Jak inflacja i problemy z dostawami wpłyną na świąteczne zwyczaje zakupowe obywateli państw Europy i USA? Okazuje się, analizując przykłady kilku krajów, że przede wszystkim decydowano się na rozpoczęcie zakupów już w listopadzie. Wydatki - w porównaniu z rokiem ubiegłym - wzrosną na ogół nieznacznie, jednak zdecydowanie więcej wyniosą koszty związane z podróżami.
Tegoroczne święta Bożego Narodzenia w wielu krajach Europy i świata będą kolejnymi, które upłyną pod znakiem epidemii COVID-19, tym bardziej, że rządy części z nich wprowadzają drastyczne obostrzenia związane z możliwością rozprzestrzeniania się nowego wariantu koronawirusa – Omikron. Z drugiej jednak strony, na świątecznych przygotowaniach istotnie odbija się rosnącą w wielu państwach inflacja, wywołana kilkoma czynnikami, w tym wychodzeniem z pierwszej fali pandemicznego kryzysu przy wciąż ograniczonych łańcuchach dostaw i rosnącymi cenami energii elektrycznej i gazu. Już jesienią 2021 r. media i eksperci w Europie szacowali, że tegoroczne święta będą najdroższe od lat.
Jak wynika z danych Europejskiego Banku Centralnego, inflacja w listopadzie 2021 r. w strefie Euro wyniosła 4,9 proc., przy celu inflacyjnym założonym na 2 proc. EBC jednak pozostaje na stanowisku, że aktualny „umiarkowany wzrost inflacji jest przejściowy”. W poszczególnych krajach Europy wskaźniki inflacji są mocno zróżnicowane. We Francji wynosi on 3,4 proc., w Hiszpanii 5,6, w Niemczech 6,0, w Polsce 7,4, a na Litwie - 9,3 proc. W całej Europie, największe wzrosty zaliczyły – według danych ECB – właśnie koszty energii (gazowej i elektrycznej) oraz transportu (w związku z cenami paliw).
W innych rozwiniętych gospodarkach również widoczny jest wzrost inflacji – w Wielkiej Brytanii wyniosła ona w listopadzie 2021 5,1 proc., a w USA – 6,8 proc. Są to najwyższe wskaźniki od lat.
Rosnąca inflacja, i co za tym idzie – rosnące ceny powinny mieć przełożenie na zachowania konsumpcyjne w okresie przedświątecznym, w którym zazwyczaj wydajemy większą niż zazwyczaj sumę gotówki.
Wielka Brytania
W Wielkiej Brytanii handlowcy już w listopadzie zaczęli podnosić ceny, a ich wzrost nabrał najszybszego tempa od 1990 r. Wcześniejsze podwyżki związane był również z wcześniejszym niż zazwyczaj rozpoczęciem świątecznych zakupów. Brytyjczyków do odwiedzania sklepów już w listopadzie i robienia zapasów na okres Bożego Narodzenia zmotywowały obawy przed niedoborami towaru, z którym to problemem Wyspy w ostatnich miesiącach muszą liczyć się całkiem poważnie.
Są też zachęcające oznaki, że wysiłki detalistów, aby uniknąć świątecznych rozczarowań, mogą się opłacać, a poziom zapasów postrzegany jest jako odpowiedni po raz pierwszy od siedmiu miesięcy – mówił pod koniec listopada w rozmowie z „Guardianem” Ben Jones z organizacji CBI.
Jak wynika z sondażu przeprowadzonego dla ONS, na początku grudnia, wcześniej niż zazwyczaj Brytyjczycy zaopatrywali się przede wszystkim w jedzenie, ale także zabawki dla dzieci oraz w odzież, obuwie i inne akcesoria. W tym samym badaniu jednak tylko 25 proc. ankietowanych stwierdziło, że kupiło lub zamówiło już produkty na święta, które zazwyczaj kupowali w późniejszym czasie.
Z badania opublikowanego na stronach yougov.co.uk wynika, że przeciętny Brytyjczyk przeznaczy na święta ok. 1100 funtów, czyli o ponad 200 więcej niż w 2020 r. Nieco mniej planują - w porównaniu z rokiem ubiegłym - wydać na prezenty, a więcej na pobyty w hotelach i podróże. Jak wynika z badania, spora wartość świątecznych wydatków przełoży się na pogorszenie się sytuacji finansowych części osób. Wśród ankietowanych w trudnej sytuacji finansowej, blisko 40 proc. jest zdania, że okres świąteczny pogłębi ich długi.
Więcej Brytyjczyków niż w 2020 r., bo 37 proc. jest zdania, że prawdopodobnie wyda na święta więcej pieniędzy niż powinni. Co czwarty badany jest również zdania, że o ile na co dzień jest ostrożny w wydatkach, o tyle w święta wydaje pieniądze, na co tylko chce.
Niemcy
W Niemczech handlarze detaliczni raczej nie są specjalnie zadowoleni z okresu przedświątecznego, w głównej mierze w związku z ograniczeniami sanitarnymi nałożonymi w związku z kolejną falą epidemii COVID-19. Nie pomaga także rosnąca inflacja, ograniczająca zdolności nabywcze konsumentów. Co więcej, część miast zrezygnowała z organizacji tradycyjnych jarmarków bożonarodzeniowych, przede wszystkim z uwagi na zagrożenie epidemiczne.
Jak wynika z badań GfK, Niemcy w tym roku wydadzą w porównaniu z 2020 mniej pieniędzy na prezenty i będzie to średnio kwota ok. 325 euro. Co jest powodem cięć? Jako podstawową przyczynę, badani wskazywali wzrost kosztów utrzymania, szczególnie ci z mniej zamożnych rodzin. Podobnie jak w Wielkiej Brytanii, spora część konsumentów wolało dokonać zakupu prezentów z wyprzedzeniem, by nie zostać negatywnie zaskoczonym przez możliwe ograniczenie dostaw. Na prezentach nie zamierzają jednak oszczędzać lepiej sytuowani Niemcy, którzy na tegoroczne podarki przeznaczą średnio ok. 520 euro.
USA
W USA jeszcze w październiku pomimo obaw o wzrost cen, panowało wśród części handlowców przekonanie, że inflacja nie rzutować będzie zbyt mocno na zakupowe plany Amerykanów.
Listopad przyniósł jednak wzrost cen najwyższy od blisko 40 lat. Podobnie jak w innych krajach, inflację mocniej odczuwają osoby zarabiające mniej i dysponujące istotnie ograniczonym budżetem.
Jak podaje CNN, powołując się na badanie Deloitte, świąteczne wydatki wyniosą w 2021 r. ok. 1460 USD na gospodarstwo domowe, czyli o ok. 5 proc. więcej niż rok wcześniej. Badanie pokazało jednak duże rozwarstwienie uzależnione od dochodów - gospodarstwa o wyższych dochodach mają w planach ponad pięciokrotnie wyższe wydatki na święta niż gospodarstwa o dochodach niższych.
Z analizy Deloitte wynika, że większy odsetek osób (68 proc.) niż w 2020 r. planowało rozpoczęcie świątecznym zakupów przed świętem dziękczynienia. Okazało się to strategią prawdopodobnie słuszną, gdyż jak wynika z badania przeprowadzonego w ubiegłym tygodniu, na które powołuje się CNBC, blisko połowa Amerykanów skarży się, że nie może znaleźć w sklepach towarów, które chciała kupić.
Polska
Jak na tym tle wypadają Polacy? Z badania Deloitte przeprowadzonego w naszym kraju wynika, że Polacy wydadzą na święta przeciętnie 2129 zł, czyli ok. 200 złotych więcej niż w 2020 r. Zdecydowanie więcej niż w roku ubiegłym wydamy na podróże, a także na żywność i napoje. Budżet prezentowy zwiększy się nieznacznie i wyniesie w 2021 r. ok. 546 złotych. Naszych bliskich, według badania Deloitte, najczęściej obdarujemy kosmetykami, perfumami, grami i zabawkami oraz książkami.
Podobnie jak w innych krajach, choć Polska nie boryka się istotnie z problemem ograniczonych dostaw, Polacy ruszyli na zakupy wcześniej niż zazwyczaj. Co czwarty Polak planował zakupy w listopadzie, co oznacza, że odsetek "zapobiegliwych" wzrósł w porównaniu z 2020 r. dwukrotnie.