Mikro i małe firmy mogą być jak „płotki” rzucone na pożarcie energetycznych „rekinów”. Według obecnych taryf państwowych spółek energetycznych przykładowa miesięczna faktura mikro czy małego biznesu może wzrosnąć z 4.000 do nawet 10.000 zł brutto - zauważa ekspert rynku energetycznego, inż. Łukasz Pająk.
Rząd przyjął w ubiegłym tygodniu projekt ustawy mającej chronić gospodarstwa domowe przed wzrostem rachunków za energię elektryczną. Do końca września 2025 r. ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych pozostaną na poziomie 500 zł za MWh.
Ustawą nie zostaną jednak objęte samorządy oraz małe i średnie przedsiębiorstwa.
Z uwagi na względną stabilizację na polskich i światowych rynkach energii elektrycznej podmioty z sektora JST, użyteczności publicznej i MŚP znajdują się w bezpieczniejszej sytuacji w porównaniu z odbiorcami w gospodarstwach domowych, dlatego nie będą objęte proponowanym wsparciem - napisano w uzasadnieniu projektu.
Apele do rządu
Samorządowcy zwrócili się w tej sprawie z apelem do Donalda Tuska.
To oznacza, że od 1 stycznia samorządy, instytucje wrażliwe, takie jak szkoły, domy kultury, szpitale, domy dziecka będą pozbawione wsparcia w zakresie zamrożenia cen energii - wskazał prezydent Stalowej Woli, Lucjusz Nadbereżny.
Uwagi w kwestii zakresu wsparcia zwracała także rzecznik MŚP, Agnieszka Majewska. Jej zdaniem, projekt przyjęto bez konsultacji społeczności.
Agnieszka Majewska zwraca też uwagę, że rezygnacja z działań osłonowych wobec sektora MŚP może pociągnąć za sobą wzrost cen towarów i usług, co pośrednio odbije się na kondycji gospodarstw domowych.
W środę Sejm ma zająć się projektem ustawy.
Ból głowy małych firm
Zdaniem eksperta rynku energetycznego, inż. Łukasza Pająka, uwolnienie cen dla biznesu uderzy w mikro i małe firmy.
- Mikro i małe firmy mogą być jak „płotki” rzucone na pożarcie energetycznych „rekinów”. Według obecnych taryf państwowych spółek energetycznych przykładowa miesięczna faktura mikro czy małego biznesu może wzrosnąć z 4.000 do nawet 10.000 zł brutto! Wygeneruje to miliardowe zyski kontrolowanym przez Skarb Państwa spółkom energetycznym, a jednocześnie doprowadzi do likwidacji mikro i małego biznesu w skali dotychczas niespotykanej
- wskazuje Pająk.
Zwraca uwagę, że duże i średnie firmy w zakresie umów z dostawcami energii współpracują z ekspertami rynku, co często przekłada się na możliwość korzystania z cen rynkowych, niższych niż taryfowe, szczególnie, że to właśnie o tych klientów zabiegają spółki energetyczne.
W przypadku mikro i małych firm sytuacja jest bardziej skomplikowana. Zazwyczaj za umowy odpowiadają sami właściciele, którzy nie mają czasu, doradców lub obawiają się dokonywać jakichkolwiek zmian. Złożoność rynku energetycznego, jego mechanizmy, obawa przed trafieniem na spółkę energetyczną posiadającą niekorzystne zapisy umów, determinuje rynkowe przywiązanie do tzw. sprzedawców z urzędu, czyli zazwyczaj państwowych spółek energetycznych - dodaje Łukasz Pająk.
Jego zdaniem, przedstawiciele małych i mikrofirm powinni aktywnie apelować o wsparcie i uwzględnienie ich sytuacji w procedowanej ustawy.