"Czy polskie państwo powinno na to pozwalać?". Problem pracy cudzoziemców rośnie [WYWIAD]
Pochodzący z Gruzji, Indii czy Kolumbii pracownicy, okazuje się, bardzo często zajmują się u nas na przykład przetwórstwem w rozmaitych chłodniach. A jednocześnie trudno znaleźć polskich pracowników do tak skrajnie trudnych warunków pracy. Bowiem z reguły oferowane są do takich stanowisk pracy płace na poziomie naszej płacy minimalnej. Nawet przy założeniu, że wszystko to odbywa się legalnie – nie sądzę, by ten kierunek się rozwijał. Przyznaję, że gdy usłyszałem o tych danych, że w dużej mierze tego typu nacje są sprowadzane do Polski tylko po to, by zapewnić miejsca pracy podmiotom zagranicznym, które stosują takie warunki płacy i pracy, sam mam poważne wątpliwości, czy polskie państwo powinno na to pozwalać - powiedział w rozmowie z Maciejem Pawlakiem dla portalu filarybiznesu.pl Zbigniew Kuźmiuk, poseł PiS, członek sejmowej Komisji Finansów Publicznych.
Maciej Pawlak: W I półroczu 2025 r., według danych GUS, w budownictwie mieszkaniowym zanotowano, w skali roku, spadki zarówno w zakresie mieszkań oddanych do użytkowania, jak i mieszkań, których budowę rozpoczęto oraz na których budowę wydano pozwolenia. W I półroczu 2025 r. oddano do użytkowania 92,1 tys. mieszkań - o 3,5 tys. mniej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto oraz mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia, zmniejszyła się w skali roku odpowiednio o 9,5% i o 15,2%. Czy jest tak z powodu zbyt dużej podaży wybudowanych i niesprzedanych mieszkań na rynku czy też zbyt niskiego popytu na nie z powodu zbyt wysokich cen, a może w grę wchodzą jeszcze inne przyczyny?
Zbigniew Kuźmiuk: Ustały wszystkie formy wspierania budownictwa mieszkaniowego przez państwo. Nie widać niczego na horyzoncie, co mogłoby zmienić tę sytuację. W grę poza tym wchodzą tu dochody społeczeństwa, które w ostatnich miesiącach jakoś nie eksplodowały. Można powiedzieć, że realnie dochody spadają. I to mimo tego, że inflacja się obniża. Tymczasem średni wzrost wynagrodzeń stał się jednocyfrowy. Zatem realnie dochody rosną wolniej niż rosły jeszcze do niedawna. Ponadto ceny nowych mieszkań deweloperskich, które na tym rynku przeważają, zostały wywindowane do niebotycznych rozmiarów. Wprawdzie ostatnio doszło do jakiegoś, minimalnego spadku tych cen, ale nie był to spadek, który mógłby powodować jakiś gwałtowny wzrost popytu na te mieszkania. Głównie jednak, jak sądzę, w grę wchodzi wspomniany brak wsparcia kredytowego ze strony państwa. I to powoduje, że realny popyt na te mieszkania się zmniejszył.
Od kiedy budownictwo mieszkaniowe mogłoby zacząć przynosić lepsze wyniki?
Były spore oczekiwania na przedłużenie obowiązywania systemu „Kredytu 0%”, który znajdował się w ofercie Platformy Obywatelskiej. Ale, jak widać, nic kompletnie z tego nie wyszło. Słyszymy co prawda o jakichś formach wsparcia szeroko rozumianego budownictwa społecznego, ale idzie to wciąż jak po grudzie – nie ma tu specjalnie dobrej perspektywy. Bo przecież wiadomo, jaka jest sytuacja budżetowa: dosłownie dramatyczna. W związku z tym nie widzę nadziei na jakiekolwiek wsparcie państwa w staraniach o mieszkanie, zwłaszcza młodych rodzin, nie dysponujących zbyt wysokimi dochodami.
Na koniec marca 2025 r. pracę w Polsce wykonywało 1067,0 tys. cudzoziemców, tj. o 5,5% więcej niż w marcu 2024 r. W porównaniu do poprzedniego miesiąca ich liczba zwiększyła się o 0,9%. Najliczniejszą grupą obcokrajowców wykonujących pracę w Polsce byli obywatele Ukrainy. Według stanu na 31 marca 2025 r. było ich 714,9 tys., Ukraińcy stanowili 67,0% ogólnej liczby cudzoziemców wykonujących pracę w Polsce (jeszcze w 2018 r. 73,8%). Ich udział zmniejszył się względem marca 2024 r. o 1,2 punktu proc. Jednak, według danych ZUS, pozostałymi pracownikami o największej liczebności na naszym rynku pracy są obywatele krajów spoza UE, tj. Białorusini (134,9 tys.), Gruzini (25,7 tys.), Hindusi (22,7 tys.) i Kolumbijczycy (15,2 tys.). Czy w kolejnych miesiącach można się spodziewać większego napływu legalnych pracowników spoza Unii Europejskiej?
Nie sądzę. Polityka wizowa związana z zatrudnianiem cudzoziemców uległa wyraźnemu przyhamowaniu. Co więcej, jak można wnioskować ze struktury legalnych przyjazdów obcokrajowców do naszego kraju, wymienione narodowości – po Ukraińcach i Białorusinach, są to - okazuje się - bardzo często pracownicy, zajmujący się na przykład przetwórstwem w rozmaitych chłodniach. A jednocześnie trudno znaleźć polskich pracowników do tak skrajnie trudnych warunków pracy. Bowiem z reguły oferowane są do takich stanowisk pracy płace na poziomie naszej płacy minimalnej. Nawet przy założeniu, że wszystko to odbywa się legalnie – nie sądzę, by ten kierunek się rozwijał. Przyznaję, że gdy usłyszałem o tych danych, że w dużej mierze takie nacje są sprowadzane do Polski tylko po to, by zapewnić miejsca pracy podmiotom zagranicznym, które stosują kiepskie warunki płacy i pracy, sam mam poważne wątpliwości, czy polskie państwo powinno na to pozwalać. Z reguły w poprzednich latach cudzoziemcy pracowali u nas w rolnictwie czy budownictwie – do tego jesteśmy przyzwyczajeni. A obecnie, jak się okazuje, zapotrzebowanie na pracowników z dalekich krajów, zgłaszają najczęściej funkcjonujące w Polsce podmioty zagraniczne, które stosują wobec zatrudnionych u siebie płace na poziomie minimalnym, a jednocześnie wymagające od tych ludzi nierzadko katorżniczej pracy. Są oni bardzo często zatrudniani w rozmaitych rzeźniach, przetwórniach, nie będących firmami polskimi, ale spółkami z kapitałem zagranicznym. Wobec tego moim zdaniem pozwolenia ze strony władz na taką działalność powinny zostać ograniczone.
Cena złota wzrosła od początku roku o około 39 proc. Według ekspertów Goldman Sachs wzrost ceny kruszcu do poziomu 3700 dolarów za uncję może nastąpić już wkrótce. Zarząd NBP podjął decyzję o zwiększeniu udziału złota do 30 proc. oficjalnych aktywów rezerwowych. Czy złoto będzie dalej drożało i dlaczego?
Wzrost cen tego kruszcu bierze się z ogólnej niepewności sytuacji na świecie. A jeżeli niepewność wciąż rośnie, to ludzie uciekają do rzeczy, które są na tym świecie najpewniejsze, a jednym z nich – jeśli chodzi o lokaty - jest złoto. W tym przypadku okazuje się, że prezes Narodowego Banku Polskiego, prof. Adam Glapiński, już kilka lat temu, przyjął wraz z zarządem NBP, właściwą strategię. Najpierw ustanowił poziom 20 proc. złota w całych oficjalnych aktywach rezerwowych NBP, a ostatnio ogłosił wzrost tego poziomu złota do 30 proc. A z tego co pamiętam wartość złota, w ilości 515 ton, posiadana przez NBP obecnie przekracza 200 mld zł. A więc nastąpiło duże zwiększenie tej wartości
Jaka może być cena złota na koniec obecnego roku?
Trudno mi powiedzieć, jak to będzie, czy przekroczy granicę 3700 dol. za uncję, która jeszcze niedawno wydawała się absurdalna. Ale – powtórzę - nie ulega wątpliwości, że im bardziej rośnie niepewność na świecie, tym szybciej wzrastają ceny złota. Zresztą nie tylko złota – także srebra, choć złoto pozostaje rzecz jasna wiodącym aktywem. A tymczasem, oprócz wojny Rosji na Ukrainie, Chińczycy szykują się do zajęcia Tajwanu, sytuacja na Bliskim Wschodzie także pozostaje napięta.
W sierpniu inflacja spadła do 2,8%, ale żywność i napoje bezalkoholowe zdrożały rok do roku o 4,8%. Podobnie wyglądało to w poprzednich miesiącach. Dlaczego ceny w sklepach wciąż przewyższają poziom bieżącej inflacji?
GUS-owski wskaźnik inflacji zależy od tzw. koszyka inflacyjnego – procentowej zawartości w nim poszczególnych towarów i usług, których ceny wlicza się do ostatecznie ustalanego poziomu inflacji w danym okresie. A ponieważ wcześniejszy koszyk nie był dla rządzących wygodny z określonych powodów, to jego zawartość zmieniono w lutym br. – dotyczyło to kluczowych składników tego koszyka: żywności i napojów bezalkoholowych oraz wydatków na utrzymanie mieszkań, w tym cen nośników energii obciążających gospodarstwa mieszkaniowe. Zmniejszono o łącznie kilka punktów procentowych udział tych składników w owym koszyku. I w związku z tym oficjalny wskaźnik inflacji został w ten sposób obniżony o pół punktu procentowego – to sporo. Jednak nawet mimo takiej manipulacji żywność i tak drożeje, podobnie jak drożeją nośniki energii. I tak to pewnie pozostanie. Być może sama inflacja – ze względu na tę manipulację - będzie trochę niższa, natomiast rzeczywistości w taki manipulacyjny sposób zmienić się nie da.