Trzymasz kasę w banku? Obyś nie musiał płacić za „przechowanie” gotówki

„Ujemne oprocentowanie” – to termin, który od niedawna rozpala dyskusję zarówno wśród ekonomistów, jak i drobnych ciułaczy. Skąd poruszenie? Oczywiście, z powodu skutków kryzysu wywołanego koronawirusem i spekulacji, że przeciętny Kowalski może dodatkowo płacić za lokowanie pieniędzy w banku. Czy taki plan jest realny? Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie pozostawił na nim suchej nitki. Podobnego zdania jest szef Komisji Nadzoru Finansowego.

„Pewne jak w banku” – to powiedzonko do dziś jest bardzo popularne wśród Polaków, ale coraz częściej wypowiadane z ironią, bo sytuacja gospodarcza i kryzys wywołany pandemią koronawirusa dotknął także systemu bankowego. Oprocentowanie lokat, które kiedyś były pewną inwestycją, jest na tak dramatycznie niskim poziomie, że stały się praktycznie nieopłacalne. Nakładają się na to niskie stopy procentowe i jest spory problem. Na tyle poważny, że pojawiły się spekulacje, iż banki rozważają wprowadzenie „ujemnego oprocentowania”. W dużym uproszczeniu – nie zarobimy lokując pieniądze w banku, a być może będziemy musieli – z powodu wzrostu kosztów prowadzenia rachunków - dopłacić, jeśli tak wykorzystamy oszczędności. 

A te są spore. Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, iż na koniec 2020 roku wartość depozytów bankowych gospodarstw domowych przekroczyła bilion złotych!

Nic więc dziwnego w ożywionej debacie, która wybuchła po pojawieniu się plotek o ewentualnym wprowadzeniu „ujemnego oprocentowania”. Sporo w niej emocji. Wyniki przeprowadzonego przez UCE RESEARCH i SYNO Poland badania musiały dać do myślenia autorom pomysłu. Zdecydowana większość Polaków zadeklarowała, że po wprowadzeniu dodatkowych opłat podjęłaby decyzję o wycofaniu oszczędności z banków.

„Klienci nie chcieliby bowiem dopłacać do tego, że ich środki leżą na koncie. 45,4% z tych osób jest o tym absolutnie przekonanych, a 28,5% raczej ku temu by się skłaniało” – czytamy w informacji przygotowanej przez serwis MondayNews.

Niespełna 13% badanych deklaruje, że skłonna byłaby pozostawić pieniądze w bankach nawet w przypadku „ujemnego oprocentowania”, ale tylko 2% z tego grona jest tego całkowicie pewna. 

Znany ekonomista Marek Zuber twierdzi, że właśnie ci ostatni wykazaliby się największą racjonalnością. Z bardzo prozaicznego powodu. 

- Prawdopodobnie wiedzą o tym, że już dopłacają do swoich kont, ponosząc coraz wyższe koszty prowadzenia rachunków

tłumaczy Zuber.

Problem jednak jest poważny. Chodzi bowiem o coś więcej niż tylko gotówka. To także zaufanie do sektora bankowego i irytująca maniera zrzucania wszelkich kosztów na klientów. O tym, że podobnych spekulacji nie można bagatelizować najlepiej świadczy wystąpienie prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta Tomasza Chróstnego, który zwrócił się do 23 banków i zażądał wyjaśnień, czy i jakie działania prowadzą w tej sprawie. Całość wystąpienia była bardzo stanowcza. 

- Wprowadzenie ujemnego oprocentowania depozytów uderzy w konsumentów, powodując jednocześnie szereg ryzyk o charakterze makroekonomicznym. Nie można karać konsumentów za oszczędzanie. Tego typu zakusy ze strony niektórych banków i ich organizacji branżowej z pewnością podważą i tak już nadwyrężone zaufanie społeczeństwa do systemu bankowego. Oszczędności konsumentów narażone są na uszczuplenie siły nabywczej z powodu zerowego oprocentowania depozytów, rosnących opłat i prowizji bankowych czy wyższej niż w ostatnich latach inflacji. Wprowadzenie ujemnego oprocentowania depozytów przez banki byłoby jednak nieporównywalnie potężniejszym ciosem wymierzonym w oszczędności konsumentów

podkreślał T. Chróstny. 

Prezes UOKiK wskazuje też na inne konsekwencje. Chociażby poszukiwanie przez konsumentów alternatywnych, ale ryzykownych sposobów lokowania gotówki. Poza tym wycofanie jej z kont bankowych spowodowałoby trzymanie pieniędzy w domach, a to niosłoby ryzyko kradzieży, włamań i oszustw. 

Komunikat o wystąpieniu prezesa UOKiK zakończono jednoznaczną puentą: 

- Wprowadzanie ujemnego oprocentowania lokat byłoby zarówno bezpodstawne prawnie, jak i szkodliwe dla całego rynku finansowego i gospodarki.

Dotychczas wszelkie informacje o „ujemnym oprocentowaniu” opierały się głównie na spekulacjach. Po wystąpieniu prezesa UOKiK, a także jednoznacznych wynikach badania opinii społecznej, ten plan zostanie porzucony? Niektórzy eksperci od początku „awantury” zakładali, że jest on nierealny. 

We wspomnianej informacji MondayNews wypowiedział się analityk rynków finansowych Piotr Kuczyński:

- Żaden bank nie zastosuje ujemnego oprocentowania. Po pierwsze, jego klienci uciekliby do konkurencji. Po drugie, UOKiK wypowiedział się, że byłoby to niedopuszczalne. Po trzecie, banki uzyskują już taki efekt, podnosząc koszty prowadzenia bieżących rachunków.  

To nie koniec negatywnych ocen. Wypowiedział się również Jacek Jastrzębski, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego. W tekście opublikowanym na łamach „Dziennika Gazeta Prawna” stwierdził: 

„W opinii nadzoru finansowego natura świadczenia ubocznego w postaci odsetek sprzeciwia się ustaleniu ich wartości na poziomie ujemnym, ponieważ prowadziłoby to do paradoksalnej sytuacji, w której podmiot udostępniający drugiemu kapitał płaciłby wynagrodzenie podmiotowi uzyskującemu możliwość korzystania z cudzego kapitału”.

Znany amerykański komik Bob Hope zażartował kiedyś, że „bank to jedyne miejsce, gdzie ci pożyczą pieniądze, jeśli zdołasz udowodnić, że ich nie potrzebujesz”. Oby się nie okazało, że za pożyczanie pieniędzy bankom trzeba jeszcze zapłacić. 

Źródło

Skomentuj artykuł: