Wielu szefów jest przekonanych, że praca zdalna obniża produktywność. W tym roku m.in. Disney czy Starbucks ogłosiły, że będą wymagać od pracowników częstszych wizyt w biurze. Okazuje się jednak, że brak elastyczności może zaszkodzić firmie. Pracodawcy, którzy oferują pracę zdalną i hybrydową rekrutują dwa razy szybciej niż te, które wymagają od pracowników przebywania w biurze w pełnym wymiarze – wynika z raportu The Flex Index.
Eksperci Personnel Service wskazują, że praca zdalna i hybrydowa, która na razie nadal jest dla firm wyborem, w kolejnych latach może stać się koniecznością. – Praca zdalna spopularyzowała się w pandemii, a teraz zaczyna nabierać kształtów i to zarówno formalnych, w postaci zapisania jej w kodeksie pracy, jak i praktycznych. Firmy wprowadzają swoje własne modele pracy zdalnej czy hybrydowej, sugerując pracownikom ramy, w których mają się poruszać. Raport The Flex Index pokazuje, że im bardziej elastyczne środowisko pracy, tym więcej korzyści. Co ważne, nie ma różnic w przekroju branżowym czy pod kątem wielkości firmy. To oznacza, że ta zależność nie wynika z tego, że mamy do czynienia w badaniu wyłącznie ze zwinnymi, szybko rozwijającymi się start-upami. Przekrój jest szerszy i jasno wskazuje na przewagi oferowania pracownikom hybrydowego czy wręcz w pełni zdalnego modelu pracy – mówi Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service, ekspert rynku pracy.
Firmom elastycznym łatwiej jest zatrudniać
Z raportu The Flex Index, który został opublikowany w lipcu 2023 roku, wynika, że firmy oferujące zdalne lub hybrydowe środowisko pracy rekrutują pracowników dwa razy szybciej niż te, które wymagają stałej obecności w biurze. W ciągu ostatnich 12 miesięcy firmy w pełni elastyczne zwiększyły zatrudnienie o 5,6 proc., firmy hybrydowe średnio o 4,1 proc., a te pracujące w pełni z biura zaledwie o 2,6 proc. Warto też przyjrzeć się wynikom w rozbiciu na liczbę dni pracy zdalnej oferowanych przez pracodawcę. Okazuje się bowiem, że im jest ich mniej, tym przedsiębiorstwo ma większe trudności z rekrutacją. Bowiem pracodawcy, którzy wymagają obecności w biurze przez jeden dzień w tygodniu w ciągu ostatniego roku zwiększyli zatrudnienie o 4,8 proc. W przypadku dwóch dni ten wynik to 4,7 proc., ale już dla 3 dni wskaźnik spada do 4,4 proc. Firmy, które oferują tylko jeden dzień pracy w domu zwiększyły w ostatnich 12 miesiącach zatrudnienie o 3,8 proc.
Nawet firmy, które oferują pewien poziom elastyczności w postaci dwóch czy trzech dni pracy z domu, rozwijały się szybciej niż te, które wymagają pełnego etatu w biurze. Na przykład wśród firm zatrudniających od 500 do 5000 pracowników, firmy hybrydowe zwiększyły zatrudnienie o 4,6 proc. w ciągu roku, podczas gdy w pełni elastyczne podmioty o 4,5 proc. Dla porównania, firmy tej wielkości zatrudniające pracowników na pełny etat w biurze odnotowały wzrost o zaledwie 2,1 proc.
Możliwość pracy zdalnej to coraz częściej stempel jakości danego miejsca pracy
Przykładem firmy, która dzięki wdrożeniu hybrydowego modelu pracy zwiększyła swoje zatrudnienie jest amerykański Atlassian. W sierpniu 2020 roku firma ogłosiła politykę Team Anywhere, która pozwala pracownikom decydować, czy chcą być w biurze, czy nie. Od tego czasu zatrudnienie w firmie wzrosło ponad dwukrotnie, z 4 907 do 11 067 osób. Atlassian nadal posiada biura, ale pozwala pracownikom decydować, kiedy chcą do nich przychodzić. Około połowa nowych pracowników firmy mieszka ponad dwie godziny od biura, co oznacza, że znajdują się oni w lokalizacjach, z których wcześniej Atlassian nie byłby w stanie ich zatrudnić. Firma była również w stanie zwiększyć różnorodność, ponieważ może zatrudniać osoby mieszkające poza głównymi miastami.
– Praca zdalna ma wiele zalet, bo eliminowanie barier geograficznych w coraz bardziej zglobalizowanym świecie, ma ogromne znaczenie. Obniża to również znacząco koszty związane z utrzymaniem biura oraz infrastrukturą, a eliminowanie dojazdów pracowników wspiera zrównoważony rozwój. Ponadto, możliwość pracy zdalnej to coraz częściej stempel jakości danego miejsca pracy. Widać to zwłaszcza w młodszym pokoleniu – podsumowuje Krzysztof Inglot z Personnel Service.