Grozi nam nowy globalny kryzys, tym razem związany z brakiem ryżu - alarmuje "Economist", podsuwając możliwe rozwiązania w celu uniknięcia katastrofy. Jak poradzić sobie z rosnącym popytem, spadającą produkcją i problemami środowiskowymi?
Kryzys ryżowy może być kolejnym kryzysem żywnościowym, który tym razem uderzy szczególnie mocno w Azję, gdzie produkuje się i konsumuje 90 proc. światowego ryżu - ocenia "Economist". Globalny popyt gwałtownie rośnie, głównie w Afryce i Azji, a produkcja nie może za nim nadążyć. Oczekuje się, że w nadchodzących dekadach popyt na ryż gwałtownie wzrośnie: do 2050 r. w Azji będzie 5,3 mld ludzi, w porównaniu z 4,7 mld obecnie, a w Afryce 2,5 mld, w porównaniu z 1,4 mld. Przewiduje się, że wzrost ten doprowadzi do 30-procentowego wzrostu zapotrzebowania na ryż, zgodnie z badaniem opublikowanym w czasopiśmie "Nature Food". I tylko w najbogatszych krajach Azji, takich jak Japonia i Korea Południowa, chleb i makaron przełamują monopol ryżu na największym kontynencie świata.
Ponadto coraz trudniej jest znaleźć glebę, wodę (towar absolutnie niezbędny do uprawy ryżu) i siłę roboczą potrzebne do uprawy, a zagrożeniem dla produkcji ryżu są też zmiany klimatyczne. Badanie z 2004 r. wykazało, że wzrost minimalnych temperatur o 1°C prowadzi do 10-procentowego spadku plonów. Rosnący poziom mórz, skutek ocieplenia klimatu, już teraz skutkuje przenikaniem soli na nisko położone obszary delty rzeki Mekong, co ma negatywny wpływ na tamtejszą produkcję ryżu. Masowe powodzie w zeszłym roku w Pakistanie, czwartym co do wielkości eksporterze ryżu na świecie, zniszczyły szacunkowo 15 proc. jego zbiorów.
Nic dziwnego, że wzrost wydajności produkcji ryżu w Azji spowalnia. Według danych ONZ w ciągu ostatniej dekady wydajność upraw rosła średnio o 0,9 proc. rocznie, w porównaniu z około 1,3 proc. w poprzedniej dekadzie. Spadek był ostrzejszy w Azji Południowo-Wschodniej, gdzie wzrost zmniejszył się z 1,4 proc. do 0,4 proc. Indonezja i Filipiny już teraz importują dużo ryżu. Jeśli plony nie wzrosną, kraje te staną się coraz bardziej zależne od innych, aby wyżywić swoje 400 milionów ludzi - wynika z badania "Nature Food".
Ale ekolodzy alarmują, że ryż jest również sam winien globalnemu ociepleniu, i to w procencie równym transportowi lotniczemu. Nawadnianie pól ryżowych pozbawia bowiem leżącą pod nimi glebę tlenu. To zaś sprzyja rozwojowi bakterii emitujących metan. W konsekwencji produkcja ryżu odpowiada za 12 proc. całkowitej emisji metanu i 1,5 proc. całkowitej emisji gazów cieplarnianych, co jest porównywalne właśnie z sektorem lotniczym. Zdaniem klimatycznych aktywistów pola ryżowe w Wietnamie produkują znacznie więcej ekwiwalentu węgla niż transport w tym kraju. Już teraz ekofanatycy wysuwają żądania redukcji ilości upraw ryżu.
Jak uniknąć kryzysu ryżowego?
Przez lata produkcja nadążała za rosnącym popytem dzięki trwałym efektom tzw. zielonej rewolucji, która rozpoczęła się w latach 60. XX wieku. Aby poradzić sobie z niewystarczającymi plonami, naukowcy z Międzynarodowego Instytutu Badań Ryżu z siedzibą na Filipinach opracowali ir8 - odmianę, która rozkwitła dzięki zastosowaniu nawozów i systemów nawadniania. Wprowadzono ją w czasie, gdy Chiny wychodziły z klęski głodu, a Indie stały na skraju kolejnej, więc ir8 uratował wiele ludzkich istnień.
W miarę jak ir8 rozprzestrzeniał się w całej Azji, od Filipin po Pakistan, rosły plony ryżu. Większa wydajność sprawiła, że ryż stał się bardziej atrakcyjną uprawą, więc przeznaczono na niego więcej środków.
Teraz wspominany wyżej Instytut opracował nowe odmiany ryżu, które mogą powtórzyć część tego sukcesu.
Są one bardziej produktywne, odporne na klimat i wymagają mniej wody. Eksperymenty w całej Azji to potwierdziły. Narażeni na powodzie rolnicy z Bangladeszu, którzy uprawiali Sub1, odmianę ryżu odporną na powodzie, odnotowali o 6 proc. wyższe plony i o 55 proc. wyższe zyski, zgodnie z badaniem opublikowanym w czasopiśmie "Food Policy" w 2021 roku.
Jak wskazuje "Economist" - rządy muszą również zrobić znacznie więcej, aby zmniejszyć zależność ludzi od ryżu. Zwłaszcza że jego jakość odżywcza jest coraz bardziej wątpliwa. Zboże to ma bowiem wysoką zawartość glukozy, która przyczynia się do cukrzycy i otyłości, a także niską zawartość żelaza i cynku, dwóch ważnych składników odżywczych. W Azji Południowej wzrost zachorowań na cukrzycę i niedożywienie można przypisać właśnie nadmiernemu uzależnieniu od ryżu.
Podsumowując: pierwsza "rewolucja" związana z kryzysem ryżowym przed kilkudziesięciu laty zapobiegła azjatyckiej katastrofie - klęsce głodu. Dziś sytuacja może nie jest tak groźna, ale zaspokojenie rosnącego zapotrzebowania wydaje się trudniejsze niż w latach 60. Urbanizacja i trudne do uniknięcia dzielenie działek sprawia, że pola ryżowe stają się coraz mniejsze. Wyzwaniem jest też przyjęcie ulepszonych nasion i metod na dużą skalę. Wielu rolników nawet nie wie o ich istnieniu. Niektórzy mają awersję do wprowadzania innowacji. Ogólnokrajowe badanie rolników uprawiających ryż w Indiach w latach 2017-18 wykazało, że tylko 26 proc. stosowało odmiany ryżu opracowane po 2004 roku. Czy w najbliższych latach zmienią swoje podejście? Chyba będą musieli.