Ze względu na stan światowej gospodarki a szczególnie sytuację ekonomiczną w USA stosunki między Stanami Zjednoczonymi a Arabią Saudyjską są jednymi z najważniejszych na całym globie. Jednak ostatnio stały się również jednymi z najbardziej kłopotliwych.
Spór pomiędzy obydwoma krajami dotyczy oczywiście zwiększenia wydobycia ropy przez Arabię Saudyjską i OPEC. Sytuacja na światowych rynkach jest bardzo trudna, przede wszystkim z powodu rosyjskiej inwazji na Ukrainę i embarga nakładanego na rosyjską ropę.
Z uwagi na trudną sytuację ekonomiczną państw zachodnich spowodowaną wysokimi cenami surowców energetycznych wiele państw chciałoby zwiększenia podaży ropy naftowej, gdyż wysokie ceny benzyny powodują również wzrosty cen w wielu innych gałęziach gospodarki.
Nie inaczej jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie wysokie ceny paliw powodują złe nastroje wśród amerykańskich wyborców co może przełożyć się na wyniki odbywających się za kilka tygodni wyborów uzupełniających.
Sytuacja jest na tyle poważna, że amerykańskie władze zagroziły krokami które jeszcze niedawno były nie do pomyślenia. Na przykład zakazem sprzedaży broni do Arabii Saudyjskiej i złożeniem pozwu przeciwko Arabii Saudyjskiej i innym członkom OPEC za zmowę cenową.
Rijad został zaskoczony taką reakcją i odpowiedział groźbą pozbycia się długu Stanów Zjednoczonych, co w tej chwili pogorszyłoby jeszcze bardziej sytuację gospodarczą w USA a także na całym świecie.
Zdaniem ekspertów jeśli ten trwający od dziesięcioleci związek pomiędzy Waszyngtonem a Rijadem zakończy się gwałtownym rozpadem, może to mieć ogromne konsekwencje dla światowej gospodarki, nie wspominając o bezpieczeństwie międzynarodowym. Spór ten jest związany z największymi bolączkami wyborców podczas kadencji Bidena: inflacją i wysokimi cenami benzyny.
Tymczasem OPEC i jego sojusznicy (OPEC+), odpowiedzieli zwiększeniem produkcji ropy o marne 100 000 baryłek dziennie – najmniejszym wzrostem w swojej historii. Posunięcie to było powszechnie postrzegane jako „policzek” dla administracji Bidena.
Jednak to, co nastąpiło później, było jeszcze gorsze. Na początku października OPEC+ ogłosił plany zmniejszenia produkcji ropy o 2 miliony baryłek dziennie – ruch ten na krótko podniósł ceny ropy i benzyny w czasie wysokiej inflacji i rozwścieczył amerykańskich polityków. Fatih Birol, dyrektor wykonawczy Międzynarodowej Agencji Energetycznej, określił ten ruch jako „bezprecedensowy” i „niefortunny”. „Kiedy globalna gospodarka znalazła się na krawędzi globalnej recesji, postanowili podnieść ceny” - stwierdził Birol.
Obecnie istnieje spore ryzyko, że napięcie przekształci się w cykl odwetu wet za wet, który podważy globalną stabilność gospodarczą.
Arabia Saudyjska może odpowiedzieć na kary ze strony Waszyngtonu drastycznymi krokami, jeszcze bardziej zaostrzając konflikt. Według danych Departamentu Skarbu Arabia Saudyjska ma około 119 miliardów dolarów długu USA, co czyni ją 16-tym największym posiadaczem obligacji skarbowych na świecie.
Innym ryzykiem jest to, że Arabia Saudyjska, de facto lider OPEC+, może znieść dalszą podaż ze światowych rynków ropy – lub przynajmniej odmówić reakcji na przyszłe skoki cen, spowodowane embargiem na rosyjską ropę.
Niebezpieczeństwem jest także dalsze ograniczanie podaży przez OPEC co podniosłoby jeszcze bardziej ceny benzyny i pogorszyło inflację, zwiększając i tak już wysokie ryzyko recesji.
Wszystko to wyjaśnia, dlaczego pełne załamanie stosunków między Stanami Zjednoczonymi a Arabią Saudyjską może być ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuje teraz krucha gospodarka.