Spór o ministerstwo energii. Czy premier Morawiecki przekona związkowców?

Likwidacja ministerstwa energii budzi sprzeciw związkowców. Jednak większość ekspertów – i to nawet z branży górniczej – uważa, że ten ruch premiera Mateusza Morawieckiego jest słuszny i prowadzi w dobrą stronę.

Już wstępne doniesienia o możliwej zmianie struktury rządu i planach powołania Ministerstwa Skarbu Państwa, Krajowa Sekcja Górnictwa Węgla Kamiennego (KSGWK) NSZZ "Solidarność" oprotestowała. Wystosowała nawet pismo do premiera Mateusza Morawieckiego, domagając się pozostawienia nadzoru nad branżą górniczo-energetyczną Ministerstwu Energii. - W ocenie Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ "Solidarność" formuła, w której jeden resort, czyli Ministerstwo Energii, odpowiada za nadzór nad wszystkimi przedsiębiorstwami branży górniczej i energetycznej, jest najbardziej efektywnym sposobem zarządzania tym sektorem - napisali związkowcy z największej górniczej organizacji związkowej. Strona społeczna wskazała, że sektor górniczy i energetyka to swego rodzaju "system naczyń połączonych", gdzie kondycja jednych spółek jest mocno uzależniona od sytuacji pozostałych podmiotów. - Rozdrobnienie ośrodków decyzyjnych utrudnia szybką i kompleksową reakcję na problemy w poszczególnych spółkach i w całej branży górniczo-energetycznej. Również dialog społeczny w spółkach zarządzonych przez jeden resort wydaje się przebiegać w sposób bardziej harmonijny, niż w przypadku, gdy ośrodków nadzorujących i decyzyjnych jest więcej - oceniła KSGWK.

Pismo kończy fragment zawierający oczekiwania Sekcji wobec Ministerstwa Energii oraz deklaracja, że górnicza "Solidarność" nie zamierza wpływać na decyzje dotyczące obsady personalnej kierownictwa resortu. Na Śląsku mówi się jednak, że związkowcy chcieliby mieć chociaż „swojego” wiceministra, a przykład Grzegorza Tobiszowskiego – byłego wiceministra i pełnomocnika ds. restrukturyzacji górnictwa, a obecnie europosła PiS – pokazuje, że ludzie związani z regionem i branżą szybciej dogadują się ze związkami i potrafią łagodzić nawet nastroje strajkowe. Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności, wskazuje nawet, że nowa sytuacja może rodzić dla rządu bardzo duże problemy, bo współpraca górnictwa i energetyki nie była i nie jest łatwa. - Przez lata to energetyka zarabiała na górnictwie, a teraz najchętniej zostawiłaby naszą branżę – powiedział Hutek w wypowiedzi dla specjalistycznego portalu Nettg.pl. - Nie wiemy, kto będzie teraz wszystkie te kwestie i ewentualne konflikty rozwiązywał. Tym samym nie wiemy też, czy będzie w ogóle ktoś w nowym ministerstwie, którym kieruje Jacek Sasin, kto będzie odpowiadał za górnictwo. Jeśli nie będzie takiego konstytucyjnego ministra, to może dla rządu oznaczać już wkrótce bardzo duże problemy. Chociażby w kontekście rozmów płacowych w Polskiej Grupie Górniczej, które zaraz się rozpoczną - ostrzega.

Jednak Jerzy Markowski, były wiceminister przemysłu, handlu i gospodarki, jest zadowolony z nowego rozwiązania. - O ile znam ministra Jacka Sasina, to jest on kompetentny, jeśli chodzi o pragmatyzm urzędniczy i poradzi sobie z wyzwaniem – powiedział portalowi Nettg.pl.

 

- Ministerstwo Energii funkcjonowało 4 lata i w tym czasie nie urodziła się polityka energetyczna kraju. Ani ten resort, ani wcześniej rząd PO-PSL nie poradzili sobie z tym ważnym wyzwaniem. Za to zlikwidowano kolejne kopalnie: Makoszowy i Krupiński, co było dużym błędem

podkreślił Jerzy Markowski.

Jego zdaniem próbowano zajmować się bieżącym zarządzaniem, na którym się nie znano.

Przykładem, według związkowców, ale i wielu ekspertów górniczych, była sytuacja w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, gdzie konflikt pomiędzy Radą Nadzoczą i ministerstwem a byłym zarządem doprowadził do bardzo napiętej sytuacji. - Obecny model będzie przypominał zarządzanie wojskiem. Na czele będzie stał cywil, który dobierze sobie znających się na rzeczy generałów. Oby tylko nie byli to kaprale z legitymacjami partyjnymi, bo oni sami niczego mądrego nie wymyślą – zaznaczył Markowski. Jego zdaniem przy nowym rozwiązaniu zmniejszy się też wpływ związkowców na polityków zajmujących się energią i górnictwem. - Niestety bywało i tak, że na dyskusjach i łajaniu ministrów związkowcy próbowali budować swoją pozycję. Jeśli tylko minister Sasin otoczy się ludźmi kompetentnymi, to jestem spokojny o branżę. Także na czele resortu środowiska staje młody człowiek, pochodzący ze Śląska, prawnik z wykształcenia (Michał Woś – przy. red.). Jego poprzednik wydawał koncesje w tempie jedna na 900 dni. Jeśli nowy minister będzie tylko stosować się do obowiązującego prawa to jestem spokojny - podsumował Markowski.

Jednak kolejna centrala związkowa – tym razem Komisja Krajowa WZZ Sierpień 80 - w związku z planem likwidacji Ministerstwa Energii też wyraża swe zaniepokojenie. Tym razem związkowcom chodzi o konkretną spółkę – ich zdaniem rozproszenia kompetencji resortu energii pomiędzy różne inne ministerstwa jest niepokojące w kontekście sytuacji w Tauron Wydobycie. „Jak wynika z opublikowanych w ostatnich godzinach przez grupę Tauron Polska Energia danych finansowych, spółka Tauron Wydobycie (kopalnie: ZG Brzeszcze, ZG Janina, ZG Sobieski) za trzy kwartały br. osiągnęła stratę w wysokości 262 mln zł. Wobec tego, WZZ Sierpień 80 domaga się upublicznienia wyników audytu przeprowadzonego we wrześniu i w październiku br. w spółce Tauron Wydobycie” - czytamy w liście wystosowanym do premiera przez związkowców. Z takim wnioskiem S80 wystąpiła wprost do premiera Mateusza Morawieckiego o osobiste zajęcie się sprawą. Podkreśla też, że kopalnie należące do Tauronu Wydobycie mogą stanąć przed perspektywą likwidacji z powodu działań zarządu spółki. 

Źródło
Tagi

Skomentuj artykuł: