraknie". Zapowiedział, że na finansowanie tego sektora w przyszłym roku będzie przeznaczone 5,3 proc. PKB.
"To będzie sektor, który będzie otrzymywał bardzo dużo nowych pieniędzy i w badania, i rozwój, i w usługi, itd."
Kościński chce, by gospodarka rosła poprzez konsumpcję, "dlatego w kieszeniach obywateli powinno zostawać jak najwięcej pieniędzy, żeby mogli kupować". Ocenił, że zwiększanie podatków w takiej sytuacji byłoby nielogiczne.
"Ważne jest także utrzymanie programów społecznych"
Minister pytany o planowane zwolnienia w administracji publicznej ocenił, że "to jest absolutnie racjonalne".
"Administracja to jest nic więcej niż korporacja, a MF to jest jedna z największych korporacji w Polsce".
Dodał, że każda korporacja w naszym kraju patrzy, gdzie może racjonalizować swoje koszty.
"KPRM na razie analizuje, jaka powinna być struktura administracji, jakie tam będą koszty i liczba pracowników"
Pytany o to, ile osób straci pracę, powiedział: "Z częścią pracowników niestety trzeba się rozstać z różnych powodów, a część trzeba zatrudnić".
"Potrzebujemy specjalistów, ale specjalistów do nowej gospodarki"
Szef resortu finansów pytany o to, czy zwolnienia będą dotyczyć przede wszystkim pracowników z uprawnieniami emerytalnymi, odpowiedział: "to by było najmniej bolesne (...) niż zwolnić młodą osobę, która żadnych innych świadczeń nie będzie miała". Zastrzegł jednak, że nie chce przesądzać, kto odejdzie.