Świątkowska: W tej kadencji Rada Polityki Pieniężnej stóp nie podwyższy

Na ewentualne obniżki cen ropy - po stronie popytowej - będą miały wpływ nastroje na rynkach związane z ewentualnym pojawieniem się kolejnej fali pandemii i jej wpływu na rozmiary wzrostu gospodarczego i kształtowania się popytu. Te wahające się nastroje rynkowe, spowodowały zresztą w ostatnich dwóch dniach niewielkie spadki cen ropy, ale tego specjalnie na stacjach paliwowych nie było widać. Z Aleksandrą Świątkowską, ekonomistką Banku Ochrony Środowiska SA, rozmawia Maciej Pawlak.

Większość członków Rady Polityki Pieniężnej na jej posiedzeniu miesiąc temu uznała, że ewentualne podwyższanie stóp procentowych mogłoby zahamować wzrost gospodarczy, mimo ryzyka, że nie zmniejszyłaby się inflacja. Czy BOŚ Bank przewiduje dalsze utrzymywanie się obecnych, niemal zerowych stóp?
Ewidentnie większość członków RPP bieżącej kadencji prezentuje niechęć do wprowadzania podwyżek stóp. A podczas ostatniej konferencji prezes NBP Adam Glapiński dość wyraźnie nakreślił warunki takiego kroku. M.in. musiałoby dojść do znaczącego ograniczenia ryzyk związanych z ewentualną kolejną falą pandemii. A więc do upewnienia się, że nie doprowadzi ona do jakiegoś poważnego zahamowania gospodarki. A także do wzrostu inflacji z powodu czynników popytowych. Można by na ten temat dyskutować, ale w ocenie RPP obecna inflacja ma charakter podażowy, na co RPP nie ma wpływu. Na ewentualną decyzję RPP o zwiększeniu stóp miałaby także sytuacja na rynku pracy - „inflacja musiałaby być wiedziona szybkim wzrostem popytu przy mocnym rynku pracy” - mówił szef NBP. 

A jakie są prognozy BOŚ Banku co do wysokości stóp w kolejnych miesiącach?
Uważamy, że w tej kadencji Rada Polityki Pieniężnej stóp nie podwyższy. Aczkolwiek retoryka prezentowana przez Radę brzmi jednoznacznie „nie-podwyżkowo”. Jednak widać, że troszkę się to zmieniło. Prezes Glapiński nie mówi już jednoznacznie, że do podwyżek może dojść w takim czy innym kwartale. W czerwcu, na posiedzeniu RPP, pojawił się co prawda wniosek o podwyżkę stóp. Jednak takie posunięcie byłoby uzależnione od czynników makroekonomicznych. Zatem nasz bank podtrzymuje swoją dotychczasową prognozę, że przed upływem kadencji RPP w przyszłym roku do podwyżek stóp nie dojdzie. Z tym, że ryzyko wcześniejszej podwyżki jednak istnieje. I dziś jest ono nieco wyższe niż można było przypuszczać wcześniej. 

Pojawiły się dane, z których wynika, że spadek udziału turystyki w PKB Polski z 6,2% w 2019 r. do ok. 4% w 2020 r. (na całym świecie, wg danych ONZ, straty turystyki w 2020 r. wyniosły 4,8 bln dol.). Czy straty, jakie odniosła branża turystyczna w naszym kraju z powodu pandemii, będą do nadrobienia w jakiejś bliskiej perspektywie czasowej?
Myślę, że będą do nadrobienia. Bo jest to branża związana z rozwojem gospodarczym: czym jest on wyższy, tym spada w nim udział dóbr podstawowego użytku, a rośnie usług tego typu co np. turystyka. Jest to na pewno obszar, który może się rozwijać wraz ze słabnięciem pandemii. Rzecz jasna ciężko jest też oczekiwać, że Polska nagle stanie się jakąś oazą turystyki, bowiem kraje, które mają wysoki udział tej branży w swoich PKB, w dużej mierze bazują na turystyce przyjazdowej. Nie staniemy się więc drugą Hiszpanią czy Grecją. Natomiast odbicie w polskiej branży turystycznej może się zacząć dopiero po jakimś „mocniejszym” zamknięciu pandemii. A więc, gdy jej ewentualne kolejne fale będą coraz słabsze. 

A w praktyce?
O ile możemy nie mieć ostrych lockdownów i nie dojdzie do wzrostu hospitalizacji związanych z COVID-19, to pierwszy czynnik, który doprowadza do paraliżu turystyki nawet przy niewielkim pogorszeniu sytuacji epidemicznej, jest ruch międzynarodowy. Planując wyjazdy zagraniczne trudno być pewnym, co będzie w chwili powrotu, jak bardzo zmienią się warunki epidemiczne, czy trzeba będzie odbywać obowiązkową kwarantannę. Jest więc to sektor wyjątkowo wrażliwy na wszelkie zmiany w takim czasie, jak obecnie. Wobec tego turystyka może się u nas dalej rozwijać, ale pod warunkiem, że faktycznie pandemia definitywnie się skończy. Czy tak się jednak stanie, tego obecnie nie sposób przewidzieć. 

Czy emisja tzw. zielonych obligacji samorządowych, jako sposób finansowania przez miasta - jak ostatnio przez Łódź - rozmaitych zielonych inwestycji ma u nas przyszłość?
Myślę, że tak. Jest to obecnie jeden z kluczowych tematów w skali europejskiej. Wątek realizacji takich inwestycji, jak i metody ich finansowania poprzez emisję obligacji z pomocą banków, będzie się z pewnością rozwijał.

W tym tygodniu okazało się, że ceny paliw na stacjach benzynowych nie spadają. Czy drogie paliwa będą nam towarzyszyły przez całe tegoroczne lato?
Wszystko zależy od cen ropy naftowej na światowych rynkach. Ostatnio okazuje się droższa niż to przewidywaliśmy w naszych prognozach. Widać, w kontekście wątku popytowo-podażowego, potencjał do lekkiej, niezbyt dużej korekty w dół cen ropy. Ale niezmiernie jest przy tym trudno pokusić się o precyzyjną prognozę. Trzeba tu wziąć pod uwagę m.in. decyzje państw OPEC, rezultatów prowadzonych negocjacji z Iranem itd. Wobec tego ciężko byłoby założyć, że na pewno jeszcze w czasie wakacji doszłoby do ewentualnej korekty cen w dół. Oczywiście jak najbardziej jest możliwy spadek cen, w naszej ocenie istnieje niewielki potencjał do spadku cen ropy, natomiast nie wiadomo, czy do tego dojdzie jeszcze w trakcie wakacji. Pamiętajmy, że faktycznie obecnie ceny paliw są relatywnie wysokie, ale także, że przecież w pierwszych miesiącach pandemii gwałtownie spadły. Powinniśmy więc sytuację cenową odnosić bardziej do 2019 r. A w porównaniu z tym rokiem widać, że obecne ceny nie są wcale o 30-40% wyższe. 

Co jeszcze może wpływać na kształtowanie się cen ropy naftowej?
Na ewentualne obniżki cen ropy - po stronie popytowej - będą miały wpływ nastroje na rynkach związane z ewentualnym pojawieniem się kolejnej fali pandemii i jej wpływu na rozmiary wzrostu gospodarczego i kształtowania się popytu. Te wahające się nastroje rynkowe, spowodowały zresztą w ostatnich dwóch dniach niewielkie spadki cen ropy, ale tego specjalnie na stacjach paliwowych nie było widać. A jednocześnie po stronie podaży mieliśmy z kolei do czynienia z brakiem decyzji państw OPEC o ewentualnym zwiększeniu wydobycia ropy naftowej. 

Jak Pani ocenia wpływ nasilających się w ostatnich dniach doniesień o ewentualnej czwartej fali pandemii na nastroje na rynkach? Jak to się może przełożyć na ewentualne korekty wcześniejszych szacunków wzrostu gospodarczego?
To jest być może kwestia semantyki. Jest to jednak także sytuacja, która nakazuje nieco ostrożniej niż dotąd podwyższać prognozy rozwojowe. Natomiast uważam, że to nie jest jeszcze moment, który nakazywałby je obniżać. Bo kluczowa dla rozwoju sytuacji nie jest nawet liczba zachorowań, ale osób hospitalizowanych. A o tym się dowiemy później. Na razie dane, napływające z Wlk. Brytanii nie są bardzo złe. Doszło tam do dużego wzrostu zachorowań, ale nie - hospitalizacji. Co zresztą sprawia, że kraj ten ostatecznie odblokowuje ostatnie obostrzenia pandemiczne od 19 lipca. Jednocześnie coraz więcej krajów, w tym w Europie i w USA, odnotowuje w ostatnim czasie wzrost gospodarczy. Bedzie to w pierwszej kolejności wpływało na odblokowanie międzynarodowego ruchu turystycznego. Najgorszy jest efekt oczekiwania na kolejną falę pandemii. 

To znaczy?
A więc tego, że co prawda może nie dojdzie do znaczącego wzrostu hospitalizacji w związku z zachorowaniami na koronawirusa, ale i tak może dojść do zmiany nastrojów, gdy być może już wszyscy zaczną się bać czwartej fali. Od wielu tygodni owe nasilające się doniesienia na ten temat stanowią pierwszy czynnik negatywny. Sprawiają, że eksperci powstrzymują się obecnie od ewentualnej korekty w górę szacunków dalszego wzrostu gospodarczego. I - co więcej - nakazuje to im bardzo uważne monitorowanie rozwoju sytuacji. Dochodzi do tego jeszcze m.in wątek skuteczności szczepionek, skoro do największego obecnie wzrostu zachorowań dochodzi w kraju z największym współczynnikiem wyszczepialności, czy ewentualności pojawienia się kolejnych mutacji COVID-19 - także w kontekście skuteczności w walce z nimi dotychczasowych szczepionek.
 

Źródło

Skomentuj artykuł: