Czy zwierzę jest rzeczą? W przestrzeni publicznej od dawna toczy się dyskusja m.in. o tym, czy zwierzęta umierają, zdychają czy też odchodzą. Jakie z tej dyskusji wyłaniają się prawne refleksje? - pyta Robert Nogacki, radca prawny, partner zarządzający, Kancelaria Prawna Skarbiec.
Dobro zwierząt
W jednym z wywiadów w lipcu 2024 r. prof. Bralczyk powiedział, że psy nie umierają a zdychają, podobnie jak niestosowne jest mówienie o adopcji zwierząt, bo to terminy zarezerwowane dla istot ludzkich. Dyskusja na temat statusu zwierząt ma interesujący aspekt prawny. Zgodnie z obowiązującymi w Polsce regulacjami, zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Jak wskazuje się w orzecznictwie sądowym, z przepisów wynika, że każde zwierzę ma prawo oczekiwać od ludzi należnego zrozumienia, traktowania zgodnego z normami obyczajowymi, a nawet szacunku. Wszelkie środki prawne podejmowane w stosunku do zwierząt powinny mieć na względzie ich dobro, a przede wszystkim prawo do istnienia [tak: wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z dnia 27 maja 2020 r., sygn. VIII SA/Wa 108/20].
Czy na gruncie prawa zwierzę to rzecz?
Choć polski ustawodawca nie ustanowił definicji legalnej „zwierzęcia”, to zgodnie z art. 1 ust. 1 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt, jest nim istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, i niebędąca rzeczą. Z drugiej jednak strony, w ust. 2 zawarto, iż w sprawach nieuregulowanych w tej ustawie do zwierząt stosuje się odpowiednio przepisy dotyczące rzeczy.
Stosownie do definicji słownika PWN, zwierzę to każde żywe stworzenie z wyjątkiem człowieka. Wynika z tego, że zwierzętami są nawet organizmy żywe niemające centralnego układu nerwowego, co przy całym poparciu dla sprawy ochrony praw zwierząt, poddaje w wątpliwość racjonalność stwierdzenia ustawowego, że zwierzęta są zdolne do odczuwania cierpienia. Tak często u nas bywa, że determinowane dobrymi intencjami regulacje nie zawsze są w pełni zgodne z zasadami prawidłowej legislacji.
Przepis prawa powinien bowiem zawierać w sobie jakąś normę prawną, a więc regułę mówiąca o tym, że w pewnych okolicznościach ktoś powinien, lub może, się zachować w jakiś określony sposób. Tymczasem przepis stwierdzający, że zwierzę, jako istota żyjąca jest zdolna do odczuwania cierpienia, stanowi bardziej deklarację odnośnie stanu wiedzy przyrodniczej. Deklaracja ta, choć wyrażona z właściwych pobudek, w efekcie jest jednak niewątpliwie fałszywa, bo roztocza i zooplankton raczej nie są zdolne do odczuwania cierpienia. Poza tym, jeśli zwierzęta nie są rzeczą, to w takim razie czym są? Bo na gruncie prawa na pewno nie są osobami fizycznymi.
Zwierzęta ze statusem osoby lub podmiotu prawnego
Warto w tym kontekście zwrócić uwagę, że w systemach prawnych niektórych państw przebija się koncepcja, aby pewnym zwierzętom nadać status „osoby” o innym charakterze niż osoba ludzka. Jest to niewątpliwie koncepcja daleko idąca, ale mogąca służyć uporządkowaniu statusu zwierząt dużo bardziej precyzyjnie niż utrzymana w stylu wyroczni delfickiej legislacja ustanawiająca, że zwierzęta nie są rzeczą, ale stosuje się do nich przepisy o rzeczy.
Przykładowo, przywódcy krajów wysp Pacyfiku przyznają wielorybom i delfinom podmiotowość prawną. Indie zrobiły to już ponad dekadę temu. Na mocy traktatu podpisanego przez rdzennych przywódców Wysp Cooka, Polinezji Francuskiej, Aotearoa (Nowa Zelandia) i Tonga, wieloryby i delfiny są oficjalnie uznawane za „podmioty prawa”. Rosnące znaczenie tikanga Māori (prawa zwyczajowego Maorysów) w ogólnym systemie prawnym Nowej Zelandii może prowadzić do skutecznego stosowania w praktyce niektórych zasad zawartych w ww. traktacie.
W 2013 r. Indie uznały delfiny za „osoby niebędące ludźmi” aby zapobiec ich importowi i wykorzystywaniu do celów komercyjnych w parkach wodnych. Ministerstwo Środowiska, Leśnictwa i Zmian Klimatu Indii uznaje walenie za charakteryzujące się wysokim poziomem inteligencji i złożoności życia, zakazując ich pokazów w aquaparkach, delfinariach i akwariach od czasu deklaracji z 2013 roku. Federacja Indyjskich Organizacji Ochrony Zwierząt (FIAPO) wywiera presję na sądy, aby przyznały status osoby także słoniom, czyli zwierzętom należącym do grona najbardziej inteligentnych na świecie.
Odrębna osobowość
W 2018 r. Sąd Najwyższy stanu Uttarakhand zauważył, że „całe królestwo zwierząt, w tym ptaki i zwierzęta wodne, uznaje się za podmioty prawne posiadające odrębną osobowość i odpowiadające im prawa, obowiązki i zobowiązania żywej osoby”. Podobnie w 2019 r. Wysoki Trybunał w Haryana orzekł, że zwierzętom w Indiach przysługuje „podstawowe prawo do wolności” na mocy art. 21 tamtejszej konstytucji.
U podstaw takiego rozumowania leży idea, aby nie patrzeć na królestwo zwierząt jednolicie, ale traktować zwierzęta wyższego rzędu jako osoby inne niż osoby ludzkie. Z tym statusem wiązać się powinny pewne uprawnienia inne jednak niż te, które wiążą się ze statusem osoby fizycznej.
Co do tytułowego problemu, to można by powiedzieć, że „umierają” ludzie, „zdychają” zwierzęta nie mające statusu osoby, a „odchodzą” stworzenia mające status osoby innej niż człowiek. To chyba najtrafniejsza próba pogodzenia naszego stanu wiedzy naukowej ze stanem rozwoju języka i obowiązującym porządkiem prawnym.