Mamy rezygnować z węgla na rzecz odnawialnych źródeł energii. Ale emisje CO2 rosną na całym świecie. Wiele krajów znów wykorzystuje więcej węgla, aby po dwóch latach koronakryzysu ożywić swoje gospodarki.
Emisje spowodowane przez elektrownie węglowe na całym świecie rosną i znów osiągają najwyższe poziomy, jak w czasach przed pandemią. Przede wszystkim w Chinach. Dzieje się to w środku światowego kryzysu energetycznego. Rosnące ceny ropy i gazu, nastanie zimy i wysokie zapotrzebowanie na energię związane z ożywieniem gospodarczym po kryzysie doprowadziły do tego, że popyt na węgiel, po dłuższym okresie spadku, znów wzrósł.
Kraje takie jak: Indie, Chiny, państwa Azji Południowej to kraje wzrostu gospodarczego. Dopiero rozwijają swój przemysł. Dlatego też mają ogromne zapotrzebowanie na węgiel. Zdaniem ekspertów osłabienie sformułowania o rezygnacji z węgla w dokumencie końcowym konferencji w Glasgow może znacznie zmniejszyć szanse na odejście od węgla do 2030 roku albo najpóźniej do 2040 roku.
Według niektórych ekspertów aktualny wzrost popytu na węgiel to, „krótkotrwały fenomen”, który jest konsekwencją ożywienia gospodarczego po spowolnieniu związanym z pandemią. Zgodnie z prognozami zwolenników rezygnacji z węgla, zapotrzebowanie na ten surowiec wkrótce znów spadnie, także w Chinach.
W 2020 roku na Chiny przypadała ponad połowa wytworzonej na świecie energii elektrycznej z węgla. Wprawdzie wciąż budowane są nowe elektrownie węglowe, ale to prowadzi do dużej nadpodaży. Według danych zwolenników całkowitego przejścia na zieloną energię w wyniku takiej tendencji 27 procent elektrowni węglowych na świecie stało się nierentownych. Ten, kto teraz, ich zdaniem, stawia całkowicie na węgiel, już niebawem może ponieść porażkę.
Nawet jeśli Chiny i Indie chcą ożywić swoje gospodarki przy pomocy węgla, to w dłuższej perspektywie tendencja jest spadkowa. Według think tanku E3G od 2015 roku, gdy podpisano paryskie porozumienie klimatyczne, liczba planowanych na świecie nowych elektrowni węglowych spadła o 76 procent. To odpowiada całkowitej zdolności produkcyjnej chińskiego górnictwa węglowego.
W 2020 roku z Chin pochodziły środki na około trzy czwarte światowej inwestycji w elektrownie węglowe. We wrześniu tego roku władze tego państwa zdecydowały jednak, że nie będą finansować żadnych projektów węglowych za granicą. Do 2025 roku znacznie ograniczone ma zostać także krajowe zużycie węgla. To ważny krok na drodze do osiągnięcia celu zerowych emisji, który Chiny chcą osiągnąć do 2060 roku.
Niektóre kraje już planują wcześniejsze pożegnanie z węglem. Nowa niemiecka koalicja socjaldemokratów, Zielonych i liberałów planuje, że nastąpi to w 2030 roku, osiem lat wcześniej niż dotychczasowe założenia. Niemcy są drugim największym producentem węgla w Europie i zużywają najwięcej tego surowca. Pomimo rezygnacji z energii atomowej kraj ten zdołał między 2010 a 2020 rokiem zmniejszyć zużycie energii elektrycznej z węgla o połowę. Ale w tym roku zapotrzebowanie także w Niemczech bardzo wzrosło. Jednym z powodów tej sytuacji były niekorzystne warunki pogodowe dla energii wiatrowej i słonecznej.
Naukowcy jednak ostrzegają, że rządy, które obstają przy węglu ryzykują powstanie „aktywów osieroconych”. Chodzi o elektrownie węglowe, których nikt już nie będzie potrzebować i staną się bezwartościowe. Podczas gdy na całym świecie pracuje się nad dekarbonizacją, to takie kraje narażają dodatkowo setki tysięcy miejsc pracy, przekonuje część ekspertów.