Tak oligarchowie ukrywają swoje jachty

Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę kraje Zachodu zaczęły opracowywać dodatkowe pakiety sankcji, które uderzyłyby w gospodarkę kraju-najeźdźcy., a także wpływowych oligarchów powiązanych z Kremlem. Gdy z Rosji wycofywano inwestycje i blokowano handel, zaczęto również zajmować należące do miliarderów nieruchomości i luksusowe jachty. Po serii głośnych akcji, oligarchowie zaczęli skrupulatnie ukrywać należące do nich kosztowne ruchomości.

Unia Europejska sankcje wobec Rosji zaczęła wprowadzać już po bezprawnej aneksji Krymu w roku 2014 i inne naruszenia terytorialnej integralności Ukrainy. Na kilka dni przed lutową inwazją, sankcje, polegające przede wszystkim na zamrożeniu aktywów i zakazie wjazdu do UE, obejmowały blisko 200 osób i ok. 50 podmiotów. Ponadto obowiązywały również sankcje dotyczące samej rosyjskiej gospodarki, wprowadzające m.in. zakaz eksportu do Rosji technologii wojskowych czy strategicznych technologii dla sektora energetycznego. Sankcje były jednak nie do końca przestrzegane przez część krajów europejskich, czego najlepszym przykładem może być Francja, realizująca kontrakty zbrojeniowe z Rosją i tłumacząca, że zostały one zawarte przed wprowadzeniem ograniczeń.

Od 24 lutego, od dnia agresji Rosji na Ukrainę, sankcje przybrały na sile. Zdecydowano w kolejnych krokach o objęciu ograniczeniami członków rosyjskiej Dumy, odcięciu Rosji od unijnych rynków finansowych, zamrożeniu aktywów Władimira Putina i Siergieja Ławrowa, następnie zamknięciu nieba nad UE dla rosyjskich samolotów, zakazie transakcji z bankiem centralnym Rosji i wykluczeniu części rosyjskich banków z systemu SWIFT. Na początku marca na listę sankcyjną wpisano kolejnych istotnych dla rosyjskiego systemu oligarchów i dygnitarzy (w połowie marca 2022 r. lista objętych sankcjami miała już ponad 860 nazwisk). W kwietniu znacząco ograniczono wymianę handlową, import węgla i zamknięto dla rosyjskich statków porty UE. Wiele analogicznych lub podobnych sankcji wprowadziły inne kraje, w tym Stany Zjednoczone, Kanada czy Japonia.

W efekcie zamrożono zgromadzone na Zachodzie rezerwy Banku Rosji, których wartość wynosi ponad 300 mld USD (to około połowy wartości wszystkich rezerw Federacji Rosyjskiej), a także – zajęto warte co najmniej kilkanaście miliardów euro aktywa oligarchów, przede wszystkim nieruchomości oraz drogie jachty. Szczególnie te ostatnie przyciągnęły dużą uwagę mediów. Superluksusowe łodzie należące do najbogatszych Rosjan, pływające często pod banderami egzotycznych, obcych państw, nie mogły pozostać niezauważone przez władze państw i turystów.

Jednym z pierwszych zajętych jachtów był należący do Aliszera Usmanowa gigantyczny „Dilbar”, który od kilku miesięcy znajdował się w stoczni remontowej w niemieckim Hamburgu. Wartość długiego na ponad 150 metrów jachtu szacowana jest na ok. 600 mln USD. Niedługo potem zajęte zostały cumujące we włoskich portach łodzie „Lady M”, należącą do Aleksieja Mordaszowa, oraz „Lena” Giennadija Timczenki.

Zatrzymano także dwa jachty należące do Igora Sieczina, szefa Rosnieftu. W Hiszpanii zajęta została mierząca ponad 135 metrów łódź „Crescent”, a we Francji – łódź „Amore Vero”. Hiszpańscy urzędnicy zajęli również jacht szefa Rosobroneksportu, Aleksandra Michejewa - „Anastasia” oraz łódź „Valerie”, należącą do innego krezusa przemysłu zbrojeniowego, szefa Rosteku, Siergieja Czemiezowa. 

Włoskie władze aresztowały z kolei jeszcze jednego giganta – ponad 140-metrowy jacht „A”, należący do Andrieja Mielniczenki, związanego z koncernami EuroChem i SUEK. Włosi mogą pochwalić się jeszcze jedną zdobyczą – jest nią mianowicie zatrzymana na początku maja w porcie w Carrarze „Szeherezada”, uznawana za jacht samego Władimira Putina. To „siostrzany” statek zatrzymanego w Hiszpanii jachtu „Crescent” - posiada dwa lądowiska dla śmigłowców, sześć pokładów, wielką jadalnię oraz spa.

Gdy tylko pojawiły się doniesienia o zajęciach jachtów, oligarchowie czym prędzej starali się wyprowadzić swoje jednostki w bezpieczne miejsce. Pierwszymi kierunkami były Malediwy, gdzie zacumował m.in. jacht Olega Deripaski „Clio”, „Titan” Aleksandra Abramowa, „Nirvana” Władimira Potanina czy „Ocean Victory” Wiktora Rasznikowa. W kwietniu nieoficjalnie przekazano, że władze Malediwów nie będą raczej zatrzymywać należących do Rosjan jednostek, przede wszystkim w obawie przed konsekwencjami ekonomicznymi dla tego niewielkiego, wyspiarskiego kraju. W dużej mierze gospodarka Malediwów oparta jest na turystyce i branżach pokrewnych, a Rosjanie nie szczędzili tam w przeszłości pieniędzy. Bezpiecznym kierunkiem dla części jachtów okazała się również Turcja.

Kolejnym działaniem podejmowanym przez oligarchów w celu ukrycia jachtów przed egzekutorami sankcji, jest wyłączenie systemów lokalizacyjnych AIS. System ten pozwala – w założeniu - na wymianę danych o aktualnym położeniu, zapobiegając kolizjom oraz ułatwiając identyfikację jednostek przez systemy brzegowe. Na wszystkich statkach o pojemności rejestrowej brutto 300,  poruszających się w żegludze międzynarodowej, jest obowiązek stosowania systemu AIS.

Według ustaleń „Observera” oraz „Guardiana”, w ten sposób „ukrywa” się co najmniej kilka statków należących do rosyjskich oligarchów, w tym wspomniane już „Ocean Victory” oraz „Clio”, a także „Galactica Super Nova” Wagita Alekparowa, „Alfa Nero” Andrieja Guriewa czy „My Sky” Igora Kesajewa.

Zatrzymanie jachtów nie jest związane jednak z ich całkowitą konfiskatą. Jest to bowiem problem, wokół którego od kilku tygodni trwa w Europie i na świecie debata. Kwestia przejęcia rosyjskich aktywów, które pozwoliłyby na odbudowę Ukrainy, wymaga jednak określonych regulacji prawnych i ich efektywnej egzekucji. Opinia międzynarodowa szuka skutecznych rozwiązań, które umożliwiłyby te przejęcia, jednak wciąż brakuje w tej kwestii wiążących ustaleń.

Skomentuj artykuł: