Turecki system bankowy zagrożony. Wszystko przez pomysły Erdogana

Banki w Turcji znalazły się na krawędzi przez ich wymuszoną, dużą ekspozycją na turecki dług.

Tureckie banki, postrzegane do niedawna jako mocny filar tureckiej gospodarki, są zagrożone z powodu ich przymusowej, dużej ekspozycji na turecki dług, co jest osobistym pomysłem Recepa Tayyipa Erdoğana. Podczas poniedziałkowego spotkania z ministrem finansów Nuredinem Nebatim szefowie największych tureckich banków bili na alarm w sprawie skutków polityki rządu dla sektora bankowego. Zaprotestowali przeciwko wymyślonym przez Erdogana zasadom zmuszającym ich do posiadania dużych ilości tureckich obligacji rządowych i ostrzegli, że nagromadzenie tureckiego długu w ich bilansach stanowi długoterminowe ryzyko dla systemu bankowego.

Chodzi o serię nowych zasad i regulacji, które Bank Centralny Republiki Turcji nałożył na tureckie banki w ciągu tego roku, zmuszając je do kupowania tureckiego długu, aby ułatwić zaciąganie pożyczek rządowych, zmniejszyć koszty pożyczkowe kraju i wesprzeć jego walutę. Ostatnia z tych zasad została nałożona zaledwie w zeszłym tygodniu i wymaga od banków, aby utrzymywały mniej niż 50 proc. swoich depozytów w tureckich lirach, zwiększając o 7 proc. swoje pozycje w tureckich obligacjach. Ta zasada stworzyła sztuczny popyt na tureckie obligacje rządowe o wartości 88 mld lir tureckich, co stanowi równowartość 4,73 mld dolarów. 

Inne zasady zobowiązują banki do posiadania tureckiego długu jako zabezpieczenia. Te przymusowe zakupy tureckiego długu zdołały skurczyć rentowność 10-letnich tureckich obligacji rządowych o 1550 punktów bazowych do 10,5 proc., z rekordowego poziomu 26 proc. w tym roku. Krótko mówiąc, obniżyły tym samym koszt zaciągania pożyczek przez władze, który w przyszłorocznym budżecie ma według prognoz wynieść 4,47 bln lirów tureckich, równowartość 240 mld dolarów. Wszystkie te zasady są częścią ogólnej strategii rządu Erdogana, która ma na celu utrzymanie niskich kosztów pożyczek dla przedsiębiorstw i gospodarstw domowych, aby zapewnić popularność tureckiego prezydenta, zwłaszcza teraz, gdy kraj wchodzi w sezon wyborczy. I oczywiście zniechęcić do posiadania obcych walut oraz zamiany oszczędności gospodarstw domowych i firm na obce waluty, aby ograniczyć nieuniknione i trwające osuwanie się tureckiej waluty. Po poniedziałkowym spotkaniu, w którym uczestniczyli również urzędnicy z regulatora bankowego, ministerstwo finansów przekazało, że uczestnicy omówili kwestie dotyczące zgodności działań instytucji finansowych z oficjalną polityką oraz ich wkładu w gospodarkę. Raport Reutersa powołuje się na źródło bliskie spotkaniu i związanym z nim rozmowom, które wolało zachować anonimowość, według którego najważniejsi dyrektorzy banków "po raz pierwszy zaprotestowali." Dwa inne źródła, również anonimowe, wyraziły obawy o długoterminowe "ryzyko systemowe" stwarzane przez tę politykę. Jako przykład podano tu jeden z największych tureckich banków, Akbank, który ogłosił zyski netto za trzeci kwartał w wysokości 17,07 mld lir tureckich w porównaniu z 3,2 mld lir tureckich w analogicznym okresie ubiegłego roku. Biorąc jednak pod uwagę nadmierne zadłużenie w bilansach, bank uważa, że jest bardzo zagrożony, jeśli bank centralny zmieni kurs i zacznie podnosić stopy procentowe, idąc w ślady głównych banków centralnych na świecie.

W chwili obecnej Bank Centralny Republiki Turcji nie wydaje jednak takich dyspozycji, a od lipca obniżył stopy procentowe łącznie o 350 punktów bazowych i ograniczył je do 10,5%. Według wszelkich szacunków, prezes Sahap Kavtsioglu ma w przyszłym miesiącu ogłosić kolejną obniżkę stóp procentowych i ograniczyć koszt zaciągania kredytów do jednocyfrowego poziomu procentowego. I to w czasie, gdy inflacja w Turcji osiągnęła we wrześniu 83 proc. - dodajmy, według oficjalnych danych, które są często kwestionowane przez niezależnych ekonomistów.

Jeśli chodzi o turecką lirę, to w ciągu ostatniego roku straciła ona prawie 50 proc. wartości w stosunku do dolara. Deklarowana polityka Erdogana polega obecnie na swoistej "chinizacji" tureckiej gospodarki poprzez osłabienie waluty, co ma zwiększyć atrakcyjność tureckiego eksportu - ceną jest jednak niebotyczna inflacja i drastyczny spadek poziomu życia Turków.

Przypomnijmy, że w 2021 r. ekonomia Turcji odnotowała znaczny wzrost, ale nastąpił on częściowo właśnie po dewaluacji waluty napędzanej sztucznie zaniżonymi stopami procentowymi, które wpłynęły na stabilność cen.

Skomentuj artykuł: