Przejmowanie niemieckich przedsiębiorstw jest dla polskich małych i średnich firm rodzinnych szansą przebicia się na nowe rynki. Zdobywają know-how i kontakty - mówi Aleksander Siemaszko z Ministerstwa Rozwoju. - Firmy z Niemiec borykają się z problemem sukcesji - dodaje.
Po to, by zachęcić polskich przedsiębiorców do przejmowania firm w Niemczech, w środę 11 marca Ministerstwo Rozwoju, wspólnie z Bankiem Gospodarstwa Krajowego, organizuje konferencję "Fuzje i przejęcia w Niemczech szansą na ekspansję polskich firm”. Wezmą w niej udział m.in. eksperci Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej oraz Polską Agencją Inwestycji i Handlu, a także firmy, które działają na zagranicznych rynkach.
Wiceszef departamentu handlu i współpracy międzynarodowej w resorcie rozwoju uważa, że przejmowanie niemieckich przedsiębiorstw jest dla polskich małych i średnich firm rodzinnych szansą przebicia się na nowe rynki. "Zachęcamy naszych przedsiębiorców do udziału w konferencji" - powiedział.
Przekonywał, że nawet za relatywnie niewielką kwotę można przejąć w Niemczech firmę gwarantującą wiedzę, kontakty, markę - "taką, która jest rozpoznawana przez konsumentów zachodnich, a pod którą polski przedsiębiorca może produkować swoje dobra". Podał przykład warsztatów rzemieślniczych. Wskazał też, że niemiecka gospodarka opiera się na wiedzy i umiejętnościach technicznych często niewielkich zakładów rodzinnych. "Stwarza to szansę dla polskich firm, które są już włączone w łańcuchy wartości, na przejęcie np. swoich niemieckich kontrahentów" - powiedział.
Przedsiębiorcy niemieccy, jak wyjaśnił, zmagają się z problemem sukcesji. "Pokolenie czempionów niemieckiego kapitalizmu odchodzi powoli na emeryturę i często nie ma następców, a są to firmy z bogatym know-how, siecią kontaktów, brandem" - podkreślił. Przejmowanie takich przedsiębiorstw to dla polskich firm rodzinnych, które coraz śmielej myślą o ekspansji zagranicznej, szansa na pozyskanie nowych rynków, dotarcie do konsumentów pod markami, które są dla nich znane. "W ten sposób mogą uzyskać wyższą marżę na swoje produkty" - zaznaczył.
Siemaszko zwrócił uwagę, że firma po osiągnięciu "ugruntowanej pozycji na rynku lokalnym, regionalnym, ogólnopolskim myśli o ekspansji zagranicznej poprzez eksport", który jest najprostszą formą wejścia na rynki zagraniczne. Firmy decydujące się na ten krok są jednak często mniej znane konsumentom zachodnim. Produkują więc na potrzeby innych, większych marek, przy niższych marżach - tłumaczył.
Dlatego, jak zaznaczył, kupno przez nie zachodnich konkurentów czy odpowiedników jest dla nich szansą na przebicie się na nowe rynki. Dodał, że nasi przedsiębiorcy coraz częściej decydują się na ekspansję głównie na rynkach europejskich. "90 proc. polskich inwestycji mieści się w UE, a Niemcy to jeden z najważniejszych rynków" - podkreślił.
Środowa konferencja - jak powiedział Siemaszko - organizowana jest we współpracy z niemieckimi bankami regionalnymi. "Pokazujemy przykład regionu Nadrenii Północnej-Westfalii jako obszaru, gdzie taka ekspansja jest nie tylko możliwa, ale i pożądana przez stronę niemiecką" - wskazał. Zapowiedział, że na spotkaniu ma być zaprezentowana platforma "Nexxt change" - rodzaj internetowej giełdy, na której osoba zainteresowana przejęciem zagranicznego przedsiębiorstwa jest kojarzona z jego właścicielem.
Zaznaczył, że instytucje, takie jak resort rozwoju, Grupa PFR, Bank Gospodarstwa Krajowego czy Polska Agencja Inwestycji i Handlu mają instrumenty m.in. w zakresie wsparcia doradczego, finansowego i ubezpieczeniowego, które taką ekspansję zabezpieczają i ułatwiają.