W nowym budżecie UE może być dla nas więcej pieniędzy niż przez 15 lat naszego członkostwa w Unii

W nowym budżecie UE może być dla nas więcej pieniędzy niż przez 15 lat naszego członkostwa w Unii - z posłem do Parlamentu Europejskiego Zbigniewem Kuźmiukiem (PiS), członkiem komisji budżetowej rozmawia Maciej Pawlak.

W połowie lipca podczas szczytu Unii Europejskiej omawiany będzie budżet unijny na następną perspektywę finansową. Czy Polska ma szansę na korzystne dla nas rozwiązania w ramach tego budżetu?
Podczas szczytu będą dyskutowane dwie sprawy: budżet UE na lata 2021-2027 oraz Fundusz Odbudowy Gospodarki w związku z koronawirusem. Mam nadzieję, że dojdzie do porozumienia w obydwu tych sprawach łącznie. Ważne, że od 1 lipca br. przewodnictwo w Radzie Europejskiej przejmują Niemcy. To oni będą chcieli sfinalizować najważniejsze problemy UE związane z finansami na następne lata. Ponadto szczyt po raz pierwszy od chwili wybuchu pandemii COVID-19 będzie odbywał się z fizycznym udziałem przedstawicieli państw członkowskich, a nie jak wcześniej - on-line. Zresztą trudno byłoby to sobie wyobrazić, gdyby szczegółowo o pieniądzach dyskutować jedynie z pomocą łączy internetowych. Więc jeśli szefowie poszczególnych spotkają się bezpośrednio twarzą w twarz to jest szansa, że istniejące różnice w poglądach na finanse UE zostaną zmniejszone. Nie wiem, czy będzie to szczyt finalny, ale niewątpliwie omawiane sprawy posuną się do przodu. Ważne przy tym, że Niemcy przełamali się. I to oni w zasadzie przesądzili, że Fundusz Odbudowy powstał, i że w dużej mierze ma charakter pożyczkowy. Wiadomo przy tym, że pożyczać będzie Komisja Europejska.

Zmienili zdanie?
Faktycznie, Niemcy nie chcieli się przez wiele miesięcy zgodzić na takie rozwiązanie. W końcu, wspólnie z Francuzami ogłosili powstanie tego Funduszu, co jest oczywiście korzystne dla krajów południa Europy, ale także dla nas. Będziemy przecież trzecim pod względem wielkości beneficjentem Funduszu Odbudowy. Z 64 mld euro, które nam przyznano 37 mld mają stanowić bezzwrotne dotacje. Pozostałe 25 mld euro będą to niskooprocentowane pożyczki. W związku z tym powinniśmy wspierać to rozwiązanie. Choć w ramach Grupy Wyszehradzkiej ogłoszono, by rozdział środków na poszczególne kraje jeszcze zwiększyć. Rozumiem, że premier Mateusz Morawiecki podczas szczytu będzie forsował takie stanowisko. Tak czy inaczej pierwsze przymiarki do przyszłego, wieloletniego budżetu UE i do Funduszu Odbudowy wyglądają z polskiego punktu widzenia optymistycznie. Przypomnę, że przez pięć ostatnich lat nas atakowano, że nasze stanowisko jest nieaprobowane przez Brukselę i że polskim władzom nie udaje się niczego korzystnego dla Polski załatwić - podejmowała to polska opozycja. A w sytuacji, gdy środków dla naszego kraju w nowym budżecie UE może być ponad 170 mld euro, czyli więcej niż łącznie przez 15 lat naszego członkostwa w UE (wtedy było to 164 mld euro), można powiedzieć, że jest to nieprawdopodobny sukces. Pewno jednak diabeł tkwi w szczegółach. Nie wiemy przecież, jak to wszystko będzie ukierunkowane. Jednak już sama zapowiedź przyznania nam 64 mld euro z puli Funduszu Odbudowy Gospodarki, z których większość będzie w formie bezzwrotnych grantów uzupełniona pożyczkami, wygląda bardzo optymistycznie.

Jakie są szanse na to, że wysokość dopłat dla polskich rolników w ramach Wspólnej Polityki Rolnej zrówna się z dopłatami dla rolników niemieckich czy francuskich od 2021 r.?
Szanse są duże. Wynikają z przesunięć w ramach budżetu UE, które udało się przeprowadzić - ważną rolę odegrał w tym m.in. list premiera Morawieckiego, który zwrócił się do szefów rządów krajów unijnych. Zwrócił w nim uwagę na fakt, że Wspólna Polityka Rolna w związku z zapewnianiem bezpieczeństwa żywnościowego w warunkach pandemii powinna być dowartościowana. Na dokonanych wskutek tego przesunięciach budżetowych Polska niewątpliwie skorzysta - w granicach 3 mld euro w stosunku do planu wyjściowego, który przedstawiła Komisja Europejska w maju 2018 r. I wydaje się, że już przy pomocy tych pieniędzy, a także dzięki przesunięciom wydatków między filarami UE (unia gospodarcza; wspólna polityka zagraniczna i bezpieczeństwa; współpraca policyjna i sądowa w sprawach karnych), ten nasz postulat na poziomie Polski uda się wkrótce załatwić.

Jak długo może jeszcze potrwać okres, w którym Polska otrzymuje więcej z UE niż płaci dorocznych składek?
Myślę, że tak będzie jeszcze w obecnej perspektywie finansowej, jak i w następnej. Przede wszystkim zależy to od tempa rozwoju naszego kraju. Jeśli choćby w wyniku pandemii ta różnica się zmniejszy i jeśli dobijemy do średniej unijnej, staniemy się mniejszym beneficjentem funduszy unijnych. Także zależy to od kształtu Unii Europejskiej - czy choćby rozszerzy się o kolejne, uboższe od nas kraje bałkańskie, wtedy statystycznie będziemy w stosunku do nich zamożniejsi. Jeśli jednak tempo rozszerzania będzie słabsze - wciąż w tej i kolejnej unijnej perspektywie finansowej będziemy otrzymywać z funduszy UE więcej niż wpłacamy do unijnej kasy.

Źródło

Skomentuj artykuł: