Cena gazu ziemnego w Europie została wczoraj ustalona na poziomie 175 euro za megawatogodzinę. Ceny energii elektrycznej również pobiły wszelkie rekordy.
Ceny gazu ziemnego biły nowe rekordy, ponieważ strajk na morskich odwiertach ropy i gazu w Norwegii doprowadził do zmniejszenia produkcji, powodując panikę na rynkach europejskich. Trzy platformy wiertnicze należące do norweskiego Equinor zostały tymczasowo zamknięte w poniedziałek wieczorem z powodu protestu pracowników. Ich związek ostrzegł, że strajk może potrwać kilka dni, podczas gdy Norweskie Stowarzyszenie Ropy i Gazu obawia się, że dzienny eksport gazu z kraju spadnie o 56 proc. od soboty.
Od wczoraj produkcja ropy i gazu została gwałtownie zmniejszona. Wydarzenia te pchnęły cenę gazu ziemnego w Europie na czteromiesięczny szczyt. Holenderski jednomiesięczny kontrakt futures, który wyznacza cenę hurtową na Starym Kontynencie, wspiął się wczoraj o 8 proc. do 175 euro za megawatogodzinę. Jest to cena pięciokrotnie wyższa niż w ubiegłym roku!
Wszelkie rekordy zostały pobite również w cenach energii elektrycznej w Europie, z powodu "wybuchowej" kombinacji wysokiej ceny gazu ziemnego i problemów w elektrowniach jądrowych we Francji.
Norweski kryzys
Tymczasem norweski związek zawodowy pracowników sektora naftowego Lederne przekazał wczoraj, że... rozszerza swój strajk na trzy kolejne platformy wiertnicze. Pracownicy domagają się podwyżki płac z powodu wysokiej inflacji.
Przypomnijmy, że Europa zwróciła się do Norwegii, drugiego największego dostawcy gazu w bloku, aby wypełnić lukę spowodowaną "zamrożeniem" przepływu przez Rosję. W ostatnich latach Norwegia zaspokajała około 20-25 proc. zapotrzebowania na gaz w Europie i Wielkiej Brytanii, według Norwegian Petroleum.
Jednocześnie jest coraz mniej prawdopodobne, że Moskwa przywróci przepływy z gazociągu Nord Stream 1, który łączy Rosję z Niemcami, po planowanej przerwie konserwacyjnej, która rozpocznie się w przyszłym tygodniu i potrwa dziesięć dni.
W zeszłym miesiącu Gazprom zmniejszył przepływy przez rurociąg o 60 proc., powołując się na problemy techniczne, które nie mogą być szybko rozwiązane "ze względu na zachodnie sankcje".
Goldman Sachs podniósł swoją prognozę ceny holenderskiego gazu ziemnego, ponieważ nie widzi powrotu do przepływu przez Nord Stream 1. Teraz spodziewa się, że cena wyniesie 153 euro (wzrost z 104 euro) za megawatogodzinę w trzecim kwartale i 121 euro (ze 105) za megawatogodzinę w czwartym kwartale 2022 roku.
Niemcy w desperacji
Rozpaczliwe kroki podejmują Niemcy, które na własne życzenie uzależniły się od rosyjskiego gazu.
Niemiecki rząd pospiesznie uchwalił przepisy, które pozwolą mu na ratowanie zmagających się z problemami firm energetycznych, ponieważ ograniczenie dostaw gazu z Rosji uderza w branżę i zagraża całej gospodarce. Najpilniejszym przypadkiem jest Uniper SE, którego działalność zależy od taniego rosyjskiego gazu i który jako pierwszy otrzyma rządowe wsparcie. Uniper od tygodni traci około 30 mln euro dziennie, ponieważ Rosja ograniczyła dostawy rosyjskiego gazu do Niemiec przez gazociąg Nord Stream 1, a kontrakty terminowe na gaz gwałtownie wzrosły.
Niemieckie władze szacują, że spółka potrzebuje nawet 9 mld euro, czyli prawie dwa razy więcej, niż wynosi jej wartość rynkowa.
"Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby utrzymać podstawowe dostawy podczas nadchodzącej zimy i utrzymać funkcjonowanie rynków energii tak długo, jak to możliwe, pomimo wzrostu cen i ryzyka"
Nowe przepisy pozwalają państwu oferować pakiety ratunkowe, które obejmują objęcie akcji, a rząd rozważa bezpośredni udział państwa w zmagających się z problemami firmach energetycznych, aby zapobiec ewentualnemu załamaniu się dostaw gazu i przemysłu gazowego.
Podstawą prawną będzie tzw. ustawa o przyspieszeniu stabilizacji gospodarczej oraz fundusz stabilizacji gospodarczej.
Coraz częściej mówi się też, że - nie bacząc na protesty ekologów - w obliczu groźby racjonowania energii i przy dostawach rosyjskiego gazu zmniejszonych już o 60%, Niemcy powinny zwrócić się w stronę wielkich zapasów gazu w skałach łupkowych, które pozostają niewykorzystane w północno-zachodniej części ich terytorium, oprócz złóż wykrytych na Morzu Północnym. Razem mogłyby one zapewnić co najmniej jedną piątą rocznego zapotrzebowania krajowego przez dziesięciolecia.
Szacuje się, że można by w ten sposób wydobywać 20 000 milionów metrów sześciennych rocznie, czyli połowę rosyjskich dostaw przed inwazją na Ukrainę.