Służba zdrowia otrzyma 5,3 proc. PKB w 2021 r.

Na służbę zdrowia pieniędzy nie zabraknie - zapewnił w piątek minister finansów Tadeusz Kościński. Zapowiedział, że na finansowanie tego sektora w przyszłym roku zostanie przeznaczone 5,3 proc. PKB.

Szef resortu finansów pytany w piątek w portalu money.pl o rekordowy deficyt, z jakim nasza gospodarka będzie musiała się zmierzyć w tym i przyszłym roku wskazał, że "najważniejsze, by ratować życie, miejsca pracy, przedsiębiorstwa.

"Dla mnie wtórne jest, jakie mamy wskaźniki zadłużenia"

powiedział.

Zaznaczył, że deficyt traktuje "jako dobrą inwestycję".

"Polska gospodarka będzie w przyszłym roku szybko się rozwijać (...); w ten sposób sfinansujemy deficyt, który musimy kreować"

zapewnił.


Minister podkreślił, że "na służbę zdrowia pieniędzy nie zabraknie". Zapowiedział, że na finansowanie tego sektora w przyszłym roku będzie przeznaczone 5,3 proc. PKB. 

"To będzie sektor, który będzie otrzymywał bardzo dużo nowych pieniędzy i w badania, i rozwój, i w usługi, itd."

wymienił.

Kościński chce, by gospodarka rosła poprzez konsumpcję, "dlatego w kieszeniach obywateli powinno zostawać jak najwięcej pieniędzy, żeby mogli kupować". Ocenił, że zwiększanie podatków w takiej sytuacji byłoby nielogiczne.

"Ważne jest także utrzymanie programów społecznych"

mówił.

Minister pytany o planowane zwolnienia w administracji publicznej ocenił, że "to jest absolutnie racjonalne". 

"Administracja to jest nic więcej niż korporacja, a MF to jest jedna z największych korporacji w Polsce".

przekonywał.

 Dodał, że każda korporacja w naszym kraju patrzy, gdzie może racjonalizować swoje koszty.

"KPRM na razie analizuje, jaka powinna być struktura administracji, jakie tam będą koszty i liczba pracowników"

mówił.

 Pytany o to, ile osób straci pracę, powiedział: "Z częścią pracowników niestety trzeba się rozstać z różnych powodów, a część trzeba zatrudnić".

 "Potrzebujemy specjalistów, ale specjalistów do nowej gospodarki"

dodał.

Szef resortu finansów pytany o to, czy zwolnienia będą dotyczyć przede wszystkim pracowników z uprawnieniami emerytalnymi, odpowiedział: "to by było najmniej bolesne (...) niż zwolnić młodą osobę, która żadnych innych świadczeń nie będzie miała". Zastrzegł jednak, że nie chce przesądzać, kto odejdzie.

Źródło

Skomentuj artykuł: